Skocz do zawartości

Znajomość języka, angielskiego, a wyjazd.


Derbool

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Post dotoczy mojej znajomości języka angielskiego. Nigdy nie miałem problemów z porozumiewaniem się np. ze studentami z programu Erasmus, lecz mówiłem trochę za wolno i nie raz musiałem się zastanowić jak obrać w słowa zdanie. Z pisaniem, czytaniem, słuchaniem nie mam problemów - problem szczególnie dotyczy rozmów z inną osobą.  Jednak czuję, że przez względy braku osłuchanie się z językiem (raz w życiu byłem za granicą - Niemcy na wymianie) mam obawę celować w korporacje o amerykańskich korzeniach. Nie ze względy na brak umiejętności w swojej profesji, leczy brakiem osłuchania (nieraz zastanowieniem się, pominięciem przedimków z chęcią szybkiej wypowiedzi, czy zawieszeniem się w celu zastanowienia). Możecie powiedzieć jak to jest z wami, czy za granicą osłuchanie z językiem to tylko kwestia zmiany środowiska i przyzwyczajenia się - gdybamy o Stanach ? Czy rzeczywiście w moim przypadku brakuje znajomości języka ? Z góry dziękuję za pomoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat był już parę razy walkowany.  Jest dość sporo osób które emigrowaly do USA czy do UK myśląc że ich angielski jest na bardzo dobrym poziomie. Ą potem wychodziło na to że Anglików czy Amerykanow jest bardzo ciężko zrozumieć. Akcent, slang, szybkie mówienie czy ciche mówienie..  tego się trzeba naprawdę osluchac w rozmowach. I samemu jak najwięcej mówić. Ja wyjeżdżając najpierw do UK też myślałam że z angielskim nie ma problemów. A na miejscu nic nie zrozumiałam. :) W USA na początku też było ciężko. Myślę, że zajęło mi dobrze ponad rok zanim naprawde swobodnie poslugiwalam się językiem i wszystko rozumiałam. Chociaż nawet teraz jak ktoś mówi z akcentem (albo za szybko) to muszę prosić o powtórzenie. 

 

Poszukaj na forum a znajdziesz podobny temat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ja aplikowalem do firmy (duza korporacja) w ktorej pracuje do dzis - 17 lat temu - bedac na 5-tym roku studiow - na dzien dobry trafilem na interview przez telefon z ludzmi w US. Nie mialem wczesniej praktycznie zadnej stycznosci z zywym jezykiem i do glowy mi nie przyszlo miec jakies obawy. Wiadomo ze daleko mi bylo to plynnej znajomosci chociaz zawsze angielski przychodzil mi latwo, ale jak bym sie obawial czegos to nigdy bym nie sprobowal i tej pracy nie dostal.

Bottom line - nie zawracaj sobie glowy takimi pierdolami bo sam siebie w kretynski sposob eliminujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kzielu ma racje .Oni są od tego by Ciebie sprawdzić i jeżeli dojdą do wniosku ,że się nadajesz i biorą Cię z Twoimi wadami to znaczy ,że się nadajesz. Ja przynajmniej z takiego założenia wychodzę a czy Tobie będzie to odpowiadać to jest inna para kaloszy.

Tak jak pisała Roelka problemy będą , ale jak do tego podejdziesz to od Ciebie zależy jeżeli na spokojnie i  z uśmiechem to będzie dobrze a jeżeli dodatkowo zaczniesz się nadmiernie  stresować itd. to tylko pogorszy Twoją sytuacje bo będziesz jeszcze mniej w stresie rozumiał. Jeżeli będziesz czegoś nie rozumiał to nie bój się zapytać , na pewno to zrozumieją. Moim skromnym zdaniem Amerykanie i amerykańskie korporacje są najbardziej liberalne. W końcu większość skądś tam przyjechała i też od czegoś zaczynała .Ale to moje obserwacje i moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...