Skocz do zawartości

Wątpliwości związane z przeprowadzka do USA w wyniku wygrania GC


mvgda

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry wszystkim forumowiczom, śledzę to forum od dłuższego czasu jednak nadal nie znalazłam na nim odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. 

Czy jest tu ktoś kto żałował swojej przeprowadzki? Czy start jest ciężki? Jestem młoda, jestem obecnie na 3 roku licencjatu i wygrałam zielona kartę, termin rozmowy prawdopobnie zostanie wyznaczony na grudzien i pojawia się z tym coraz więcej obaw. Im dłużej czytam to forum tym bardziej widzę, ze życie wcale nie jest takie kolorowe i najzwyczajniej w świecie boje się ze sobie nie poradzę. Mam co prawda straszą siostrę w USA ale nie chce w dużej mierze polegać na jej pomocy bo ma już swoją rodzine i nie chce być dla niej ciężarem, wiadomo ze na początku by mi pomogła ale jak samemu odnaleźć się w stanach? Bez znajomych ani swojej drugiej połówki.

Czy są tu osoby które wyemigrowały same? Czy początki były bardzo ciężkie? Niby to kraj wielu możliwości ale obawiam się ze będę musiała zaczynać wszystko na nowo bo nie wiem czy moje doświadczenie lub skończone studia w Polsce będą w ogóle brane pod uwagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 46
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Daj sobie szansę! Siostra w USA na pewno Ci ułatwi start, podpowie jak ogarnąć formalności związane z mieszkaniem itp. Jesteś młoda to będzie Ci łatwiej zacząć z pracą/nauką - masz więcej czasu na budowanie doświadczenia w USA. Daj sobie pół roku, rok w USA, a potem pomyśl, czy się odnajdujesz w emigracji i czy warto to dalej ciągnąć. Jak wyjdzie Ci że nie - wrócić do PL żaden wstyd. Masz mnóstwo czasu, by ułożyć sobie życie i tu, i tu.

Jeśli chodzi o Twoje doświadczenie/wykształcenie - to zależy od tego w czym to doświadczenie jest i co studiujesz. Zawsze to jest jednak na plus - nawet jak pracodawca nie doceni, to wiedza i umiejętności są Twoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyni na tym forum ktorzy szczerze kwestionowali przeprowadzke do USA to byla rodzina -- chyba sa na Florydzie. Ojciec rodziny byl okolo 40stki kiedy przyjechal, i po prostu stwierdzili ze finansowo wiele nie zyskali w USA. Wydawali tyle na najrozniejsze ubezpieczenia medyczne i koszty usadowienia sie. Ale to byla inna sytuacja od twojej, mvgda. Majac tu siostre naprawde ci pomoze, i najistotniej to psychologicznie. Masz z kim pogadac po polsku, z kims kto cie zna i rozumie. Wszyscy mowia, ze adaptacja do USA jest trudna - bo emigracja/szok kulturowy SA trudne. Co nie znaczy ze mloda osoba nie moze sie przyzyczaic. Napewno szybciej niz ktos po 40tce, z rodzina na utrzymaniu! Traktuj to jako wielka przygode, przyjedz, zobacz, poszlifuj angielski. Jezeli wrocisz do Polski, czy do Europy, ten American experience tez moze ci sie bardzo przydac.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mvgda napisał:

Mam co prawda straszą siostrę w USA ale nie chce w dużej mierze polegać na jej pomocy bo ma już swoją rodzine i nie chce być dla niej ciężarem, wiadomo ze na początku by mi pomogła ale jak samemu odnaleźć się w stanach? Bez znajomych ani swojej drugiej połówki.

Czy są tu osoby które wyemigrowały same? Czy początki były bardzo ciężkie? Niby to kraj wielu możliwości ale obawiam się ze będę musiała zaczynać wszystko na nowo bo nie wiem czy moje doświadczenie lub skończone studia w Polsce będą w ogóle brane pod uwagę.

Hej! U mnie w sumie bylo troszke inaczej, bo emigrowalam na K1 zeby byc ze swoja owczesna gorsza polowka, ale emigrowalam do Stanow zaraz po licencjacie, wiec mniej wiecej w tym samym wieku. Zwiazek nie przetrwal i od tego czasu jestem w Stanach bez rodziny, bez partnera, tylko ja, moje psy i znajomi. Z mojego punktu widzenia to ja bym probowala - zwlaszcza jezeli masz siostre, ktora moglaby Ci pomoc na poczatku - nawet gdyby mialo to byc tylko pomieszkanie u niej dopoki sie nie zaaklimatyzujesz, znajdziesz pracy, czy mieszkania. Nie wiem na jakim jestes kierunku - ja zaczynalam w Stanach na nowo, po studiach z finansow i rachunkowosci. I szczerze mowiac w listopadzie bedzie u mnie 4 lata od przeprowadzki i w ogole nie zaluje. Nie wiem tez gdzie siostra mieszka i gdzie Ty chcialabys zamieszkac, ale pomysl ile osob chcialoby byc teraz na Twoim miejscu. Probuj, w sumie nic poza pieniedzmi nie masz do stracenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magda, Ja jestem jedną z tych która żałuje, co tu kryć. Wyjechałam sama, do męża Amerykanina. Nie mam tu nikogo, prócz męża. Małżeństwo dwu-kulturowe to mega wyzwanie i nie mogę zagwarantować, że przetrwa.  Ogólnie mi się tu nie podoba (w US), ale narzekać nie chcę. Wszystko tutaj jest tak mocno inne, często gorsze, czasem lepsze. Tęsknię za rodziną. Często mam uczucie, że wyjazd nie był tego wart. 

Od przyjazdu próbuję nawiązać nowe znajomości z Amerykanami - porażka! Teraz skupiam się na szukaniu Polaków w okolicy, licząc na zbudowanie nowych znajomości. 

Początek, tuż po przyjeździe, wyglądał jak wakacje. Potem zaczęły się problemy dnia codziennego - formalności, wydatki itp.  Bez pomocy i wsparcia męża zdechłabym na 100%. Bez siostry i jej początkowego wsparcia, nie dasz rady (albo będzie ciężko). Wszystko dlatego, że świeży imigrant, bez historii w US, ma mocno pod górkę. Ludzie na forum żalili się że nie mogli wynająć mieszkania, otworzyć konta bankowego bez poświadczenia kogoś z US, itp, itd   Potwierdzam, to wszystko prawda. Gdyby nie gwarancje mojego męża - nic bym tu nie osiągnęła sama. 

W miarę jak tu jestem, wszystko się powoli układa. Tylko uczucie rozłąki i tęsknoty się wzmaga. Moja wiza jest tymczasowa więc po prostu jej nie przedłużę i wrócę do Polski. 

Chyba że zawiążą się z Ameryką nowe więzi, których żal mi będzie zrywać - to wtedy zobaczymy....

Ale szansę wykorzystaj! Wiele ludzi chciałoby być teraz na Twoim miejscu.

No i jeszcze raz powtórzę - zbieraj kasę, kasę, kasę - bo na początku, póki nie znajdziesz pracy, będziesz jej mega potrzebowała!

Można wiedzieć do jakiego stanu emigrujesz?

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mvgda Wydaje mi się, że bardzo dużo zależy od nastawienia, czego oczekujesz.. Ja też jestem wylosowana z DV2020, rozmowa w przyszłym roku. Jeśli się uda, to emigruję sama. Bez rodziny na miejscu. Męża czy dzieci też nie mam. Ale do głowy by mi nie przyszło żeby się w ogóle zastanawiać. Wylosowanie to dla mnie gwiazdka z nieba. Jednocześnie zdaję sobie sprawę ile wyzwań i trudności mnie czeka na początku. Ale dlaczego ma się nie udać? Trzeba próbować, samo nic nie przyjdzie w życiu ;) W najgorszym wypadku jeśli Ci się nie spodoba,  wrócisz do PL, bogatsza o nowe doświadczenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, sobota napisał:

@mvgda Wydaje mi się, że bardzo dużo zależy od nastawienia, czego oczekujesz.. Ja też jestem wylosowana z DV2020, rozmowa w przyszłym roku. Jeśli się uda, to emigruję sama. Bez rodziny na miejscu. Męża czy dzieci też nie mam. Ale do głowy by mi nie przyszło żeby się w ogóle zastanawiać. Wylosowanie to dla mnie gwiazdka z nieba. Jednocześnie zdaję sobie sprawę ile wyzwań i trudności mnie czeka na początku. Ale dlaczego ma się nie udać? Trzeba próbować, samo nic nie przyjdzie w życiu ;) W najgorszym wypadku jeśli Ci się nie spodoba,  wrócisz do PL, bogatsza o nowe doświadczenia. 

Sobótka, racja. Racja jak nic. Brawo za odwagę.

Ale taka moja mała rada: spróbuj zbudować w US jakieś lokalne znajomości jeszcze przed wylotem. Przyda Ci się ktoś, kto wytłumaczy gdzie wynająć dach nad głową, gdzie uderzać o prawo jazdy, co mówić w banku , itp  I nie mówię tylko o szukaniu Polaków, ale ogólnie kogoś przychylnego pomóc. Ja należę do Internations, w każdym stanie jest ich klub. Wciąż lepiej się czuję wsród Europejczyków, niż Amerykanów. Swój swego zrozumie.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, everden napisał:

Magda, Ja jestem jedną z tych która żałuje, co tu kryć. Wyjechałam sama, do męża Amerykanina. Nie mam tu nikogo, prócz męża. Małżeństwo dwu-kulturowe to mega wyzwanie i nie mogę zagwarantować, że przetrwa.  Ogólnie mi się tu nie podoba (w US), ale narzekać nie chcę. Wszystko tutaj jest tak mocno inne, często gorsze, czasem lepsze. Tęsknię za rodziną. Często mam uczucie, że wyjazd nie był tego wart. 

Od przyjazdu próbuję nawiązać nowe znajomości z Amerykanami - porażka! Teraz skupiam się na szukaniu Polaków w okolicy, licząc na zbudowanie nowych znajomości. 

Początek, tuż po przyjeździe, wyglądał jak wakacje. Potem zaczęły się problemy dnia codziennego - formalności, wydatki itp.  Bez pomocy i wsparcia męża zdechłabym na 100%. Bez siostry i jej początkowego wsparcia, nie dasz rady (albo będzie ciężko). Wszystko dlatego, że świeży imigrant, bez historii w US, ma mocno pod górkę. Ludzie na forum żalili się że nie mogli wynająć mieszkania, otworzyć konta bankowego bez poświadczenia kogoś z US, itp, itd   Potwierdzam, to wszystko prawda. Gdyby nie gwarancje mojego męża - nic bym tu nie osiągnęła sama. 

W miarę jak tu jestem, wszystko się powoli układa. Tylko uczucie rozłąki i tęsknoty się wzmaga. Moja wiza jest tymczasowa więc po prostu jej nie przedłużę i wrócę do Polski. 

Chyba że zawiążą się z Ameryką nowe więzi, których żal mi będzie zrywać - to wtedy zobaczymy....

Ale szansę wykorzystaj! Wiele ludzi chciałoby być teraz na Twoim miejscu.

No i jeszcze raz powtórzę - zbieraj kasę, kasę, kasę - bo na początku, póki nie znajdziesz pracy, będziesz jej mega potrzebowała!

Można wiedzieć do jakiego stanu emigrujesz?

Powodzenia!

Planuje wyemigrować do PA, Philadelphi, później może przenieść się w okolice NYC

2 godziny temu, ilon napisał:

Hej! U mnie w sumie bylo troszke inaczej, bo emigrowalam na K1 zeby byc ze swoja owczesna gorsza polowka, ale emigrowalam do Stanow zaraz po licencjacie, wiec mniej wiecej w tym samym wieku. Zwiazek nie przetrwal i od tego czasu jestem w Stanach bez rodziny, bez partnera, tylko ja, moje psy i znajomi. Z mojego punktu widzenia to ja bym probowala - zwlaszcza jezeli masz siostre, ktora moglaby Ci pomoc na poczatku - nawet gdyby mialo to byc tylko pomieszkanie u niej dopoki sie nie zaaklimatyzujesz, znajdziesz pracy, czy mieszkania. Nie wiem na jakim jestes kierunku - ja zaczynalam w Stanach na nowo, po studiach z finansow i rachunkowosci. I szczerze mowiac w listopadzie bedzie u mnie 4 lata od przeprowadzki i w ogole nie zaluje. Nie wiem tez gdzie siostra mieszka i gdzie Ty chcialabys zamieszkac, ale pomysl ile osob chcialoby byc teraz na Twoim miejscu. Probuj, w sumie nic poza pieniedzmi nie masz do stracenia. 

tez będę konczyc finanse i rachunkowosc 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, mvgda napisał:

tez będę konczyc finanse i rachunkowosc 

To bardzo dobry kierunek w USA. Dasz sobie rade. Pewnie na poczatek nie dostaniesz tej wymarzonej pracy... ale jak juz wyrobisz sobie niezbedne tu amerykanski experience/letter of recommendation to bedziesz miala sporo ciekawych mozliwosci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...