Skocz do zawartości

Po wizycie. Kilka wskazówek.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich i z miejsca pragnę podziękować wszystkim, którzy bezpośrednio lub pośrednio pomogli mi połapać się w całej procedurze wizowej.

Dzisiaj dostałem promeskę, ale zanim to nastąpiło musiałem swoje odczekać i się trochę postresować:lol: Wypunktuję co i jak się odbywało.

1) Przybyłem do Krakowa na Stolarską. Pogoda piękna. Może właśnie dlatego pierwsza część procedury odbywała się na zewnątrz (czy to faktycznie zależy od pogody, czy zawsze tak jest?). W jej ramach należało podejść do pracownika konsulatu i okazać DS-156 (z naklejonym zdjęciem lub przyszytym), następnie w przypadku mężczyz w wieku 16-45 lat suplement w postaci DS-157, oraz stronę z kodem.

W przypadku braków w aplikacji, jegomość ten zaznaczał co należy uzupełnić, lub wpisać "brak", wówczas należało poprawić i zgłosić się ponownie.

W moim przypadku było to podanie telefonu zakładu pracy. Nie w adresie zakładu, lecz jako "business phone", czyli tel. służbowy.

Ponadto w DS-157 w rubrykach 4 i 5 należało wpisać "brak", chyba że ktoś jest członkiem plemienia lub osobą zamężną/żonatą, to musi wypełnić.

2) Po przejściu tego odcinka specjalnego wszyscy byli kierowani pod "zielony słup" (terminologia pracownika konsulatu). Tam oddawało się paszport, oraz DS-156 w całości (bez DS-157 i potwierdzenia wpłaty!!!).

Po kilkunastu minutach wracał pracownik konsulatu i rozdawał numerki osobom, które uprzednio oddały paszport z aplikacją. Posiadanie takiego numerka jest niezbędne by dostać się do konsulatu.

3) Następnie należało ściągnąć pasek i opróżnić kieszenie i wyłożyć wszystko na blat. Teczki z dokumentami, torebki i inne zasobniki wędrowały taśmą przez diablo wie jakie skannery. Następnie przechodziło się przez bramkę i po jej drugiej stronie pakowało się uprzednio wyrzuconą treść kieszeni spowrotem. Paski można było założyć, by galoty nie spadły przed np. panią konsul. Nie można wnosić telefonów komórkowych! Lepiej zostawcie je znajomym, albo w samochodach. Jest to bowiem tylko balast i = kłopoty.

4) Później już tylko po schodkach na górę i oto stajemy u wrót Hadesu;) Żeby jednak do niego wejść, należy zmierzyć się z Cerberami (polscy pracownicy konsulatu siedzący w dwóch okienkach), którzy odczytują prędzej czy później nasze nazwisko i przy okazji uczulają, żeby przygotować DS-157 (facetas) i potwierdzenie wpłaty. Spinają wszystko razem, oddają nam nasze aplikacje i oto możemy wreszcie nacisnąć magiczny czerwony guziczek, który wzamian wypluje nam numerek z godłem USA:)

5) Ten numerek to nasza kolejność do spotkania z Władcami Hadesu:D

Okazują się oni być miłymi ludźmi, którzy wykonują swoje obowiązki i bacznie nas obserwują. Po przeskanowaniu paluchów, pan z numerem 1 powiedział do mnie -Dzień dobry, słucham. Opowiedziałem mu swoją historię życia, nadmieniłem, że mam skłonności do trwonienia kasy i dwie lewe ręce do roboty. Chyba był zadowolony, bo ofiarował mi naklejkę, którą niezwłocznie zaniosłem do punktu DHL. Teraz oczekuję kuriera.

6) Ładnie się ubierzcie, ale bez fajerwerków;)

Pozdrawiam wszystkich i powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przybyłem do Krakowa na Stolarską. Pogoda piękna. Może właśnie dlatego pierwsza część procedury odbywała się na zewnątrz (czy to faktycznie zależy od pogody, czy zawsze tak jest?).

Tak, niezależnie od pogody, pierwsza część w Krakowie właśnie tak się odbywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...