Lora_k Napisano 12 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 12 Sierpnia 2011 Czy studia skończone w Polsce i uzyskanie tytułu magistra czy licencjatu są przez amerykańskich pracodawców uznawane tak samo jak skończone studia w USA?? Wiem, ze uznawane są na pewno kierunki techniczne i że polskie prawo na pewno nie, bo w stanach jest inne. Chodzi mi czy wiedza i dyplom zdobyte na polskich uczelniach z takich dziedzin jak bankowość, rachunkowość, księgowość, finanse są respektowane przy ubieganiu się o prace w Stanach.
gal Napisano 12 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 12 Sierpnia 2011 Amerykanski pracodawca nie za bardzo skupia sie na "wiedzy zdobytej przez wytsztalcenie" aczkolwiek studia sa dobrze widziane. Amerykanski pracodawca raczej skupia sie na twoim "co soba reprezentujesz" jakie masz doswiadczenie (internship) wiekszosc absolwentow uczelni ma jakie jest twoje podejscie do wielu aspektow pracy, wspolpracownikow, jak zachowujesz sie w danej sytuacji itd itp.
sly6 Napisano 12 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 12 Sierpnia 2011 starasz sie o prace majac juz GC,obywatelstwo czy tez nie masz zadnej wizy do pracy
Lora_k Napisano 12 Sierpnia 2011 Autor Zgłoś Napisano 12 Sierpnia 2011 nie staram sie jeszcze o prace. poki co chce sie zorientowac co i jak. obywatelstwo bede potem zalatwial przez malzenstwo. mam doswiadczenie tu zdobyte, ale watpie zeby to bez kierunkowego wyksztalcenia cos dalo. z reszta nie wiem prosze o info
makdonald Napisano 13 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 13 Sierpnia 2011 hehe....opowiem Ci jak amerykanscy pracodawcy traktowali moj polski dyplom. Mam magisterium z fizyki teoretycznej z dobrego polskiego uniwerku (1980). Przez 7 lat bylem nawet asystentem a do tego mialem otwarty przewod doktorski. Z roznych powodow ode mnie nie za bardzo zaleznych nie pozwolono mi w PRLu kontynuowac kariery naukowej. Dodatkowo "wyproszono" mnie, zone i 4-letniego syna z Ojczyzny wreczajac tzw. "paszporty z klauzula". Wybralismy USA jako kraj osiedlenia glownie z powodu dobrej znajomosci jezyka. Rodziny bowiem zadnej tu nie mielismy i nie mamy ( to chyba zreszta lepiej). W Ohio wyladowalismy 23 kwietnia 1987 roku z jedna walizka, siedmioma miesiacami ciazy mojej malzonki oraz z $600 ( za tyle udalo nam sie spieniezyc wszystko , co posiadalismy - glownie ze 3 tysiace ksiazek). Pierwsze kilka miesiecy spedzilem na wysylaniu "resumes" i przetlumaczonych oficjalnie "educational credentials" w setki miejsc. na same znaczki wydalem chyba wszystkie przywiezione do Ameryki " w skarpecie" pieniadze. Niestety, nikt nie zaprosil mnie na "interview", mimo, ze mialem "degree" w dziedzinie mocno zmatematyzowanej czyli "technicznej". Raz bylem blisko zatrudnienia jako nauczyciel fizyki w jakims jezuickim liceum. Tamtejszy belfer udawal sie akurat na emeryture. Umowiono mnie nawet z nim na "interview". Nie doszlo jednak do niego bo dyrektor szkoly w ostatniej chwili doszedl do wniosku, ze jest tylu amerykanskich absolwentow fizyki po tutejszych uniwersytetach, ktorzy usilnie szukaja zatrudnienia , ze po prostu nie wypada oferowac pracy jakiemus przybledzie z Rumunii czy z innej Transylwanii. Godzine przed umowiona rozmowa sekretarka zadzwonila i taka wlasnie informacje mi przekazala. Po pewnym czasie przestalem juz szukac pracy " w dziedzinie". Pani "caseworker", ktora zajmowala sie nami z ramienia "welfare" zapytala sie kiedys co ja potrafie robic oprocz bycia fizykiem. Powiedzialem jej, ze drukowalem kiedys jakies gazetki i broszury. To ja ozywilo, bowiem jej maz byl majstrem zmianowym w jednej z duzych lokalnych drukarn. Kiedy zaaplikowalem o "entry level position" w dziale oprawy ( "bindery") pomimo znajomosci, sprytnie ukrylem swoje wyksztalcenie, pozostawiajac tylko mature. Kiedy testowano mnie na tzw. inteligencje, tez kilka odpowiedzi specjalnie poknocilem. Tak, ze zostalem przyjety za $5 na godzine. Od tego momentu moja kariera rozwijala sie wokol drukarn i drukarenek. Z jednym wyjatkiem - bodajze zima 1989 roku ( czyli ponad dwa lata po aplikowaniu przeze mnie ) odezwal sie jakis dziekan z lokalnego uniwerku i zaproponowal mi "part time teaching position" - wstep do logiki. Uczylem tego w Polsce przez 7 lat, wiec konspekt ( "syllabus") napisalem na przyslowiowym kolanie. I tak - kilka wieczorow w tygodniu bylem profesorem a kazda noc pracowalem dodatkowo w drukarni... Puenta z tej krotkiej historii jest taka, ze owszem , polskie "techniczne wyksztalcenie" bylo przeze mnie w Ameryce uzywane ale glownie aby je ukrywac Nie chcialbym Cie zniechecac bo znam tez wielu Polakow, ktorzy porobili tu super kariery wlasnie w dziedzinach "technicznych". Oni jednak przybyli do Stanow wlasnie w celu robienia kariery ( i pieniedzy o wiele wiekszych niz w Polsce) Ja z zona jestesmy tylko ubogimi emigrantami politycznymi z Peerelu a mieszkajac tam (na stancji) nie mielismy nawet telewizora, nie mowiac juz o jakims Trabancie czy Maluchu.
River Napisano 16 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 16 Sierpnia 2011 Duzo zalezy od tego o jaka prace sie starasz.Wg mnie bardziej sie tu liczy doswiadczenie i co soba reprezentujesz.U mnie nikt specjalnie nie patrzyl na dyplom.
pacio177 Napisano 16 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 16 Sierpnia 2011 Duzo zalezy od tego o jaka prace sie starasz.Wg mnie bardziej sie tu liczy doswiadczenie i co soba reprezentujesz.U mnie nikt specjalnie nie patrzyl na dyplom.A ty w jakim zawodzie pracujesz/pracowalas , jeslli mozna wiedziec ?
makdonald Napisano 17 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 17 Sierpnia 2011 Duzo zalezy od tego o jaka prace sie starasz.Wg mnie bardziej sie tu liczy doswiadczenie i co soba reprezentujesz.U mnie nikt specjalnie nie patrzyl na dyplom. W moim przypadku nie patrzyli ani na dyplom ani na mnie (tzn. ani na moje doswiadczenie ani to , co soba "reprezentuje"). Czyli jestem "lepszy" bo u mnie w ogole na nic nie patrzyli
c4r0 Napisano 17 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 17 Sierpnia 2011 Z tego co podpatrzyłem w mojej pracy, jeśli chodzi o samo zatrudnienie (jako inżyniera) wykształcenie nie liczyło się praktycznie wcale. Patrzyli raczej na to ile i w jakich firmach kandydaci pracowali oraz jakimi konkretnie projektami się zajmowali. Jakie znają programy do projektowania i w jakim stopniu itp. Potem na interview sprawdzali tok myślenia i zasób wiedzy zadając różniste, często podchwytliwe pytania. Potem jednak, jeśli już zapadnie decyzja o zatrudnieniu kogoś, to dyplomy uniwersyteckie mają pewien wpływ na to, jaką pensję można wynegocjować.
makdonald Napisano 17 Sierpnia 2011 Zgłoś Napisano 17 Sierpnia 2011 Czyli rozumiemy, ze Twoj dyplom ( mniemam, ze polski dyplom) zaoszczedzil potencjalnemu pracodawcy sporo pieniazkow ?
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.