Skocz do zawartości

Chicago!


Jackie

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, haneczka019 napisał:

Wiesz, ja sama nie wyobrażam sobie, że miałabym mieszkać w samym Chicago. Na krótką chwilę tak, ale na dłużej, absolutnie nie. Ale nie tego dotyczył ranking z pierwszego postu Jackie, Conde Nast Traveler  i do tego się odniosłam ;). Poza tym ja, jako turystka, oceniam to miasto ze swojego punktu widzenia, a nie mieszkańca. Gdybym przeczytała niektóre  napisane tutaj posty przed wyjazdem, pomyślałabym, że to bardzo niebezpieczne miasto, lepiej nigdzie się nie ruszać, a jeśli już to obejrzeć go z zza szyb samochodu  i to najlepiej kuloodpornego:P

Powiem tak - moj znajomy z Polski ktory tu kiedys na wakacje przyjechal, powiedzial ze spacerowal w okolicach domu rodzinnego Michaela Jacksona. Ten dom jest w Gary, IN. Mozna? Jak widac mozna! Ja bym sie pewnie nie odwazyl, aczkolwiek przejazdem, zza szyby jak najbardziej :)

2 minuty temu, katlia napisał:

Przyjaciolka ktora mieszkala przez 5 lat w samym Chicago -- mieszkala w downtown z wspanialym widokiem na jezioro, ktore wyglada jak morze, notabene) a przedtem mieszkala w Los Angeles, Denver i teraz jest w NYC -- mowi ze to bylo jej ulubione miasto. Chce tam wrocic. Wiec jezeli lubi sie wielkie metropolie (wiem, nie dla kazdego) Chicago jest ciekawym miejscem na zahaczenie. 

Rozumiem, bo mieszkanie w downtown to jeszcze jak cie moge - do roboty blisko i wszystko pod nosem i nie trzeba sie zapuszczac w slumy/ghetto. Aczkolwiek niestety miejski syf jest wszechobecny, wiec jest jak piszesz - jezeli komus pasuje klimat mieszkania w wielkim miescie - Chicago jest ciekawym miejscem na zahaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 32
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Mój mąż dopiero gdy zamieszkaliśmy razem znalazł się na przedmieściach, przez lata mieszkał w centrum, najpierw w Lincoln Park a potem w Lakeview na LSD z widokiem na jezioro. Do teraz nie może zamknąć jadaczki że niby go życia towarzyskiego pozbawiłam ;) Wciąż zmieniamy zdanie odnośnie tego gdzie zamieszkamy gdy syn się wyprowadzi, ale samo Chicago jest wciąż w pierwszej trójce miejsc które bierzemy pod uwagę. Oboje lubimy dogodności jakie daje miasto: w Chicago (w dzielnicach w których chcemy zamieszkać) nie trzeba mieć samochodu, kluby, restauracje, kina/teatry i sklepy są wszędzie. Większość znajomych mieszka w mieście, będziemy się odwiedzać :D 

Joanna, ilon, katlia i cała reszta: dajcie znać jak będziecie w okolicy, chętnie się spotkam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, sa rozne przedmiesica  -- fajne starsze dzielnice stosunkowo blisko miasta, gdzie nadal jest tradycja i rynek na male local businessy, local restaurants a nie chains, stare drzewa, starsze domy z charakterem itp. Nie metropolia, ale tez nie cookie cutter. Tak jak w takiej prawdziwej suburbii - gdzie kazdy domek jest identyczny do drugiego, nastarsze z lat 70tych, gdzie mieszkaja przewaznie biali republikanie ktorzy zywia sie glownie pizza z Pizza Hut, piwem (Coors lub Bud) i hamburgerami z chain fast food'ow. W takim nie moglabym mieszkac. Wiem, jestem snobka, mea culpa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, katlia napisał:

Wiesz, sa rozne przedmiesica  -- fajne starsze dzielnice stosunkowo blisko miasta, gdzie nadal jest tradycja i rynek na male local businessy, local restaurants a nie chains, stare drzewa, starsze domy z charakterem itp. 

 

Tak dokładnie wygląda Oak Park gdzie mieszkam. Jest fajnie, ale jeśli chodzi o tzw. "vibrancy" o który mój mąż wciąż jazgocze to Chicago wygrywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ilya_ napisał:

ja tylko powiem, ze wg mnie chicagowskie downtown zdecydowanie wygrywa z nowojorskim manhattanem. Jest czysciej !!!

To prawda - bylem w NY i syf w NY jest wiekszy :) Niezaprzeczalnie ;) 

6 godzin temu, Jackie napisał:

Oboje lubimy dogodności jakie daje miasto: w Chicago (w dzielnicach w których chcemy zamieszkać) nie trzeba mieć samochodu, kluby, restauracje, kina/teatry i sklepy są wszędzie.

Restauracje, kina, i sklepy sa zasadniczo wszedzie poza miastem. Kluby i teatry niekoniecznie, ale to kwestia preferencji. A jezeli chodzi o samochod, to ja to widze inaczej - posiadanie samochodu i poruszanie sie nim w miescie to katorga, w suburbii jest to normalne i znacznie latwiejsze. Dlatego z tego punktu widzenia wole przedmiescia - zawsze jest gdzie zaparkowac, mnostwo miejsca, wlasny garaz, itp. Posiadanie jednego czy dwoch samochodow nie staje sie obciazeniem, jak to jest w miescie.

6 godzin temu, katlia napisał:

fajne starsze dzielnice stosunkowo blisko miasta, gdzie nadal jest tradycja i rynek na male local businessy, local restaurants a nie chains, stare drzewa, starsze domy z charakterem itp.

 

W mojej okolicy wiekszosc miescinek ma takie wlasnie "downtown", ktore sa bardzo klimatyczne.

6 godzin temu, katlia napisał:

Nie metropolia, ale tez nie cookie cutter. Tak jak w takiej prawdziwej suburbii - gdzie kazdy domek jest identyczny do drugiego, nastarsze z lat 70tych, gdzie mieszkaja przewaznie biali republikanie ktorzy zywia sie glownie pizza z Pizza Hut, piwem (Coors lub Bud) i hamburgerami z chain fast food'ow

 

Taki sam stereotyp jak millenialsi i avocado toast. To tak jakby mowic, ze prawdziwa metropolia to hipsterzy, ktorzy do wszystkiego maja dwie lewe rece i zywia sie glownie organicznym jarmuzem. 

6 godzin temu, Jackie napisał:

Jest fajnie, ale jeśli chodzi o tzw. "vibrancy" o który mój mąż wciąż jazgocze to Chicago wygrywa.

A czego dokladnie mu brakuje, bo z tego co sie orientuje to z Oak Park do downtown to kilka chwil niebieska linia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Jackie napisał:

Joanna, ilon, katlia i cała reszta: dajcie znać jak będziecie w okolicy, chętnie się spotkam!

Plan jest taki, że przylatujemy 24. maja popołudniu (piątek), a wyjeżdżamy 26. maja rano (niedziela) ;) Ale to się jeszcze przypomnę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące później...

Ogladam wlasnie loty ode mnie do Chicago i kurcze, znalazlam kilka z AA round trip za $100 na marzec/kwiecien. @Jackie i inni rezydenci Chicago i kochani forumowicze, jak myslicie, celowac lepiej w kwiecien? Dobry termin czy dalej bedziecie tam zasypani? Fajny jeden jest pod koniec kwietnia od 27go do 29go albo 30go. Ile dalibyscie sobie czasu? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ilon napisał:

Ogladam wlasnie loty ode mnie do Chicago i kurcze, znalazlam kilka z AA round trip za $100 na marzec/kwiecien. @Jackie i inni rezydenci Chicago i kochani forumowicze, jak myslicie, celowac lepiej w kwiecien? Dobry termin czy dalej bedziecie tam zasypani?

 

Kwiecień w Chicago? Może być minus 10, może być plus 28 na przestrzeni dwóch dni, to zawsze jest loteria :D Koniec kwietnia jest zdecydowanie lepszy niż początek, może być b. ciepło ale mrozu już raczej nie będzie. Tydzień byłby super, ale w 3-4 dni można sporo zobaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...