Skocz do zawartości

Relatywnie Szybki Ślub Na Wizie Turystycznej


Aiglon

Rekomendowane odpowiedzi

andyopole, jak rozumiem Twoja sytuacja miala miejsce ponad 3 lata temu, wtedy bylo nieco inaczej... I jak rozumiem nie mieszkales z zona przez niemal rok w Kanadzie i zaraz po wlocie bezposrednio z Kanady, nie wziales slubu... to sa rzeczy, ktore nalezy wziac pod uwage w sytuacji dziewczyny, ktora napisala tenze post.

A gdziezbym ja wytrzymal caly rok z żoną? Nawet w Kanadzie nie dal bym rady. Malo! Tak się zawzialem ze do dzis w Kanadzie moja noga nie stanęła.....

;-) :-) :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 40
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Mam zieloną! Obiecałam, ze opisze moja rozmowę, wiec do dzieła, tylko nie wiem w jakim temacie, a moze powinnam osobny założyć? No nic.. ;)

Rozmowa była umówiona o 9:30, pojechaliśmy do urzędu, zarejestrowalismy sie w okienku, miła pani zabrała nasze prawa jazdy, combo card, paszporty i I-94 po czym powiedziała zeby usiąść i czekać... Wiec czekaliśmy do jakies 10:15 potem urzędnik wywołał moje imię, podeszliśmy i sie pyta jak jest z moim angielskim, mowie ze dobrze to mu sie lepiej zrobiło i sie na chwile rozchmurzyl :) potem mowi do mojego meza "my pójdziemy porozmawiać, a pan sobie poczeka" wiec Zac wrócił do poczekalni, a ten tu mnie prowadzi na "zaplecze" gdzie na drzwiach jest napisane "tylko dla pracownikow" zaprowadził mnie do swojego gabinetu, kazaj przesiądz, ze bede mowić prawde no i usiedliśmy.. Sprawdził moj paszport powiedział ze jest czysty, ładnie wygląda (imigracyjnie, nie estetycznie) ;) i ciagle sztywny zapytał sie jak ja i maz sie poznaliśmy, wiec mu opowiedziałam historię kiedy tu przyjechałam 7 lat temu pierwszy raz no i jak teraz wróciłam.. Wtedy sie wyluzował, oparł na swoim wielkim fotelu mowiac "a to znacie sie juz troche" zadnych z moich dokumentów nie chciał, tyle co mniej wiecej goo prowadziłam po zdjęciach, bo gaduła ze mnie :P powiedziałam mu o tym jaj idiotyczne nei zmieńilam nazwiska i bez problemu mi je zmienił. Pochwalił moja prace nad dokumentami, pwoiedzial ze karta przyjdzie w ciagu 3 tygodni. Pogadalismy sobie troche o moim ślubie tzn o tym jak tesciowa zrobiła stolik ze słodyczami i o tym jak duzo maja ludzi, ktorzy biora slub tylko dla gc. Pwoiedzial mi co i jak zrobic z removing conditions i tyle, odprowadził mnie do drzwi :) byłam tam dosłownie 15 minut, moze mniej... :) teraz czekam na plastik, wiec trzymajcie kciuki zeby był juz z nowym nazwiskiem!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam zieloną! Obiecałam, ze opisze moja rozmowę, wiec do dzieła, tylko nie wiem w jakim temacie, a moze powinnam osobny założyć? No nic.. ;)

Rozmowa była umówiona o 9:30, pojechaliśmy do urzędu, zarejestrowalismy sie w okienku, miła pani zabrała nasze prawa jazdy, combo card, paszporty i I-94 po czym powiedziała zeby usiąść i czekać... Wiec czekaliśmy do jakies 10:15 potem urzędnik wywołał moje imię, podeszliśmy i sie pyta jak jest z moim angielskim, mowie ze dobrze to mu sie lepiej zrobiło i sie na chwile rozchmurzyl :) potem mowi do mojego meza "my pójdziemy porozmawiać, a pan sobie poczeka" wiec Zac wrócił do poczekalni, a ten tu mnie prowadzi na "zaplecze" gdzie na drzwiach jest napisane "tylko dla pracownikow" zaprowadził mnie do swojego gabinetu, kazaj przesiądz, ze bede mowić prawde no i usiedliśmy.. Sprawdził moj paszport powiedział ze jest czysty, ładnie wygląda (imigracyjnie, nie estetycznie) ;) i ciagle sztywny zapytał sie jak ja i maz sie poznaliśmy, wiec mu opowiedziałam historię kiedy tu przyjechałam 7 lat temu pierwszy raz no i jak teraz wróciłam.. Wtedy sie wyluzował, oparł na swoim wielkim fotelu mowiac "a to znacie sie juz troche" zadnych z moich dokumentów nie chciał, tyle co mniej wiecej goo prowadziłam po zdjęciach, bo gaduła ze mnie :P powiedziałam mu o tym jaj idiotyczne nei zmieńilam nazwiska i bez problemu mi je zmienił. Pochwalił moja prace nad dokumentami, pwoiedzial ze karta przyjdzie w ciagu 3 tygodni. Pogadalismy sobie troche o moim ślubie tzn o tym jak tesciowa zrobiła stolik ze słodyczami i o tym jak duzo maja ludzi, ktorzy biora slub tylko dla gc. Pwoiedzial mi co i jak zrobic z removing conditions i tyle, odprowadził mnie do drzwi :) byłam tam dosłownie 15 minut, moze mniej... :) teraz czekam na plastik, wiec trzymajcie kciuki zeby był juz z nowym nazwiskiem!!

Gratuluje :) i trzymam kciuki zeby karta szybko przyszla i z nowym nazwiskiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Bardzo proszę o pomoc. Wpis dosyć długi, ale ponoć diabeł tkwi w szczegółach, dlatego postanawiłam opowiedzieć całą moją historię :

W styczniu 2014 roku starałam się po raz pierwszy w życiu o wizę turystyczną. Jestem rocznik 1997, więc nie byłam wtedy pełnoletnia, dlatego na rozmowę z konsulem poszłam z tatą. Dostałam wizę na 2 lata.

Przyleciałam do ciotki,której córka przyjaźni się z sąsiadką, która ma brata. Kiedy się z nim poznałam, od razu wpadliśmy sobie w oko, zaczęliśmy ze sobą pisać, aż w końcu zostaliśmy parą. Chłopak jest z rocznika 1988. (tak, różnica wieku to 9 lat) W wieku 5 lat wyjechał z rodzicami do Nowego Jorku, od tamtej pory jest legalnie i ma obywatelstwo amerykańskie.

Mój pierwszy pobyt w Stanach trwał półtora miesiąca (lipiec-sierpień).

Chłopak był na tyle oczarowany moją osobą, że postanowił przylecieć do mojego małego miasteczka w Polsce na święta Bożego Narodzenia. Był u nas miesiąc. Mieszkał w moim domu rodzinnym. Rodzina go pokochała, tak mocno, jak ja jego.

Poszłam rok wcześniej do szkoły, więc w roku 2015 pisałam maturę. Zdałam wszystko od razu, przez co miałam kilka miesięcy wakacji. Postanowiliśmy, że to wykorzystamy, dlatego na początku lipca 2015 roku ponownie wylądowałam w Nowym Jorku, tym razem na dłużej - byłam aż do początku października.

Wróciłam do Polski, gdzie zaczęłam studia. Na kolejne święta Bożego Narodzenia, znowu przyjechał on, ponownie na miesiąc. Wtedy doszliśmy do wniosku, że musimy być ze sobą na co dzień, bo związek na odległość to męczarnia.

W styczniu starałam się o nową wizę turystyczną gdyż ta pierwsza miała się skończyć w maju tego samego roku (2016). Od marca jestem na nowej wizie w Nowym Jorku, mieszkam z nim, kochamy się i postanowiliśmy się pobrać. W chwili obecnej jest połowa lipca, zamierzam tu być do końca ważności wizy pobytowej, czyli do 5 września.

Na chwilę obecną mam 4 bardzo nurtujące mnie pytania, dlatego jeśli jest ktoś w stanie mi udzielić jakichkolwiek odpowiedzi, to cholernie proszę :

1. Gdzie będzie szybszy obrót sprawy dotyczącej przyznania zielonej karty? W Stanach czy w Polsce?

2. Czy on jako chłopak urodzony w Polsce, ale niemający paszportu ani żadnego polskiego ID, może ze mną się ożenić w polskim konsulacie w Nowym Jorku? Lub czy ja jako Polka mogę wyjść za obywatela w nowojorskim urzędzie cywilnym?

3. Dajmy na to że już się pobraliśmy, wysłaliśmy już wszystkie potrzebne dokumenty do USCIS i tak dalej. Czy w trakcie rozpatrywania naszej sprawy (mojej zielonej karty) mogę pojechać do Polski i tam czekać na wyniki rozpatrzenia owej sprawy? Jeśli tak, to w jaki sposób zostanie mi przydzielona zielona karta? Nie ma obowiązku stawienia się w Nowym Jorku? Czy mogę to załatwić sama w konsulacie w Krakowie? Zaznaczam, że muszę być w Polsce jeszcze w tym roku ze względu na zdrowie.

4. Czy różnica wieku będzie brana pod uwagę, czy będzie ona jakoś negatywnie wpływała na rozpatrzenie przyznania mi zielonej karty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...