tinililka Napisano 23 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 23 Listopada 2011 Witam, mam do was pytanie.. bliska mi osoba zachorowała na nowotwór mózgu w Polsce nieoperacyjny. Znalezlismy pomoc z USA. Zastanawiam się jak wygląda sprawa wizy.Jak wyglądają formalności. Z góry dzięki za pomoc.
dareknow0 Napisano 23 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 23 Listopada 2011 Nie ma żadnego problemu z wizą .Trzeba przedłożyć odpowiednie dokumenty z kliniki w Stanach która będzie przeprowadzała operację .Wejdź na stronę ambasady USA w Polsce i tam wszystko znajdziesz a w razie wątpliwości można do nich zadzwonić.
sly6 Napisano 23 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 23 Listopada 2011 masz to opisane tutaj http://polish.poland.usembassy.gov/wizy/wizy-nieimigracyjne/wyjazd-na-leczenie.html i radze to dobrze przeczytac i zastosowac sie do tych spraw to nie wiza turystyczna ze mozna jakis papier pominac zazwyczaj takie cos zalatwiaja fundacje,stowarzyszenia ..bo wiedza jak kto dobrze zrobic.
tinililka Napisano 23 Listopada 2011 Autor Zgłoś Napisano 23 Listopada 2011 dzieki za pomoc,pozdrawiam
MajaR. Napisano 26 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 26 Listopada 2011 Hej , Pomoglam moim znajomym sprowadzic chore dziecko na leczenie do NYC - przyjezdzaja 6 grudnia . Sprawa nie jest tak trudna do zorganizowania - a formalnosci w ambasadzie w Polsce , o ile masz wszystko dobrze zorganizowane to czysta formalnosc. Ambasada w pierwszej kolejnosci oczekuje na FAX z danej kliniki w USA w ktorym musi sie znalesc to co wymagaja na stronie ambasady- bez tego nic nie ruszy , a z praktyki powiem , ze pismo w moim przypadku zawieralo: - bylo forma zaproszenia danej osoby na dane leczenie przez lekarza z NYC z ktorym nawiazalismy kontakt -cel leczenia , opis leczenia - kto oplaca leczenie - potwierdzenie przez lekarza z Polski ze dana choroba jest stwierdzona w Polsce -ile trwac bedzie leczenie maxymalnie -przyblizona data rozpoczecia leczenia PO tym jak klinika z USA wyslala fax do ambasady , znajomi dostali w ciagu 5 dni termin rozmowy z konsulem , na ktirym mieli przedstawic oczywiscie wymagane dokumenty - adekwatnie do sytuacji- informacje dostali telefonicznie z ambasady - dostali wize bez problemu - konsul glownie skupiony byl na dokumentacji faxowej z USA - bez zbednych pytan do rodzicow . Oczekujemy ich 6 grudnia . pozdrawiam
makdonald Napisano 26 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 26 Listopada 2011 Kiedys pamietam mialem rozmowe z Mayo Clinic , gdzie przylecieli na leczenie rodzice z dzieckiem. Dziecko cierpialo na chlonniaka ( lymphoma) i w Polsce nie bylo szans na leczenie. Mama opowiadala o Centrum Zdrowia Dziecka i w jaki sposob "mieszkaja" tam rodzice, ktorzy chca caly czas byc przy umierajacych dzieciakach. Rodzice mieli poslania przygotowane na golej posadzce - pod lozkami swoich dzieci. Koczowali tam nieraz tygodniami bez dostepu do kuchni czy prysznica. Tylko szybka toaleta i bardzo dlugie do niej kolejki. Kiedy lekarka z Mayo sluchala tych opowiesci - plakala. Bardzo trudno bylo mi prowadzic to tlumaczenie telefoniczne...
gal Napisano 26 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 26 Listopada 2011 Mak jako rodzic kazdy z nas lezalby i na goracych weglach aby tylko dziecko jesli nie uzdrowialo to przynajmniej nie cierpialo. Najgorszy bol zycia jak umiera dziecko.
makdonald Napisano 26 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 26 Listopada 2011 Mak jako rodzic kazdy z nas lezalby i na goracych weglach aby tylko dziecko jesli nie uzdrowialo to przynajmniej nie cierpialo. Najgorszy bol zycia jak umiera dziecko. Ja to wszystko rozumiem ale mi chodzi o upokarzajace warunki w jakich musieli gniezdzic sie rodzice. W sytuacjach jak te wyraznie uwidacznia sie roznica cywilizacyjna pomiedzy "wolna Polska" a Zachodem. Noz sie w kieszeni otwiera...
sly6 Napisano 26 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 26 Listopada 2011 Chyba urodziles sie w takim czyms jak PRL a wiec szpitale masz tak wlasnie przyszykowane kto sie kiedys martwil o rodzicow czy tez opiekunow-nie bylo miejsca aby dac cos do spania ..teraz nalezy wybrac ze albo dzieci do leczenia albo tez rodzice ktorzy mieli by miejsce do noclegu w latach 70-tych bylem sam w szpitalu i pielegniarki byly moimi tzw rodzicami ..wolalem z nimi byc niz z kims z rodziny .. takie byly czasy i teraz aby cos zmienic nalezy duzo pracy i duzo zmian...
gal Napisano 27 Listopada 2011 Zgłoś Napisano 27 Listopada 2011 Ja to wszystko rozumiem ale mi chodzi o upokarzajace warunki w jakich musieli gniezdzic sie rodzice. W sytuacjach jak te wyraznie uwidacznia sie roznica cywilizacyjna pomiedzy "wolna Polska" a Zachodem. Noz sie w kieszeni otwiera... tak ja wiem co miales na mysli. Chyba urodziles sie w takim czyms jak PRL a wiec szpitale masz tak wlasnie przyszykowane kto sie kiedys martwil o rodzicow czy tez opiekunow-nie bylo miejsca aby dac cos do spania ..teraz nalezy wybrac ze albo dzieci do leczenia albo tez rodzice ktorzy mieli by miejsce do noclegu w latach 70-tych bylem sam w szpitalu i pielegniarki byly moimi tzw rodzicami ..wolalem z nimi byc niz z kims z rodziny .. takie byly czasy i teraz aby cos zmienic nalezy duzo pracy i duzo zmian... Prawda jest ze nie wiem jak teraz ale pielegniarki byly bardzo oddane i naprawde dbaly o pacjentow.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.