Hmmmm,
Niby jesteś wykształcona (nauczyciel geografii), ogarnięta w szkolnictwie UK,
a w ogóle przed przyjazdem nie “odrobilas lekcji” ze szkolnictwa w US ale od razu krytykujesz.
Najwazniejsze to, ze w US generalnie jest rejonizacja.
Ja już to wiedziałem przed przyjazdem do US. Jeszcze z Polski wybrałem, ze bede mieszkal na zachodnich przedmieściach Chicago, potem już poszukałem adres zamieszkania z of course szkoła z poziomem 8/9/10 i zaczalem korespondencja mailowa z ta szkola. Rozpocząłem w najprostszy sposób, na maila tej szkoły napisałem pytania. I wbrew wielu krytykom szkół czy administracji w US uzyskałem wszystkie informacje: co i jakie dokumenty mam przywieźć..
Co do HS to - wg mnie - wszyscy z Europy mylą troszkę HS ze szkołami średnimi z Europy. Bo tutaj HS to raczej kolejna szkoła powszechna dla dzieci zdolnych i chętnych do nauki oraz wszelkiej maści nieuków i okropnych leni.
Dlatego kilka rad na przykładzie mojego syna: HS przynajmniej 8/10, z wieloma klasami AP (advanced placement). Później w trakcie nauki dobre wyniki, plus klasy AP , of course dobry GPA oraz wynik z egzaminów SAT, i można z dobrym scholarships, FAFSA i “early decision” dostać się na wybrany college.
Uffff,
Co do krytyki pani nauczyciel geografii, co dzieciaki w US powinny wiedzieć a co nie, juz nie bede pisal bo fajnie to opisal mcpear.
pozdr