Skocz do zawartości

Odmowa wejścia do USA


Booster

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Cześć!

W poprzednim poście pomogliście mi szybko, wiem może i tym razem mi pomożecie. Opisze sytuacje.

 

W 2017 moja dziewczyna była pół roku w NY na wizie turystycznej. Wyleciała dzień przed końcem wizy. Podczas rozmowy z celnikiem na skutek ogromnego stresu powiedziała, że bilet powrotny ma "na za dwa tygodnie" a jak podała straznikowi bilet okazało się, że ma go "na za pół roku". Wylądowało w Office i po długim przesłuchaniu wpuścili ją do USA.

 

W 2018 roku ja wyrobiłem wize i razem polecieliśmy na 2 tygodnie - Ja wszedłem bez problemu, a dziewczyna odrazu do Office. Nie chcieli jej wpuścić - tłumacząc, że była już pół roku, po co tu wraca, pewnie pracowała (dodam, że ma rodzine i pół roku była u rodziny i opiekowała się ciocia) Stres był ogromny, dopiero pomoc Stewardessy zakończyła się wbitą wizą na pół roku. Byliśmy 2 tygodnie - wróciliśmy! 

 

W roku 2020 planujemy zwiedzić Kalifornie i pojawia się już teraz u dziewczyny stres związany z wejściem do USA, chodzi o to, że tak jak w NY nocowaliśmy u jej cioci tak w Kaliforni kupujemy wcześniej hotele ipt. Jest ryzyko, że mogą jej nie wpuścic? Co sądzicie?

  • Odpowiedzi 30
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
1 godzinę temu, Booster napisał:

Cześć!

W poprzednim poście pomogliście mi szybko, wiem może i tym razem mi pomożecie. Opisze sytuacje.

 

W 2017 moja dziewczyna była pół roku w NY na wizie turystycznej. Wyleciała dzień przed końcem wizy. Podczas rozmowy z celnikiem na skutek ogromnego stresu powiedziała, że bilet powrotny ma "na za dwa tygodnie" a jak podała straznikowi bilet okazało się, że ma go "na za pół roku". Wylądowało w Office i po długim przesłuchaniu wpuścili ją do USA.

 

W 2018 roku ja wyrobiłem wize i razem polecieliśmy na 2 tygodnie - Ja wszedłem bez problemu, a dziewczyna odrazu do Office. Nie chcieli jej wpuścić - tłumacząc, że była już pół roku, po co tu wraca, pewnie pracowała (dodam, że ma rodzine i pół roku była u rodziny i opiekowała się ciocia) Stres był ogromny, dopiero pomoc Stewardessy zakończyła się wbitą wizą na pół roku. Byliśmy 2 tygodnie - wróciliśmy! 

 

W roku 2020 planujemy zwiedzić Kalifornie i pojawia się już teraz u dziewczyny stres związany z wejściem do USA, chodzi o to, że tak jak w NY nocowaliśmy u jej cioci tak w Kaliforni kupujemy wcześniej hotele ipt. Jest ryzyko, że mogą jej nie wpuścic? Co sądzicie?

Mysle, ze teraz ryzyko jest duzo mniejsze niz bylo za pierwszym i drugim razem. Wtedy miala duzo szczescia, dziwie sie, ze ja w ogole wpuscili, teraz moze bedzie latwiej po ostatnim krotkim pobycie.

No i nie wspominalbym tez o opiece nad ciocia.

Napisano
2 godziny temu, Booster napisał:

Podczas rozmowy z celnikiem na skutek ogromnego stresu powiedziała, że bilet powrotny ma "na za dwa tygodnie" a jak podała straznikowi bilet okazało się, że ma go "na za pół roku".

jak mozna na skutek ogromnego stresu pomylic sie pomiedzy 2 tyg, a 6 m-cy ? 

jaki to stres musial byc ? czym tu sie w ogole stresowac ? 

czy te amerykanskie granice sa takie straszne ? 

wg mnie stresuja sie tylko ci ludzie co maja cos do ukrycia.

 

moja rada: take it easy na granicy i mowic tylko prawde, patrzac sie prosto w oczy urzednikowi. 

Napisano
23 minuty temu, ilya_ napisał:

jak mozna na skutek ogromnego stresu pomylic sie pomiedzy 2 tyg, a 6 m-cy ? 

jaki to stres musial byc ? czym tu sie w ogole stresowac ? 

czy te amerykanskie granice sa takie straszne ? 

wg mnie stresuja sie tylko ci ludzie co maja cos do ukrycia.

 

moja rada: take it easy na granicy i mowic tylko prawde, patrzac sie prosto w oczy urzednikowi. 

 

Wydaje mi się ze stres spowodowany był wieloma opowieściami o tym jacy to straszni są celnicy w USA. 

w każdym razie - stało się i lekko boimy się co będzie w przyszłym roku 

Napisano

Są dwie szkoły tyczące lotnisk molochów typu LAX, ORD czy JFK:

1. Na lotnisku-molochu będzie więcej zamieszania, więc jest większa szansa że urzędnik będzie przepracowany i machnie reką na większość przybywających którzy powinni być z miejsca podejrzani.

2. Na lotnisku-molochu urzędnicy są bardziej zmęczeni i wściekli, więc szanse że się przypierdzielą z czystej złośliwości są większe.

Nie znając statystyk ciężko powiedzieć czy LAX jest najlepszym rozwiązaniem. Ja tylko od siebie dodam że nienawidzę LAX ;) choć moje własne miejscowe ORD to też niezła kupa...

Napisano
5 godzin temu, Booster napisał:

 A czy ma ktoś może informacje jak często nie wpuszczają do Stanów na granicy los Angeles ? 

 

Popytaj na forach poświęconych lataniu, np. Flyertalk.

Napisano
1 godzinę temu, Jackie napisał:

Są dwie szkoły tyczące lotnisk molochów typu LAX, ORD czy JFK:

1. Na lotnisku-molochu będzie więcej zamieszania, więc jest większa szansa że urzędnik będzie przepracowany i machnie reką na większość przybywających którzy powinni być z miejsca podejrzani.

2. Na lotnisku-molochu urzędnicy są bardziej zmęczeni i wściekli, więc szanse że się przypierdzielą z czystej złośliwości są większe.

Nie znając statystyk ciężko powiedzieć czy LAX jest najlepszym rozwiązaniem. Ja tylko od siebie dodam że nienawidzę LAX ;) choć moje własne miejscowe ORD to też niezła kupa...

Wiadomo jak jest w Chicago I np w New Jersey. Jedne z najgorszych Immigration...

 

edit: Ja, czlowiek o emanujacej na 10 kilometrow niewinnosci wlasnie tam zawsze bylem wziety na "myjke".... Jeszcze na turystycznej, rzecz jasna.

Napisano
8 minut temu, andyopole napisał:

Wiadomo jak jest w Chicago I np w New Jersey. Jedne z najgorszych Immigration...

 

Jakiś czas temu (dawno temu) pamiętam jak ostrzegali ludzi z Azji by nie lecieli przez PDX, bo czepiali się i zawracali. Nie wiem jak jest teraz. Nigdy też nie ma gwarancji że nie trafi się na upierdliwca nawet na najbardziej przyjaznym lotnisku. 

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...