Skocz do zawartości

Wasze Wizyty W Konsulacie W Tym Roku :)


Rekomendowane odpowiedzi

Jesteśmy po spotkaniu, wizy przyznane :) Zacznę od początku. 

Konsulat w Krakowie. Ludzi sporo ale wszystko idzie sprawnie. Najpierw na przeciwko budynku, pracownik konsulatu prosi według umówionych godzin. Sprawdza paszporty i wnioski.  O dziwo sporo osób było spóźnionych ale bez problemu weszły . Następnie idzie się do kolejki gdzie pojedynczo wpuszczane są osoby. Kontrola jak na lotnisku, znowu sprawdzanie paszportu, w recepcji odciski palców i czekamy do okienka. Były otwarte dwa, trafiliśmy do pana około 30 lat, pytania : 

1. Do kogo jedziemy. 

2. Czym się zajmuje. 

3. Czym zajmuje się mąż i jak

dlugo pracuje w obecnej firmie. 

4. Czym zajmuje się siostra. 

5. Do której klasy chodzi syn. 

6. Czy mamy jedno dziecko. 

7. Czy byliśmy zagranicą. 

Dziękuje, wiza przyznana, życzę miłego pobytu. 

Stres był chociaż miałam dobre przeczucia bo nic nie ukrywałam, nawet to ze nie pracuje. Powiedziałam szczerze ze chce poleciec na wakacje do mojej siostry która mieszka tam już 18 lat, rodzice byli wielokrotnie a ja jeszcze nie :) 

Bardzo dużo ludzi otrzymało wizy chociaż było kilka osób które wyszły z paszportem. 

Z racji tego ze przyjechaliśmy za szybko i prawie 2 godz sobie stałam pod ambasadą, poobserwowalam ludzi i prawda jest to co ktoś wcześniej napisał, widać i to jak diabli kto jedzie do pracy. 

Co bądź, nie ma się czego bać, jeśli nie mamy nic do ukrycia :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
  • 3 miesiące później...

30.05

Rozmowa o wizę b2 

Pierwsze pytanie gdzie lece....

Drugie pytanie cel podróży ....

Trzecie pytanie z dziewczyną lecisz?

Czwarte pytanie ma ona wizę?

Piąte pytanie w Anglii byłeś ?

Szóste pytanie jak długo?

Siódme pytanie co tam robiłem 

Wiza przyznana 10lat 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...

Wiele postów w tym temacie pomogło mi w staraniu się o wizę (Dziękuję!), stąd czuję sie w obowiązku powiedzieć o mojej wizycie.

Wizyta 22.05 (trafiłem na blondyna w okularach)

Pytania:

W jakim celu Pan leci?

Na jak długo?

Dlaczego nie leci Pan z żoną?

Co robi żona?

Czym Pan się zajmuje?

Do kogo Pan leci?

Jaki jest status osoby do której Pan leci?

Kim jest dla Pana jest osoba do któej Pan leci

W jakich okolicznościach wyjechała ta osoba do USA - tu zbaraniałem (jest oczywiście elegalnie, ale zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie wiem)

Gdzie Pan był a granicą?

Czy Pan wie dlaczego nie otrzymał wizy 10 lat temu? - te pytanie mnie rozwaliło: "Nie był Pan wtedy zionaty" :)

....chwila klikania w komputerze.....

"Pan oczimuje wizie" :):):). Paszport otrzymałem dwa dni później.

Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Zgodnie z radami na forum (szczególnie bardzo pomocny wpis neo-itax z 2 lutego 2015 r.): odpowiadałem prosto na pytania, chyba, że w kwesti danego pytania urzędnik chciał wiedzieć więcej, nie przedkładałem żadnych papierów, stale utrzymywałem kontakt wzrokowy z uśmiechem, jeśli czegoś nie wiedziałem po prostu odpowiedziałem, że nie wiem (co do dwóch pytań)

Osobom, które pierwszy raz jadą do ambasady, doradziłbym spisanie sobie wszystkich ewentualnych pytań na kartce wraz z ewanetualnyi naszymi odpowiedziami (wiele z nich padło na forum). Jest wtedy łatwiej i mniej stresująco - mimo, iż pewnych pytań nie mogłem przewidzieć.

-------------

Stresowałem się z kolei bramką imigracyjną w JFK, ale jak się okazało strach miał tylko wielkie oczy.

Przyleciałem 22.06. Po wyjściu z rękawa idziemy do niewielkiego terminalu, gdzie są dwie kolejki (dla us citizen i reszty świata). Kolejka dla reszty kieruje się w stronę kilkunastu ustawionych po obu stronach automatach. Przy końcu ustawionych po obu stronach automatach, stała pani i krótkim słowem "next" przywoływała kolejne osoby. W automacie skanujemy paszport z wizą, odciski palców, wybieramy rodzaj wizy i dalej wykonujemy na sobie zdjęcie - pozostałych opcji nie pamiętam. Następnie przechodzimy do bramki, gdzie stoi urzędnik imigracyjny. Zadał mi trzy pytania: Why are u here?, how long?, how much money u have? (przepraszam, za niezbyt precyzyjny angielski) i na pożegnanie have nice day mr (i tu podał moje nazwisko). Następnie skierowałem się do karuzeli z bagażami, i tak obładowany podeszłem do miejsca gdzie stał urzędnik celny. Pokazałme mu kartkę wypełniają w samolocie, ale nawet nie chciał patrzeć ani tym bardziej ją zabrać (swoją droga nie wiem, po co to wypełniać), podziękował i skierował się do wyjścia dla nie zgłaszających nic do oclenia. I za drzwami zobaczyłem oczekującą już moją rodzinę.  Acha....otrzymałem wjazd na 6 miesięcy. W Usa byłem pierwszy raz, ale o wrażeniach z pewnością napiszę w innym poście. Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Peter2018 napisał:

Przyleciałem 22.06. Po wyjściu z rękawa idziemy do niewielkiego terminalu, gdzie są dwie kolejki (dla us citizen i reszty świata). Kolejka dla reszty kieruje się w stronę kilkunastu ustawionych po obu stronach automatach. Przy końcu ustawionych po obu stronach automatach, stała pani i krótkim słowem "next" przywoływała kolejne osoby. W automacie skanujemy paszport z wizą, odciski palców, wybieramy rodzaj wizy i dalej wykonujemy na sobie zdjęcie - pozostałych opcji nie pamiętam. Następnie przechodzimy do bramki, gdzie stoi urzędnik imigracyjny. Zadał mi trzy pytania: Why are u here?, how long?, how much money u have? (przepraszam, za niezbyt precyzyjny angielski) i na pożegnanie have nice day mr (i tu podał moje nazwisko). Następnie skierowałem się do karuzeli z bagażami, i tak obładowany podeszłem do miejsca gdzie stał urzędnik celny. Pokazałme mu kartkę wypełniają w samolocie, ale nawet nie chciał patrzeć ani tym bardziej ją zabrać (swoją droga nie wiem, po co to wypełniać), podziękował i skierował się do wyjścia dla nie zgłaszających nic do oclenia. I za drzwami zobaczyłem oczekującą już moją rodzinę.  Acha....otrzymałem wjazd na 6 miesięcy. W Usa byłem pierwszy raz, ale o wrażeniach z pewnością napiszę w innym poście. Pozdrawiam.

Za kilka tygodni czeka mnie przesiadka na JFK. Dobrze wiedzieć, że kontrola wygląda tak samo jak na lotnisku w LA, gdzie miałem przesiadkę w zeszłym roku :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dziś 16.08.2018 na godzinę 11:15 w Warszawie.

Dojazd łatwy (parking na przeciwko Ambasady), poszedłem na 11:00, na początku szybka kontrola, korytarzem prosto, schodami w dół, sprawdzenie czytnikiem kodów kreskowych na potwierdzeniu wypełnienia DS160, potem pierwsze okienko zaklejenie paszportu naklejką i otrzymanie numerku do drugiego okna w celu pobrania odcisków palców, następnie pobrano mi te odciski palców i rozmowa z konsulem. Było ich trzech - młoda kobieta, młody chłopak w okularach i .... chińczyk. Trafiłem na chińczyka, przesympatyczny facet, pytania:

1) Na jak długo?
2) Czy pierwszy raz w Stanach?
3) Czy mam w USA rodzine?
4) W jakich krajach byłem? Czy byłem poza UE?
5) Czy mam dzieci?
6) Gdzie pracuje? 

Dziękuje, wiza przyznana. Bez stresu. Cała wizyta zajęła mi... 15 minut. Baaaaardzo mało ludzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

A ja w tym tygodniu byłem w Konsulacie w Krakowie na ul. Stolarskiej. Od tygodnia mocno się stresowałem ponieważ 24 lata temu, w czasach szkoły średniej starałem się o wizę aby wyjechać na wakacje do rodziny. Dostałem wtedy odmowę. nie miałem jakiegoś dokumentu o który Pani z za okienka mnie poprosiła. Od razu po tym jak nie byłem wstanie okazać "papierka" o który zostałem poproszony usłyszałem: "To miłe że chce Pan odwiedzić nasz kraj ale obawiam się że może to zaowocować stałą pracą". To było dość dawno i to co najbardziej zapamiętałem to właśnie te słowa... Minęły 24 lata. Złożyłem podanie DS160 i udałem się na interview. Wcześniej czytałem od tygodnia rady które tutaj się znajdują. I nie pozostaje mi nic innego jak tym wszystkim osobom które tutaj radziły w sprawie rozmowy w konsulacie, po prostu podziękować. Podziękować za przywrócenie mi rozsądku.

(…)

Za nim znalazłem to forum, kombinowałem co wpisać, czego nie wpisywać, jak pokombinować żeby było dobrze. Życzliwi ludzie z tego forum poradzili żeby napisać TYLKO I WYŁĄCZNIE prawdę. Nawet najgorsza ale prawdę. tak też zrobiłem i (!) Wizę otrzymałem :) 

DOSŁOWNIE napisałem bez zastanowienia wszystko zgodnie z rzeczywistością. Że kiedyś się starałem, że dostałem odmowę. że nie pamiętam dokładnie co i jak bo byłem nastolatkiem. Prawdziwy cel - czyli kilkutygodniowy urlop przeznaczony na zwiedzanie kilku miast... I teraz uwaga. Mimo że w takich chwilach zawsze się stresuję, teraz o dziwo było prawie bez stresu. Chyba dlatego że wiedziałem iż wszystko w wniosku jest prawdziwe. Że nie mam nic do ukrycia. A wracając już z konsulatu, zaraz po wyjściu śmiałem się sam z siebie. normalnie nic tylko popukać się w łeb - po co w ogóle brałem pod uwagę jakieś kombinowanie. Najprostszym i najwłaściwszym rozwiązaniem jest prawda.

 

na koniec przedstawię Wam jak wyglądała rozmowa - po za tym że trwała poniżej minuty (nie licząc czasu na złożenie odcisków na zielono podświetlonej szybce).

Konsul: Po co Pan wybiera się do naszego kraju?

Ja: Od dawna marzyłem o urlopie w USA i liczę że uda mi się to marzenie zrealizować :)

 

Konsul: A co Pan chce zobaczyć?

Ja: Po kilku dniach w Nowym Jorku chciałbym odwiedzić Waszyngton, Charleston, Orlando, Miami i Key West.

 

Konsul: U, super plan. Wiza przyznana.

Ja: Dziękuję i życzę udanego dnia :)

I to tyle !!! Miałem całą teczkę papierów. Że nowy samochód z salonu kupiłem 4 miesiące temu, akt od notariusza że jestem właścicielem w Krakowie całego domu z działką, Zaświadczenie o zarobkach, kierowniczym stanowisku i że pracuje w tej firmie już naście lat. wyciągi z wszystkich kont jakie posiadam z ostatnich 3 miesięcy. nawet akt zgonu osób do których chciałem pojechać na wakacje 24 lata temu...…. O nic nie byłem proszony. Nawet po najmniejszą karteluszkę do aktówki nie sięgałem. Zrobiłem tak jak tutaj ludziska piszą. We wniosku sama prawda a na rozmowie odpowiadałem krótko patrząc prosto na konsula i uśmiechając się spokojnie. Nie miałem na sobie garnitury, krawata jak 24 lata temu. Jeansy, koszulka polo, sportowe buty ecco i dusze na ramieniu ;) Rozmowa nie była trudna dzięki Panu po drugiej stronie. Miłe spojrzenie, szczery uśmiech ułatwiało stanie pod tą szybką. Bardzo sympatyczny człowiek :)

 

Dopiero gdy dotarło do mnie że zwiedzę fajne miejsca w przyszłym roku na urlopie uzmysłowiłem sobie że jest tak jak tutaj piszecie. Nie analizować, nie kombinować tylko po prostu iść jak na pocztę odebrać polecony ;) 

Na koniec - dziękuję wszystkim którzy napisali tutaj swoje słowa dzięki którym wrócił mi rozsądek w temacie załatwienia tej sprawy :)

Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...