Skocz do zawartości

Jakich macie rodziców w USA


pida

Rekomendowane odpowiedzi

Jak sobie radzą? Czy mają zamiar zostać w USA lub wrócić do Polski kiedy przejdą na emeryturę?Czy się w ogóle to zasimilowali? Czy mówią po angielsku, mają dobre sąsiedzkie więzi nie tylko z Polonią ale również z innymi w ich osiedlach? Czy generalnie mają dobrą opinie o USA lub Polsce i dobrze się na ich temat opowiadają czy krytykują? Czy powtarzają gdzieś skąd jakieś bajecznie przepowiednie że np. USA  zostanie zmiecione w III wojnie światowej a Polska przetrwa stając się potęgą światową i ludzie na całym planecie będą mowić po polsku? :D

Moi rodzice nigdy nie uzyskali wyższego wykształcenia. Np, właściwie moja matka skończyła jakieś studia muzyczne i potem uczyła jako nauczycielka w podstawówce, ale mimo że mój ojciec był w USA przez 15 lat zanim ja dołączyłem go z matką po dostaniu zielonej karty, to ona ani nigdy nie uczyła się angielskiego ani mnie nie wysłała do angielskiej szkoły. Ja co prawda nauczyłem się coś angielskiego z taśmy i podstawówce, ale była tylko na poziomie podstawowym i zacząłem naprawdę się uczyć kiedy wyemigrowałem do USA przez 2 lata w high school na programie ESL. Moja matka probowała się uczyć kiedy już to przyjechała ale nic mogła pojąć nawet prostych rzeczy po wieku 55 lat. Nawet nie zna parę słówek. Mój ojciec coś się nauczył ale tylko na tyle aby pracować na budowie lub kopaniu rowów. Moja matka poszła na sprzątanie. Więc nic na emeryturę nie uskładali, jedynie będą tylko mieć SS, więc planuję na starość wrócić do Polski. Mimo że mają rownież mnie, moją siostrę i wnuki, wrócą do Polski gdzie mają tylko jakiś braci i siostry, ale do miasta do którego wrócą tam nikt z krewnych nie będzie. W USA nie mają i nigy nie mieli żadnych sąsiadów, jedynie co znają to rodzinę. 

Matka dzwoni do mnie co każdy tydzień i czasem mnie obraża mówiąc głupoty o przepowiedniach. Kiedy z nimi mieszkałem zanim się wyprowadziłem i usamodzielniłem to były stale kłopoty. Np, matka goniła ją podwozić wszędzie, do sklepu, do siostry, do kościoła, itd. Zazwyczaj to kazała niż raczej prosiła. Jeśli byłem 20 min późno to się darła, mimo że dzwoniła na ostatnią minutę zamiast rozmawiać do mnie jak dorosłego i planować kilka godzin. A ja znowu byłem jej synem co miał też swoje życie i swoje rzeczy do zrobienia a nie służący czy chauffer. 

Kiedy dzwoni to mówi o cudownym PIS, "złych" muzułmanach uchodźców jako wszyscy terroryści, jak niebezpiecznie się stały kraje takie jak Niemcy, Anglia, a Polska została rozwijającym się, bogacącym się, spokojnym rajem bez terrorystów, jak USA lub Niemcy upadną, a Polska stanie się globalnym mocarstwem. Mi się zdaje że zaczyna dostawać jakieś urojenia psychiczne. Jak to wpuszczam jednym uchem, i wypuszczam drugim i nic na to nie komentuję, ale te rasistowskie, nacjonalistyczne i  far right-wing poglądy mnie nudzą, nie ciekawią a wręcz przeciwnie obrażają. 

Ojciec nigdy bliskiego kontaktu ze mną nie miał i nigdy się z nim nie zapoznałem dobrze. Zostawił mnie jak miałem 2 lata i zostaliśmy przez lata w kontakcie wyłącznie przez telefon i zjednoczyłem się z nim dopiero kiedy miałem 17 lat. Dla niego to byłem taj bardziej jako stepson niż syn. Przez telefon był miły ale w rzeczywistości okazał się jako grumpy twardziel, co za każdym razem kiedy pracował nad czymś i mnie wołał o pomoc i ja byłem chętnie mu pomóc, to był nie cierpliwy i utrącał, mówił uciekać zamiast pokazać lub nauczyć. Nigdy mu się nie chciało ze mną lub nawet matką gdziekolwiek pójść aby spędzić czas razem. Żadnego hobby lub wakacji, nawet tanich gdzie blisko. Oni latali co jakieś lata sami wyłącznie do Polski. Moi rodzice w wolnym czasie jedynie szli do polskiego kościoła rano a potem cały dzień oglądali polską telewizje. Ja byłem na wakacjach do innym amerykańskich miast, stanów czy innych krajów albo sam albo z moimi kolegami. Im się nigdy nie chciało zwiedzać USA. 

 

Obecnie mieszkam w innym stanie od nich od 4 latach. Podczas tych lat byłem u mojej rodziny co rok, ale do tej pory jeszcze oni nie byli mnie odwiedzić. Ja mieszkam w Kalifornii a oni mieszkają w okolicach Chicago. Coś moja rodzina jest dziwna i jestem ciekaw czy jest takich wiele innych polonijnych rodzin czy ja miałem takiego po prostu pecha? Czy wam się lepiej poukładało w Ameryce?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 32
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Coz. Ja planuje sprowadzić rodziców jak już przejdą na emerytury. Tak to zawsze będą mieli jakiś tam własny przychód w USA. Szczególnie jak wprowadza te reformy i z tego co pamiętam sponsorowanie rodzice nie będą mogli podjąć pracy w US. Moi rodzice akurat narzekają na to co w Polsce się dzieje i jak PIS niszczy wszystko więc z chęcią wyjadą.  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi nie chca tu mieszkac, proponowałam. Przyjeżdzają regularnie, ale ogólnie im sie nie podoba. W Polsce zyje im sie dobrze maja 2 samochody, apartament i dom na wsi, dobra opiekę zdrowotna sa na emeryturze i nie narzekają. Poza tym nie wiem czy byłoby mnie stac na ubezpieczenie zdrowotne dla nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, pida napisał:

Może to efekt mojego Ponglish? Ani nie jestem ani zbyt dobry w angielskim (np. mam polski akcent, ciężko zrozumieć mi wszystkie słowa w lyrics w muzyce) ani juz w polskim po 12 latach w Ameryce. 

Sorry ale muszę się doczepić. Jakie ma znaczenie ile lat spędziłeś w Ameryce ? Śmiać mi się chce z polaków w Chicago i ich "tubajfory, worki garbeciowe, praca na szapie czy kapy na hajłeju". Robienie z siebie na siłę Amerykanina i ściemnianie, że po tylu latach zapomniałem słówek po polsku. Ja przyjechałem tutaj do znajomych, którzy mieszkają tu 24 lata i z ponglishem nie mają nic wspólnego i my też kolego jesteśmy z podkarpacia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Quote

Sorry ale muszę się doczepić. Jakie ma znaczenie ile lat spędziłeś w Ameryce ? Śmiać mi się chce z polaków w Chicago i ich "tubajfory, worki garbeciowe, praca na szapie czy kapy na hajłeju". Robienie z siebie na siłę Amerykanina i ściemnianie, że po tylu latach zapomniałem słówek po polsku. Ja przyjechałem tutaj do znajomych, którzy mieszkają tu 24 lata i z ponglishem nie mają nic wspólnego i my też kolego jesteśmy z podkarpacia.

 

Coż, to była odpowiedź sarkastyczna, a nie poważna do wątku od karuseka.

 

A tak na poważnie, Ponglish, nie ma nic wspólnego z zapomnieniem polskich słówek. A raczej polszczeniem angielskich słówek i mieszania ich do polskiego słownictwa, np. reunifikacja, ATM, insiuranse, shoping - idę na szoping. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, pida said:

Coż, to była odpowiedź sarkastyczna, a nie poważna do wątku od karuseka.

 

A tak na poważnie, Ponglish, nie ma nic wspólnego z zapomnieniem polskich słówek. A raczej polszczeniem angielskich słówek i mieszania ich do polskiego słownictwa, np. reunifikacja, ATM, insiuranse, shoping - idę na szoping. 

Nie ma nic złego z asymilacją. To dotyczy wszystkich narodowości. Nie przestaję się być Polakiem. Jeśli tak bardzo jesteś przeciw asymilacji lub melting pot, to proponuję niech najbardziej Ukraincy co emigrują do Polski niech się uczą ukraińskiego w polskich szkołach od podstawówki, przebywają w towarzystwie przede wszystkim z innymi Ukraincami,  mieszkają w swoich osiedlach, budują kościoły prawosławne obok szkół, żenią się tylko między sobą i w ogóle niech nie starają się dostosować do środowiska Polaków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...