Skocz do zawartości

Nowe życie w USA - moje wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi

Tak, wiem że było już pierdylion podobnych wątków, ale i tak muszę wam napisać jak to wygląda u mnie :p 

dla tych co mnie nie kojarzą - wygrałam GC w loterii DV 2018, rozmowa w ambasadzie 8.12.17, pierwsze przekroczenie granicy w styczniu 2018, wyjazd na stałe 29.05.18

Po pierwsze przekroczenie granicy wcale nie było takie łatwe. Lecieliśmy do Oakland przez Oslo i na odprawie w Oslo nie chcieli nas puścić do samolotu bo na wizach imigracyjnych było expiry 17.05 a był 29.05. Tłumacze im że granice przekroczyliśmy po raz pierwszy 20.01 i na wizie jest pieczątka tego dowodząca która służy jako zielona karta przez rok, ale nikt z nich o tym nie słyszał. Potem zaczęło się wypytywanie skąd w ogóle mamy zielona kartę wiec mówię że z loterii ale - tu szok - nigdy o czymś nie słyszeli!!! Dramat :/ w końcu udało sie sprowadzić jakiegoś wyższego rangą oficera imigracyjnego który kazal nas puścić do samolotu... na szczęście na lotnisku w Oakland juz nikt o nic nie pytał i było tylko „Welcome back in USA!”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 192
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Pierwsze wrażenia na miejscu? Bosko! Kalifornia jest przepiękna a pogoda i słońce wręcz uzależnia :) niestety ma to swoją cenę bo jest strasznie drogo:/ na początku zatrzymaliśmy się u przyjaciół, którzy bardzo nam pomogli bo umowę o mieszkanie udało nam się podpisać dopiero wczoraj. Strasznie długo trwała weryfikacja naszych aplikacji a tak w ogóle to nie wynajęli by nam mieszkania wcale jako że nie mamy pracy, mimo że oferowaliśmy nawet zapłacenie czynszu z góry. Uratowało nas to że mieliśmy juz trochę pieniędzy wczesniej w amerykańskim banku i na nasza prośbę ten bank wystawił nam specjalny papier o naszej wypłacalności, uff... strasznie dużo papierologi. 

Kolejny szok przeżyliśmy w DMV - okazuje sie że Kalifornia nie respektuje w ogóle DL spoza kraju i trzeba zdawać wszystko od zera łącznie z praktycznym egzaminem :/ to znôw zabiera czas bo nauczenie sie teorii tutejszej okazało sie wcale nie takie proste, jest masa zasad o których nigdy nie słyszeliśmy.

no i jeszcze taki szczegół jak szukanie pracy.. :) za to wzięliśmy sie na tydzień przed wylotem i pierwszy odzew był najwcześniej 2tyg po złożeniu aplikacji:/ teraz jesteśmy na etapie wstępnych interview tu i tam ale wszędzie nam mówią ze proces jest wieloetapowy i ze mowa o pracy od sierpnia zapewne :( tak wiec siedzimy sobie na co prawda zajebistych ale tez najdroższych w życiu wakacjach przez 2 miesiące ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kzielu tęsknie za Ohio! W Cinci było mnie stać żeby za pieniądze ze sprzedaży mieszkania w Wawie kupić od ręki dom w dobrej dzielnicy... tutaj mogę zapomnieć :/ najtańsze domy (akceptowalnym stanie i dzielnicy) kosztują min.1mln USD, a im bliżej Sillicon Valley tym gorzej, domy po 5mln i wzwyż :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, katlia said:

Oczywiscie ze kojarzymy! Ciesze sie, ze piszesz, kciuki trzymane za prace. Miej nadzieje: czasami zatrudnianie jest szybkie nawet w firmach w Sillicon Valley. Czekamy na nastepne wpisy!

Dzięki bardzo :) dziś miałam kolejne interview i dobrze poszło! Mam szanse na fajna prace całkiem niedługo ale jeszcze case study i panel interview przede mną , uff...

stresuje się też bardzo posłaniem mojej córci do tutejszego żłobka, a właściwie przedszkola. Udało mi sie znaleźć fajny Montessori preschool ale maja miejsca dopiero od września wiec na razie musze poszukać jakiegoś innego co ma summer program ... boje sie jak ona sie odnajdzie bez znajomosci angielskiego :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meghan, faktycznie wyladowalas w najdrozszej czesci USA... te ceny w CA sa horendalne i ciagle ida w gore, nawet czasie recesji. Ale to nie musi byc dla was permanentny problem... mozecie teraz cieszyc sie Kalifornia, wyrobic sobie work experience w SV, potem eventualnie przeprowadzic sie do jakiegos tanszego rejonu/stanu i tam dom kupic. I nie martw sie dzieckiem... malutka jak gabka nauczy sie szybciego angielskiego, i potem bedzie Ciebie zloscic poprawiajac Ci akcent i slownictwo ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...