Skocz do zawartości

Naprawdę uważacie, że Amerykanie są mili/ przyjacielscy/ pomocni itd.?


bilbul

Rekomendowane odpowiedzi

Pytam tych z Was, którzy są w USA co najmniej dwa - trzy lata. Ja jestem tak praktycznie już na stałe 1,5 roku i mam coraz większe wątpliwości. Naczytałem się kiedyś na forach opinii, jacy ci Amerykanie sa wspaniali, pomocni, otwarci, tolerancyjni, ogólnie same superlatywy, ale im dłużej tutaj jestem, tym mniej mi się podoba amerykański styl bycia. Na początku też mi się wydawało, że to jest naród uprzejmych, pomagających sobie ludzi, ale szybko mnie wyprowadzono z błędu. Teraz uważam,, że amerykańska otwartość, przyjazność i skłonność do pomagania jest tak samo powierzchowna jak wszystko inne tutaj, poczynając od domów z kolumnami przed wejściem zrobionymi z utwardzonej tektury, żeby wyglądało na luksus, aż po słynną amerykańską demokrację, w której można sobie do woli wybierać pomiędzy dwiema partiami opłacanymi po równo przez tutejszych oligarchów. Czy tylko ja się tak rozczarowałem, czy może nie jestem sam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 57
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Może opisz jakąś konkretną sytuację bo ciężko ustosunkować się do twojego posta nie znając szczegółów. Tam gdzie ja mieszkam ludzie są pomocni i "friendly" choć trzeba przyznać że o prawdziwe przyjaźnie jest ciężko, ale IMO bardziej spowodowane jest to wiekiem i stylem życia. Przyjaźnie, przynajmniej w moim przypadku, zawiera się w młodym wieku, im człowiek starszy tym trudniej wbić się w grupę znajomych. Tym  niemniej mam sporo dobrych przyjaciół poznanych tutaj w USA typu "zepsuł mi się samochód, przyjedź po mnie 35 mil o 2 w nocy."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak pytanie sie, czy  Polacy to złodzieje, a wszyscy Niemcy to nazisci :p

Wszystko zalezy kogo spotkasz na swojej drodze.. Wszędzie znajdziesz ludzi pomocnych i nie pomocnych. Widocznie ty masz troszke pecha. :) Ja spotkalam bardzo milych Amerykanow, ale sa tez tacy ktorym mam ochote dac kopa w tylek (np. moi absolutnie leniwi i obrzydliwi sasiedzi <3 )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie ja mieszkam wszystkie domy sa z cegly, a kolumny jak najbardziej z kamienia a nie tektury... powierzchowne przyjaznie? To chyba reakcja na to ze ludzie sie tu tak czesto przeprowadzaja, ciagle spotyka sie nowych ludzi, nowych pracownikow, nowych sasiadow. Nie mozna sie ze wrzystkimi "przyjaznic."

Swoja droga, prawdziwe przyjaznie, nie takie powierzchowne, tez sa kwestia czasu. Ja nie spodziewam sie, ze od razu sie zaprzyjaznie z osoba ktora dopiero spotkalam. W Polsce tez nie zawiera sie prawdziwych przyjazni z dnia na dzien.

Co do tych dwoch partii -- w Europie jest wiecej partii i taki sam chaos. W takich czasach zyjemy.  

Sadze, ze Twoje rozczarowanie z USA ma mniej do czynienia z USA, niz z mitem o Ameryce ktory niestety nadal istnieje w Polsce. Co tydzien pisze na tym forum jakis Polak ktory marzy o zyciu w USA i absolutnie jest przekonany ze tu jest jego miejsce na ziemi. A potem czar pryska i -- okazuje sie ze realia amerykanskie nie roznia sie az tak od tych europejskich -- a w wielu aspektach zycia jest tu gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy przyjechaliśmy do Teksasu znajomy z PL dał dam taką radę - dobre ludzie są w tym Teksasie, ale straszni introwertycy. W robocie koledzy z biur obok - mijając mnie na korytarzu po dziesięć razy dziennie, nigdy nie mówili mi zwyczajowego "Hi". Z kolei jak prosiłam o radę/podwózkę/pomoc nigdy nie odmówili i nigdy nie oczekiwali odwdzięczania się. 

Zgadzam się w zupełności, z tym co napisała @katlia. W większych miastach i na kampusach rotacja ludzi jest tak duża, że ciężko zawrzeć przyjaźnie, które przetrwają dłużej. W mniejszych miasteczkach zaś ludzie potrzebują więcej czasu by ogarnąć nowego. Dla mnie także Amerykanie cenią swoją prywatność - owszem, domy bez płotów na froncie, ale jednocześnie (bardzo przesadzając) wejdziesz nieproszony na ganeczek to przywitają Cię z shotgunem w ręce.  Strasznie mnie rozbawiło to co powiedziała moja sąsiadka Polka, którą poznaliśmy po przeprowadzce - "W końcu mam kogoś, do kogo mogę wpaść bez zapowiedzi". Są pomocni - ale czasem na swoich warunkach.

No i też inaczej się mieszka na przedmieściach, inaczej w mieszkanku na rental community, inaczej w dużym mieście, inaczej w mniejszym. Jedni ludzie mniej otwarci, inni bardziej i nie da się przyłożyć jednej miary do wszystkich.

A teraz laurka dla moich sąsiadów, w sporej części emerytów,  którzy zawsze staną podczas spacerku z psem lub wypuszczą kota z domu jak nas widzą na dworze, bo wiedzą, że mój syn uwielbia popatrzeć/pogłaskać (w zależności na co właściciel pozwoli). Którzy podarowali nam rowerek dla dzieciaka, i zaoferowali, że pożyczą mi rower, bo córka wyjechała i nie używa i zanim kupię swój, to mogę pożyczyć w każdej chwili. Z żadnymi się nie przyjaźnimy,  nie zapraszają nas na herbatki itp., nigdy też nie zakładam, że na pytanie "How are you?" oczekują więcej niż standardowej odpowiedzi,  ale wiem, że w razie czego można na nich liczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi, jednak niestety są one trochę nie na temat. Zapytałem, czy podzielacie moje zdanie, że Amerykanie są uprzejmi, przyjacielscy, pomocy itd. tylko na pokaz,czy też nie podzielacie. A tymczasem dostałem kilka recenzji mojego pytania i ani jednej odpowiedzi wprost. Z wypowiedzi Katlia wynika, że nie podziela mojej opinii (chyba), a z wypowiedzi Mola, że trochę tak, a trochę nie. Jednak przecież można napisać wprost. Nie pytam, o Wasze indywidualne doświadczenia, tylko o to,  jak oceniacie amerykańskie społeczeństwo. Jeżeli o mnie chodzi, to mieszkamy z żoną na Florydzie w domu wynajętym na strzeżonym osiedlu, takim ze strażnikiem przy bramie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Jackie zablokował ten temat

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...