Skocz do zawartości

Dlaczego nie warto jechac na work and travel.


Rekomendowane odpowiedzi

Po krotkim namysle stwierdzam ze w pewnym stopniu work to szkola zycia. A mnie ten wyjadz nauczyl kilku rzeczy:

1. Nidgy nie jedz na jakis program gdzie najpierw musisz wplacic kupe kasy zeby potem ja ciezko odrabiac.

2. Jak ci zabraknie kasy to ci jej raczej nikt nie pozyczy.

3. A juz najbardziej to nie ufaj tym biurom oferujacym ten program.

4. Nikomu nie ufaj.

5. Nie wierz ludziom ktorzy uzywaja w swoich wypowiedziahc frazesow z cyklu: nie trzeba sie poddawac, kto nie ryzykuje ten nie zyska itp.

6. Nikt ci nic nie da za darmo w stanach.

7. Jak cos pojdzie nie tak to wszyscy umywaja rece i ci powiedza za sam tego chciales (zwlaszcza ze w tych umowach ktore wszyscy podpisywaliscie przed wyjazdem de facto biura sie was wyrzekaja i od wszystkiego umywaja rece). Po takim dokladniejszym przeczytaniu umowy to tam pisze w skrocie tyle ze biuro jest odpowiedzialne jedynie za przedstawienie oferty pracy (prosilbym w tym miejscu o oddzielenie slowa "oferta" od "umowa" zadne biuro nie oferuje "umowy o prace" tylko "oferte pracy)", moze sie zdarzyc ze tej pracy w ogole tam nie bedzie, lub bedzie beznadziejna i wszystko bedzie zgodne z prawem bo przeciez oferta to nie to samo co umowa.

PS. A juz najbardziej mnie denerwuje jak ktos psuje moj watek swoimi klastwami z cyklu ile on tam nie przywiozl na czysto. I nie piszcie juz tego wiecej bo znowu przez wasze wypowiedzi pojedzie taki ktos jak ja i na miejscu bedzie cierpial.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Ja rowniez jak poprzednicy zachecam do wyjazdu na W&T, wiecej dodawac nie bede bo zgadzam sie z przedmowcami w 100% (oczywiscie oprocz lorkandtrawel'a). Ale cieple kluchy niech faktycznie lepiej zostana w PL przy mamusi ;) . Aha, zeby znow lorkandtrawel nie czepial sie, ze wszyscy oprocz niego maja bogatych rodzicow - ja rowniez za 1 razem musialam oddac rodzicom wszystkie pozyczone pieniadze, nastepne 2 razy jechalam juz za swoje pieniadze, bo zostaly mi z pierwszego wyjazdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, zeby znow lorkandtrawel nie czepial sie, ze wszyscy oprocz niego maja bogatych rodzicow - ja rowniez za 1 razem musialam oddac rodzicom wszystkie pozyczone pieniadze, nastepne 2 razy jechalam juz za swoje pieniadze, bo zostaly mi z pierwszego wyjazdu.

OK, pomijajac kwestie, skad kazdy "łork" bierze kase na wyjazd, powiedzcie mi ZA CO posrednicy z Polski biora te kosmiczne pieniadze?? No za co?? Bo nic w zamian nie oferuja. Mamy dokladnie takie same szanse dostac prace jak osoby ktore przychodza z ulicy.

A nawet mniejsze, bo my musimy cos umiec zeby nas z pracy nie wywalili, a taki Afroamerykanin (uklon w strone moderatora, ktory z niewiadomych powodow upiera sie zeby nie nazywac rzeczy po imieniu) moze g...umiec, a i tak zostanie na stanowisku, bo przeciez jeszcze by pozwal pracodawce za rasizm...co innego glupie studenciaki z Europy.

To smieszne, ze niektorzy mysla, ze szkola zycia oznacza koniecznie konfrontacje z dzikimi amerykanskimi slumsami albo doswiadczenie, jak pracodawca oszukuje nas na nadgodzinach. Po to nie trzeba jechac taki kawal za takie pieniadze.

I jeszcze jedna sprawa!! To do osob, ktore zastanawiaja sie nad wyjazdem i sugeruja sie opiniami z forum czy tym, co mowia znajomi. pamietajcie, ze kazdy chce zachowac dobra twarz, nawet nie musi tego robic swiadomie. I dlatego po powrocie glupio sie przyznac ze bylo ciezko, ze sie nie zarobilo tyle ile sie planowalo albo w ogole sie przyznac ile sie naprawde zarobilo. NIKT NIE CHCE WYJSC NA MIECZAKA.

Kazdy tez troche koloryzuje, nawet jesli przyznaje, ze Stany to nie raj, co przeciez wszyscy wiedza i tak. Na moich zdjeciach z podrozy po USA tez wszsytko fajnie wyglada, przeciez nie fotografowalam syfu, brudnych, smierdzacych Afro-ludzi, ktorzy na ulicy pluja ci pod nogi, jak ich mijasz idac chodnikiem...

I prosze nie bredzcie o "cieplych kluchach"...mi nadal robi sie niedobrze jak sobie przypomne strach przy wracaniu z pracy w Atlantic City.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po krotkim namysle stwierdzam ze w pewnym stopniu work to szkola zycia. A mnie ten wyjadz nauczyl kilku rzeczy:

6. Nikt ci nic nie  da za darmo w stanach.

Daj spokoj, nigdzie nie ma nic za darmo!!

7. Jak cos pojdzie nie tak to wszyscy umywaja rece i ci powiedza za sam tego chciales (zwlaszcza ze w tych umowach ktore wszyscy podpisywaliscie przed wyjazdem de facto biura sie was wyrzekaja i od wszystkiego umywaja rece). Po takim dokladniejszym przeczytaniu umowy to tam pisze w skrocie tyle ze biuro jest odpowiedzialne jedynie za przedstawienie oferty pracy (prosilbym w tym miejscu o oddzielenie slowa "oferta" od "umowa" zadne biuro nie oferuje "umowy o prace" tylko "oferte pracy)",  moze sie zdarzyc ze tej pracy w ogole tam nie bedzie, lub bedzie beznadziejna i wszystko bedzie zgodne z prawem bo przeciez oferta to nie to samo co umowa.

Zgadzam sie w 100% !! I jeszcze ile za to kasy biorą...

PS. A juz najbardziej mnie denerwuje jak ktos psuje moj watek swoimi klastwami z cyklu ile on tam nie przywiozl na czysto. I nie piszcie juz tego wiecej bo znowu przez wasze wypowiedzi pojedzie taki ktos jak ja i na miejscu bedzie cierpial.

Sluchaj, rzeczywiscie mozna pewne sumy zarobic, tylko ze jakim kosztem...wyjezdzajac nie zakladasz na pewno pracy na granicy wydolnosci fizycznej na wspomagaczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7. Jak cos pojdzie nie tak to wszyscy umywaja rece i ci powiedza za sam tego chciales (zwlaszcza ze w tych umowach ktore wszyscy podpisywaliscie przed wyjazdem de facto biura sie was wyrzekaja i od wszystkiego umywaja rece). Po takim dokladniejszym przeczytaniu umowy to tam pisze w skrocie tyle ze biuro jest odpowiedzialne jedynie za przedstawienie oferty pracy (prosilbym w tym miejscu o oddzielenie slowa "oferta" od "umowa" zadne biuro nie oferuje "umowy o prace" tylko "oferte pracy)", moze sie zdarzyc ze tej pracy w ogole tam nie bedzie, lub bedzie beznadziejna i wszystko bedzie zgodne z prawem bo przeciez oferta to nie to samo co umowa.

Mam pytanko do lorkendtrawel

Z jakiego ty biura poleciales do tej AMERYKI

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jakiego biura nie jechac?

Poczytaj sobie mój artykuł jak i posty. Dowiesz się co może Cie spotkać idąc do biur.

Ja tylko dodam takie spostrzeżenie:

Och ta Ameryka...

Żeby nie robić wielkiego wywodu na temat USA to może podam słowa Bajmu, piosenka Ameryka:

Jedni ją kochają

Inni nienawidzą

Ona wciąż jest taką

Taką tajemnicą

Kobieta która ma

Zawsze zadbaną twarz

Makijaż niezmienny

Od lat

Ameryka

Ameryka

Nie dla wszystkich nas

Ameryka

Ameryka

Kusi mnie jej blask

Wstaje wcześnie rano

Rozczesuje włosy

Wie co będzie jutro

Ma na wszystko sposób

Kobieta która ma

Zawsze zadbaną twarz

Ameryka

Ameryka

Nie dla wszystkich nas

Ameryka

Ameryka

Kusi mnie jej blask

Dlaczego właśnie dziś

Dziś kiedy ma tu przyjść

Jakoś nie czuje do niej nic

A ja jednak coś do niej czuje. Byłem tam "troszke" na różnych programach, różne sytuacj mnie tam spotykały. Tam nauczyłem się co to wolność, jak o nią walczyć, jak walczyć o swoje zdanie, jak rozmawiać z ludźmi mającymi różne interesy. Tam nacieszyłem swoje oko przepięknymi widokami natury. Tam śmigałem autami jakimi chciałem, bawiłem się życiem i byłem za siebie odpowiedzialny. To tam spodobało mi się życie, byłem wolny - mimo ograniczeń wizowych.

Tam można nauczyć się pływać na głębokiej wodzie ale mając "know how" pod ręką. Ameryka to kraj do którego warto pojechać.

Ale napewno nie warto być niewolnikiem, a tak może się stać gdy przekroczy się gościnność Ameryki. Wówczas nie trudno przekonać się o drugiej stronie medalu, tej do której nikogo nie namawiałbym.

Są dziś inne gościnne kraje w EU, też piękne i dające szansę na życie inne niż w PRL.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do koloryzacji opowesci z USA. Tak sie sklada, ze jak najbardziej sie z toba zgadzam. Kazdy musi napisac jak tam bylo zaj***** itd. itp. Ale przeciez nikt nie powie ze w motelu w ktorym mieszkal to robale lazily po scianach, ze przez ilestam miesiacy zyl o zupkach chinskich i mortadeli, i nie powie ze zapier***** po 80 h na tydzien tylko ze "pracowal z nadgodzinami", i kto ci sie przyzna ze na ulice to strach bylo wyjsc w nocy (po moim pobycie w USA taki typowy polski lysy dresiarz ze stadionu w porownaniu z tym co mozna zobaczyc na ulicy w stanach to jest mieczak - w polsce raczej nikt cie nie zastrzeli albo zgwalci za to ze jestes bialy, tam jest to calkiem mozliwe). Nikt tez nie powie jak ich oszukiwali pracodawcy. I tez nikt sie nie przyzna ze tesknil za domem - przeciez kazdy musi byc twardy.

PS. A np. moi znajomi pracowali na wakacjach w UE i kazdy z nich cos przywiozl do domu. Po moim powrocie pytalem sie ile tak naprawde tam zarobili - najczesciej padaly odpowiedzi ze jakies 8000 zlotych na czysto (czasem nie wierzylem wiec mi udowadniali pokazujac ta kase co zarobili), ja zeby nie wyjsc na idiote musialem klamac ze przywiozlem 10 000 na czysto (w koncu bylem w ameryce) - tak naprawde to tylko mi sie program zwrocil (oczywiscie nie mam fajnych zdjec, poniewaz nic nie zwiedzalem, poniewaz musialem oszczedzac, poniewaz wzialem pozyczke na ten wyjazd). Kto ci sie przyzna ze po calym roku zalatwianaia wyjazdu, wplaceniu kupy kasy wyladowal na jakims "afroamerykanskim" miasteczku? Kazdy powie ze bylo fajnie, bo nie chce sie przyznac do bledu.

PS. PS. W moim pierwszym poscie dodalem jeszcze jeden powod dla ktorego moim zdaniem nie warto zawracac sobie czegokolwiek tym programem - patrz punkt nr 10 (teraz jest ich lacznie 12).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

łorkendtrawel-> dlaczego uwazasz ze skoro tobie sie nie udalo, to calej reszcie wyjezdzajacych do stanow tez? wiesz nie kazdy jest taka pipką ktora nie umie sobie poradzic ani nie potrafi porzadnie niczego zaplanowac.

Ja rok temu na wakacjach bylam po raz drugi na łorku i nie mieszkalam w zadnym motelu z karaluchami, tylko mielismy ze znajomymi wynajety dom! o co zadbalismy odpowiednio wczesnie. Byla to normalna dzielnica domkow jednorodzinnych gdzie mieszkali wlasciwie sami Amerykanie. Wcale nie balam sie wychodzic w nocy. Czesto sie zdarzalam ze wracalam w nocy z pracy sama.

Nie jedlismy zadnego szitu o ktorym piszesz, nie oszczedzalismy przesadnie na jedzeniu. Poza tym pracowalismy w restauracji gdzie jedlismy czasem albo za darmo albo za grosze.

Fakt ze pracowalo sie sporo, ale nie cale wakacje po 80 h na tydzien. Czasem 50 h, czasem nawet 80. Ale nie narzekalismy. Bo z tego byla kasa. Ktora z ogromna przyjemnoscia wydawalismy na imprezy, ciuchy i inne przyjmenosci! nie zylismy jak zule za przeproszeniem. I tam gdzie ja bylam bylo MNOSTWO ludzi z calego swiata i naprawde niewiele bylo niezadowolonych ludzi.

Nie slyszalam zeby tam kogos oszukal pracodawca. Jedyne co to ze czasem bylo mniej godzin do porozdawania. Ale tego akurat mozna sie zawsze spodziewac, bo tak wlasnie jest w USA. Daja tyle godzin ile maja.

Zarobilam tam naprawde sporo. I wydalam mnostwo. I jeszcze przywiozlam kase do Polski. I moi znajomi tez. I wszyscy ktorych tam poznalam.

Za pierwszym razem bedac na łorku pracowalam wlasnie w wesolym miasteczku i powiedzialam ze NIGDY wiecej. Nie polecam tego rodzaju pracy nikomu. W tym wypadku naprawde szkoda kasy, chociaz nie moge powiedziec ze bylo az tak zle:D bylo mnostwo internationali i amerykanow i spedzilam tam wspaniale wakacje ;) mimo wszystko :D

Po prostu jakbys sie nastepnym razem wybieral na łorka to sie lepiej przygotuj, zastanow gdzie jedziesz, ile mozesz zarobic, czy mozesz znalezc druga prace ktora Cie nie wykonczy.

Nawet Amerykanie pracuja po 80h na tydzien. Nawet oni maja po dwie prace.

Przestan wiec zniechecac innych do wyjazdu, ktory jest naprawde super pomyslem na spedzenie wakacji, zarobienia kasy, poznania mnostwa ludzi i pozwiedzania. Nikt Ci nie kaze i chyba nie kazal tam jechac. Nie podoba Ci sie do zostan w UE. Ja np. wole USA.

No.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dla każdego wyjazd do USA to wyprawa po wielkie pieniądze. Dla mnie liczą się wspomnienia, sprawdzenie samego siebie, kontakt z ludźmi, z żywym językiem. W życiu nie najważniejsza jest kasa (chociaż bardzo ważna) - chodzi w nim o to, żeby spełniać marzenia ...  

Wojtek

Zgadzam sie z Toba Wojtku w 100%

byc moze lorkendtrawel mial pecha, byc moze wybral sie w ta podroz z niewlasciwym nastawieniem .... ja zachecam wszystkich do sprobowania.

Dla mnie byla to niezapomniana przygoda, sznasa na zobaczenie wielu fantastycznych miejsc ale przede wszsytkim ogromne doswiadczenie (praca i nie tylko), ktore uwazam za jedno z wazniejszych z moim zyciu do tej pory.

POzdrawiam i zycze wiecej optymizmu ;)

BTW: czy sa juz jakies galerie zdjec z W&T 2006 ??

No ludziki juz czas cos pokazac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...