Skocz do zawartości

Rozterki Życiowe


fk82

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Nie jestem aktywną uczestniczką tego forum. Ale ostatnio mam pewnego rodzaju rozterki i postanowiłam napisać i sprawdzić co o tym myślicie. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam się z falą krytyki i wyzwisk;) Mam ok 30 lat, męza i dziecko. Kiedyś byłam w USA na W&T ok 2 miesięcy, później ot tak sobie dla żartu wysłałam aplikację (to było chyba DV 2006, ostatnie, w którym brała udział Polska) i wylosowałam zieloną kartę.Mąż miał dobrą pracę, ja też -ale postanowiliśmy wyjechać, zobaczyć jak to jest życ w USA. Wybraliśmy okolice Bostonu...ale okresowo bywaliśmy też w innych częściach Stanów. Pobyliśmy tam z przerwami ok 2 lat, dobrze zarabialiśmy ale w pracach typowo studenckich typu bary, restauracje itd, nic poważnego. Pojawiły się problemy zdrowotne, tęsknota za rodziną, wróciliśmy do Polski. Urodziło nam się dziecko (kilka dni po porodzie upłynął rok w PL, w ciąży nie mogłam lecieć, z takim małym dzieckiem też nie, także zielona karta przepadła). Nie żałowaliśmy, bo dobrze nam w kraju. Mąż wrócił do pracy, ja zajmuję się dzieckiem, wybudowaliśmy dom, zapomnieliśmy o gc i USA. Ale dowiedziałam się przypadkiem, że jest wiza dla powracających stałych rezydentów, że - choć jest to niełatwe, mielibyśmy szansę otrzymać wizę sb1. I nie wiem czy inwestować i się o nią starać czy nie i zapomnieć o amerykańskiej przygodzie. Myślę o tym teraz, bo dziecko może z nami wyjechać do ukończenia 2 roku życia aby otrzymać zieloną kartę. Ale mąż, ja zresztą też -nie bardzo wyobrażamy sobie wyjechać znowu w nieznane(nikogo nie mamy w USA), z dzieckiem, wszystko zaczynąc od nowa. I to wszystko oczywiście zakładając ,że udałoby się nam wznowić status stałych rezydentów. Tutaj mamy, dom, pracę, rodzinę, a tam nic. A jednak czasem mi tęskno za uprzejmością, bezpośredniościa ludzi w USA, pięknymi miejscami, nowojorskim gwarem, bostońskim klimatem, możliwościami itd. A w PL jest nam dobrze, ale nie wiadomo co z tą naszą Polską kochaną jeszcze będzie, gdzie będzie lepiej żyć naszemu dziecku? No i nie wiem. Nie oczekuję rad...ale może zechcielibyście napisać co zrobilibyście na moim miejscu...A może w głowie mi się poprzewracało i mam za dużo wolnego czasu żeby tak wymyślać?:)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I teraz co do samej karty-dziecka itd

Musisz wiedziec ze dziecko ktore ma GC moze nie byc wpuszczone na teren USA -jesli bedzie dluzej dziecko w Polsce niz w USA,juz byl tutaj opisywany taki przypadek chyba ze ma dziecko bialy paszport ale czy mozna wystepowac o niego pare razy to juz inna sprawa..Bo raz czy dwa to czemu nie ale ..bo taki paszport jest na 2 lata wazny.

Bo mozesz wjechac na tej karcie i moze nic sie nie stanie a moze zostanie sprawa skierowana do sadu -jak nie teraz to przy kolejnym wlocie i tam wtedy musisz udowodnic ze wyjechalas na jakis czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Moje dziecko w ogole jeszcze nie ma gc. Natomiast jesli urodzilo sie podczas legalnego pobytu poza USA (czyli w ciagu roku) i do ukonczenia 2 roku zycia wjedzie z rodzicem do USA to taka karte otrzymuje. Tak przynajmniej to zrozumialam. Ale zdaję sobie sprawę z ryzyka i wszelkich komplikacji. I stad wlasnie moje rozterki. Czy warto w ogole próbować i stawiać życie do góry nogami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Nie jestem aktywną uczestniczką tego forum. Ale ostatnio mam pewnego rodzaju rozterki i postanowiłam napisać i sprawdzić co o tym myślicie. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam się z falą krytyki i wyzwisk;) Mam ok 30 lat, męza i dziecko. Kiedyś byłam w USA na W&T ok 2 miesięcy, później ot tak sobie dla żartu wysłałam aplikację (to było chyba DV 2006, ostatnie, w którym brała udział Polska) i wylosowałam zieloną kartę.Mąż miał dobrą pracę, ja też -ale postanowiliśmy wyjechać, zobaczyć jak to jest życ w USA. Wybraliśmy okolice Bostonu...ale okresowo bywaliśmy też w innych częściach Stanów. Pobyliśmy tam z przerwami ok 2 lat, dobrze zarabialiśmy ale w pracach typowo studenckich typu bary, restauracje itd, nic poważnego. Pojawiły się problemy zdrowotne, tęsknota za rodziną, wróciliśmy do Polski. Urodziło nam się dziecko (kilka dni po porodzie upłynął rok w PL, w ciąży nie mogłam lecieć, z takim małym dzieckiem też nie, także zielona karta przepadła). Nie żałowaliśmy, bo dobrze nam w kraju. Mąż wrócił do pracy, ja zajmuję się dzieckiem, wybudowaliśmy dom, zapomnieliśmy o gc i USA. Ale dowiedziałam się przypadkiem, że jest wiza dla powracających stałych rezydentów, że - choć jest to niełatwe, mielibyśmy szansę otrzymać wizę sb1. I nie wiem czy inwestować i się o nią starać czy nie i zapomnieć o amerykańskiej przygodzie. Myślę o tym teraz, bo dziecko może z nami wyjechać do ukończenia 2 roku życia aby otrzymać zieloną kartę. Ale mąż, ja zresztą też -nie bardzo wyobrażamy sobie wyjechać znowu w nieznane(nikogo nie mamy w USA), z dzieckiem, wszystko zaczynąc od nowa. I to wszystko oczywiście zakładając ,że udałoby się nam wznowić status stałych rezydentów. Tutaj mamy, dom, pracę, rodzinę, a tam nic. A jednak czasem mi tęskno za uprzejmością, bezpośredniościa ludzi w USA, pięknymi miejscami, nowojorskim gwarem, bostońskim klimatem, możliwościami itd. A w PL jest nam dobrze, ale nie wiadomo co z tą naszą Polską kochaną jeszcze będzie, gdzie będzie lepiej żyć naszemu dziecku? No i nie wiem. Nie oczekuję rad...ale może zechcielibyście napisać co zrobilibyście na moim miejscu...A może w głowie mi się poprzewracało i mam za dużo wolnego czasu żeby tak wymyślać?:)

Pozdrawiam

Witaj fk82

Nie mam zamiaru Cie krytykowac ani wyzywac i mysle ze wiekszosc ludzi na tym forum tez.Choc nie przecze ze zawsze znajdzie sie jakis rodak ktory bedzie Ci zyczyl jak "najlepiej".

Co ja moge powiedziec? Widze ze jestes na rozdrozu i nie wiesz ktory kierunek wybrac? Ja mieszkam w usa legalnie tylko 5lat i nie mialem w Polsce nic do stracenia(kawaler,z rodziny tylko siostra) dlatego latwiej bylo mi podjac decyzje.Nie poprzewracalo Ci sie w glowie bo wiem ze jak sie tylko raz odwiedzi usa zawsze sie bedzie tesknic.

Kocham w ameryce wszystko oprocz systemu zdrowotnego.Napisalas ze mialas problemy ze zdrowiem i bylo to poniekad jedna z decyzji powrotu do Polski.Jezeli bylo to tylko przejsciowe to dobrze ale co jezeli bedziesz musiala stale sie tutaj leczyc? Musisz o tym pomyslec.

Na koniec powiem ze jak jeszcze czlowiek mlody to na zmiany w zyciu nigdy za pozno.Jak masz szanse i marzycie o tym oboje to czemu nie!

Pozdrawiam.

Ps.Moze "Tinki" cos od serca napisze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Nie jestem aktywną uczestniczką tego forum. Ale ostatnio mam pewnego rodzaju rozterki i postanowiłam napisać i sprawdzić co o tym myślicie. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam się z falą krytyki i wyzwisk;) Mam ok 30 lat, męza i dziecko. Kiedyś byłam w USA na W&T ok 2 miesięcy, później ot tak sobie dla żartu wysłałam aplikację (to było chyba DV 2006, ostatnie, w którym brała udział Polska) i wylosowałam zieloną kartę.Mąż miał dobrą pracę, ja też -ale postanowiliśmy wyjechać, zobaczyć jak to jest życ w USA. Wybraliśmy okolice Bostonu...ale okresowo bywaliśmy też w innych częściach Stanów. Pobyliśmy tam z przerwami ok 2 lat, dobrze zarabialiśmy ale w pracach typowo studenckich typu bary, restauracje itd, nic poważnego. Pojawiły się problemy zdrowotne, tęsknota za rodziną, wróciliśmy do Polski. Urodziło nam się dziecko (kilka dni po porodzie upłynął rok w PL, w ciąży nie mogłam lecieć, z takim małym dzieckiem też nie, także zielona karta przepadła). Nie żałowaliśmy, bo dobrze nam w kraju. Mąż wrócił do pracy, ja zajmuję się dzieckiem, wybudowaliśmy dom, zapomnieliśmy o gc i USA. Ale dowiedziałam się przypadkiem, że jest wiza dla powracających stałych rezydentów, że - choć jest to niełatwe, mielibyśmy szansę otrzymać wizę sb1. I nie wiem czy inwestować i się o nią starać czy nie i zapomnieć o amerykańskiej przygodzie. Myślę o tym teraz, bo dziecko może z nami wyjechać do ukończenia 2 roku życia aby otrzymać zieloną kartę. Ale mąż, ja zresztą też -nie bardzo wyobrażamy sobie wyjechać znowu w nieznane(nikogo nie mamy w USA), z dzieckiem, wszystko zaczynąc od nowa. I to wszystko oczywiście zakładając ,że udałoby się nam wznowić status stałych rezydentów. Tutaj mamy, dom, pracę, rodzinę, a tam nic. A jednak czasem mi tęskno za uprzejmością, bezpośredniościa ludzi w USA, pięknymi miejscami, nowojorskim gwarem, bostońskim klimatem, możliwościami itd. A w PL jest nam dobrze, ale nie wiadomo co z tą naszą Polską kochaną jeszcze będzie, gdzie będzie lepiej żyć naszemu dziecku? No i nie wiem. Nie oczekuję rad...ale może zechcielibyście napisać co zrobilibyście na moim miejscu...A może w głowie mi się poprzewracało i mam za dużo wolnego czasu żeby tak wymyślać?:)

Pozdrawiam

Go for it and never ever abandon it again!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Nie jestem aktywną uczestniczką tego forum. Ale ostatnio mam pewnego rodzaju rozterki i postanowiłam napisać i sprawdzić co o tym myślicie. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam się z falą krytyki i wyzwisk;) Mam ok 30 lat, męza i dziecko. Kiedyś byłam w USA na W&T ok 2 miesięcy, później ot tak sobie dla żartu wysłałam aplikację (to było chyba DV 2006, ostatnie, w którym brała udział Polska) i wylosowałam zieloną kartę.Mąż miał dobrą pracę, ja też -ale postanowiliśmy wyjechać, zobaczyć jak to jest życ w USA. Wybraliśmy okolice Bostonu...ale okresowo bywaliśmy też w innych częściach Stanów. Pobyliśmy tam z przerwami ok 2 lat, dobrze zarabialiśmy ale w pracach typowo studenckich typu bary, restauracje itd, nic poważnego. Pojawiły się problemy zdrowotne, tęsknota za rodziną, wróciliśmy do Polski. Urodziło nam się dziecko (kilka dni po porodzie upłynął rok w PL, w ciąży nie mogłam lecieć, z takim małym dzieckiem też nie, także zielona karta przepadła). Nie żałowaliśmy, bo dobrze nam w kraju. Mąż wrócił do pracy, ja zajmuję się dzieckiem, wybudowaliśmy dom, zapomnieliśmy o gc i USA. Ale dowiedziałam się przypadkiem, że jest wiza dla powracających stałych rezydentów, że - choć jest to niełatwe, mielibyśmy szansę otrzymać wizę sb1. I nie wiem czy inwestować i się o nią starać czy nie i zapomnieć o amerykańskiej przygodzie. Myślę o tym teraz, bo dziecko może z nami wyjechać do ukończenia 2 roku życia aby otrzymać zieloną kartę. Ale mąż, ja zresztą też -nie bardzo wyobrażamy sobie wyjechać znowu w nieznane(nikogo nie mamy w USA), z dzieckiem, wszystko zaczynąc od nowa. I to wszystko oczywiście zakładając ,że udałoby się nam wznowić status stałych rezydentów. Tutaj mamy, dom, pracę, rodzinę, a tam nic. A jednak czasem mi tęskno za uprzejmością, bezpośredniościa ludzi w USA, pięknymi miejscami, nowojorskim gwarem, bostońskim klimatem, możliwościami itd. A w PL jest nam dobrze, ale nie wiadomo co z tą naszą Polską kochaną jeszcze będzie, gdzie będzie lepiej żyć naszemu dziecku? No i nie wiem. Nie oczekuję rad...ale może zechcielibyście napisać co zrobilibyście na moim miejscu...A może w głowie mi się poprzewracało i mam za dużo wolnego czasu żeby tak wymyślać?:)

Pozdrawiam

To jest ciężka decyzja.Uważam ,że skoro macie wszystko w Polsce ,niczego Wam nie brakuje to należy rozważyć kilka za i przeciw.Przedewszystkim czy jak przyjedziecie do USA to jaki rodzaj pracy będziecie wykonywać.Bo jeśli np.w Polsce macie dobre prace ,dobrze płatne na stanowiskach a tutaj macie pracować ciężko fizycznie to nie wiem czy jest sens.Z drugiej strony jeśli chodzi o przyszłość dziecka to oczywiście nie ma co porównywać startu życiowego młodego człowieka który np. ukończy studia w Polsce i startu życiowe tego samego młodego studenta który ukończy studia w USA. Tutaj szkoda czasu na dyskusje bo to jest oczywiste.Myślę ,że decyzję musicie podjąć sami a to ,że już raz popełniliście duży błąd życiowy nie muszę chyba pisać.Mając GC w ręku należało za wszelką cenę przetrwać te 5 lat i przejąć obywatelstwo ,po drugie urodzić dziecko w Stanach i dopiero wtedy podejmować decyzje o powrocie do Polski.Dzisiaj byłoby łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Bardzo ciężka decyzja. Rodzina się już na mnie denerwuje, łącznie z mężem, że nudzę z tym tematem i że zamiast Bogu dziękować za to co mam, to wymyślam. Stąd moja obecność na forum:) Ale chyba mają rację. Pojedziemy do konsulatu, oddamy te gc i będzie święty spokój. Przygodę się przeżyło i wystarczy. Rozumiem, że możecie myśleć, że to był życiowy błąd ale wtedy były rzeczy ważniejsze niż USA i w tamtym momencie nie mogliśmy sobie pozwolić na 5letni pobyt w Stanach. A teraz to już chyba popijwodą i nie dośc, że są małe szanse na sb1, duże koszty, to jeszcze nie wiem czy w ogóle jest sens tam jechac. No coż dziękuję Wam bardzo za opinie i powodzenia na amerykańskich ścieżkach:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie bardzo wiem jak to zrobic....

a potrzebuję jeszcze porady na temat rozliczeń podatkowych. ostatnio rozliczaliśmy się we wrześniu bodajże 2008 roku. od tamtej pory nie byliśmy w Usa, nie pracowaliśmy i nic nie rozliczaliśmy. czy ja coś powinnam wysłąc, złożyć, zapłacić czy coś w tym rodzaju? żeby mnie potem nie ścigano za coś:) czy mogę to zrobić z Polski? i do kiedy mam na to ewentualnie czas? poradźcie proszę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...