Skocz do zawartości

Historia pewnej emigracji


ribes

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!!!

Piszę pierwszy raz i zapewne ostatni ale chciałbym opisać pewną historię emigracji za wszelką cenę. Zrobiłem już co mogłem zrobić, czekam teraz na zakończenie sprawy więc mogę spokojnie to wszystko opisać zapewne ku przestrodze dla innych. Nigdy nie byłem w USA, nie starałem się nawet o wizę bo nie zamierzałem nigdy tam wyjechać, jak pokazał czas to był mój błąd. Zresztą jeszcze dwa lata będę studiować a to dość długo. Przy okazji chciałbym bardzo podziękować Karinie oraz Katlii za okazaną pomoc. To od nich dowiedziałem się gdzie napisać i do kogo się zwrócić aby w ogóle ruszyć swój temat. A było to naprawdę trudne, nie znam procedur, języka i nie stać mnie na adwokata który poruszył by moją sprawę wcześniej. Mam jednak nadzieję że nie jest za póżno. Ale do rzeczy. Otóż moja żona wyjechała z synem na wakacje do swoich rodziców. Był to ich już drugi wyjazd tam. Oczywiście mieli wizę turystyczną na którą się zgodziłem dla syna. Wszystko było ok, odwiozłem ich na lotnisko, pożegnaliśmy się i wróciłem do domu z myślą prawie dwumiesięcznego czekania na nich. No i wszystko było w porządku do czasu kiedy żona zadzwoniła do mnie że znależli jej sponsora i będzie się ubiegać o sponsorowanie przez pracodawcę a do tego czasu planuje przebywać tam na wizie studenckiej o którą chce się ubiegać. Można by pomysleć: świetnie!pojadę do ameryki! Ale nic z tego. Nie zgodziłem się na dalszy pobyt syna i nakazałem odesłanie go do polski. I niby tak miało być ale jak się pózniej okazało już wtedy szukali mu szkoły w NJ. Minął czas powrotu, minął czas wakacji i bardziej dopominałem się o odesłanie syna tym było gorzej. Gdy przestała dzwonić to dzwoniłem ja, niestety do czasu kiedy odłączyła mi telefon. Zrozumiałem wtedy że nie wrócą. Poczułem się wtedy totalnie bezradny i pozostało mi jedynie prosić listownie. Wmawiali mi cały czas że podpisałem i już nic nie mogę zrobić bo nigdzie nie jest napisane że to tylko na wakacje. Niestety po telefonie do ambasady usłyszałem to samo. Okazało się to póżniej nieprawdą ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Mimo wszystko naiwnie myślałem że uda się to jeszcze odkręcić. W końcu po 10 latach małżeństwa nie mówi się poprostu "do widzenia". No ale pozostałem problemem bo mieszkam i jestem zameldowany w domu żony. I wtedy powiedzieli mi że jak chcę zobaczyć syna to tylko jak tam przyjadę. Nie wiedząc o innej możliwości pomyslałem sobie " pojadę wezmę syna i wracam". Oczywiście dostałem nakaz opuszczenia domu bo nie stać mnie go samemu utrzymać a chcą odłączyć media. Mam też się wymeldować bo to jest warunkiem odłączenia wszystkiego. Sprawdziłem to i takiego obowiązku nie ma więc się nie wymeldowałem i w domu jeszcze zostałem. Skoro I metoda się nie sprawdziła to czas na II. I tu cytat " Byliśmy już na poczcie wysłać ci zaproszenie ale przypomnieliśmy sobie że wszędzie podaliśmy adres twojej mamy więc musisz się tam przemeldować". No i wtedy przekonałem się na 100% że syna nigdy nie odeślą i szukają metody abym oddał wszystkie wspólne rzeczy dobrowolnie. Cały czas jednak domagałem się od żony zmiany decyzji i odesłania syna. Ale już wysłała list do szkoły w polsce że będzie chodzić do innej w NJ. Wszystko to działo się do początku września. Pózniej wszystko przyspieszyło. Przedostatni telefon od żony dostałem na początku września. Nie można to było nazwać rozmową ponieważ jak wszystkie inne po prośbie odesłania syna spowrotem kończyły się zerwaniem rozmowy ale ta była troszkę inna. Do wymogu wyprowadzenia się i wymeldowania doszło pozostawienie samochodu, dokumentów, kluczyków i całej reszty naszych rzeczy. Gdy odmówiłem to usłyszałem " skoro nie chcesz przyjechać, to nie". No ale pozostałem problemem, mieszkam w domu, jestem zameldowany i mam nasz samochód. Więc pora na III, ostatni sposób. To był szybki telefon, ponowione żądania, ja ponownie odmawiam. Więc wkroczyła " ukochana mamusia". Wyzwiska od złodziei, kłamców ale najbardziej spodobał mi się h.. złamany. No i informacja abym czekał na adwokata od nich bo i tak mi wszystko weżmie. To był ostatni telefon od nich. Wtedy przestali mi pozwalać na rozmowy z synem. Jemu mówili że nie dzwonię. Było tak przez 1,5 miesiąca do czasu kiedy nie dowiedzieli się że złożyłem sprawę do sądu i prokuratury. Ale i wtedy nie mogłem zawsze porozmawiać ale to już inny temat. W międzyczasie trafiłem na to forum. To tu dowiedziałem się o tym co mogę zrobić Zadzwoniłem również do konsulatu i uzyskałem konkretną informację. Tu pragnę podziękować znowu Karinie i Katlii oraz pracownikom konsulatu jak i pani Konsul. Byli i są bardzo pomocni. Napisałem do konsulatu i dostałem informację o Konwencji Haskiej. W ten sposób mogę odzyskać syna ale tylko mogę a nie muszę. Została też zablokowana żonie cała procedura wizowa. Wszystko rozgrywa się poprzez National Center for Missing & Exploited Children. Na wezwanie o odesłanie syna do kraju żona odpowiedziała negatywnie, więc teraz czeka nas sprawa w sądzie. To już moja jedna z ostatnich mozliwości choć będę dalej szukać. Sytuacja się trochę zmieniła, mieli czas na oczernianie mnie przed własnym synem. Po tej przerwie udało mi się go przekonać do tego i razem płakaliśmy podczas rozmowy. Ale po otrzymaniu wezwania znowu się zaczęło i nie mogłem porozmawiać. Dzwoniłem za to dzień przed wigilią. To już było bardzo przykre. Rozmowa była dość krótka. Wmówili mu że chcę wsadzić żonę do więzienia a jego do domu dziecka. I jestem teraz całym złem na świecie. Będzie mi bardzo trudno go przekonać. Ja mogę zadzwonić kiedy mi pozwolą a oni mają go cały czas.

Można by było pisać o tym bardzo dużo ale starałem się w miarę opisać i aby nie usnąć przy czytaniu. Oczywiście mogłem coś pominąć bo trudno jest skracać i próbować jak najwięcej opisać. Wszędzie muszę to opisywać i tak krócej bo by nikt tego nie przeczytał, niestety. Można by powiedzieć dlaczego tak długo byłem taki naiwny i nie znalazłem skutecznego sposobu na sprowadzenie syna. Tego sam nie wiem. Myślałem że jak wiza turystyczna to turystyczna i muszę na inną znowu podpisać. Nic nie podpisałem bo nawet nie dostałem a że niewiedza kosztuje to się o tym przekonałem.

Po co to piszę? Aby niektórzy co planują zrobić to samo trochę się zastanowili że nie warto stawiać pieniędzy ponad rodzinę a wywożenie dziecka bez zgody drugiego rodzica i nie konsultując z nim nawet tego robi krzywdę dziecku. Prędzej czy później. Ja nawet nie mogę pojechać w odwiedziny do syna i to jest najgorsze. Dlatego jak ktoś znajdzie się w podobnej sytuacji to może mu to w czymś pomoże.

Tylko tyle chciałem tym osiągnąć aby się podzielić moim doświadczeniem i może to kiedyś komuś pomoże i nie dojdzie do tego etapu w którym ja jestem. Dziękuję bardzo za doczytanie do końca i pozdrawiam serdecznie wszystkich na forum życząc wesołej końcówki świąt i szczęśliwego nowego roku. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 324
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Bardzo przykra sprawa i serdecznie współczuję <_<

Na pocieszenie napiszę Ci, że jakiś czas temu czytałam o podobnym przypadku i skończyło się to odesłaniem 2 córeczek do ojca do Polski, a było to jeszcze bardziej skomplikowane bo dzieci miały obywatelstwo USA. Było to bodajże w NJ, ale nie pamiętam dokładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche ciężko zebrać słowa po przeczytaniu Twojej historii. Chyba najgorsze ze wmawiają Twojemu dziecku ze jesteś zły. Bądźmy dobrej myśli ze wszystko zakonczy sie pozytywnie, wkońcu chyba jest jakas sprawiedliwość na tym świecie! Trzymam kciuki! Powodzenia, i to piekne ze tak walczysz o syna i się nie poddajesz!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna historia, ale moim zdaniem powinieneś się zastanowić czy nie będzie lepiej dla Twojego syna, jeśli zamieszka w stanach.

Nie wiem czy masz dzieci ale jak byś w jednej chwili stracił możliwość przytulenia własnego dziecka, złapania go za rękę, patrzenia jak Ci macha idąc do szkoły, wziąć go na wycieczkę itp. to wiedziałbyś co jest dla niego dobre. Nie chcę się zagłębiać ale wiem jak to jest wychowywać się bez ojca i uwierz mi nic Ci tego nie zrekompensuje. Zawsze to w Tobie zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spocznij nigdy - takich rzeczy sie nie robi !!!

Ludzie sie kloca, rozwodza ALE wszystko trzeba robic z glowa !!! Jak tak mozna?

Nie zakladam ze jestes zly ale nie zakladam rowniez ze jestes aniolem - to jest Twoja wersja, wersja Twojej zony i powod jej wyjazdu wygladalby w jej wersji pewnie inaczej, ale mimo wszystko, po tym co napisales, czuc Twoj bol.

Nie poddawaj sie ! Wlasny syn, zabrany Tobie przez matke - to jest dramat, nie tylko dla Ciebie ale i dla malego !!!

Jeszcze raz - NIE SPOCZNIJ DO POKI SIE NIE ZOBACZYSZ Z SYNEM !!!!! Powodzenia !!!! Badz silny !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy masz dzieci ale jak byś w jednej chwili stracił możliwość przytulenia własnego dziecka, złapania go za rękę, patrzenia jak Ci macha idąc do szkoły, wziąć go na wycieczkę itp. to wiedziałbyś co jest dla niego dobre.

Jeśli je kochasz powinieneś myśleć o nim a nie o sobie.

Nie chcę się zagłębiać ale wiem jak to jest wychowywać się bez ojca i uwierz mi nic Ci tego nie zrekompensuje.

Jeśli będzie z Tobą to nie z matką. Napewno matki też mu nikt nie zrekompensuje więc to działa w dwie strony. Dla dziecka najlepsze rozwiązaniem będzie jeśli zamieszkasz w USA blisko niego, lub namówisz matkę do powrotu a na to liczyć nie możesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli je kochasz powinieneś myśleć o nim a nie o sobie.

On właśnie myśli o dziecku, które wg. matki ma się chować bez udziału ojca bo tak sie jej podoba i w dodatku tego ojca oczernia. To zwykłe rypanie psychiki dzieciaka.

Jeśli będzie z Tobą to nie z matką. Napewno matki też mu nikt nie zrekompensuje więc to działa w dwie strony.

Więc niech matka wróci do Polski.

Dla dziecka najlepsze rozwiązaniem będzie jeśli zamieszkasz w USA blisko niego, lub namówisz matkę do powrotu a na to liczyć nie możesz.

Niech mamusia teraz ponosi konsekwencje swojej decyzji. Takie rzeczy jak emigracja gdy ma się wspólne dzieci należy uzgadniać, a nie porywać dziecko bo ma się takie widzimisię. Mam nadzieję że matka odpowie za kidnaping i wykopią ja z USA. Autor postu napisał że nie ma jak jechać do USA. Nie widzę nic dziwnego że chce widywać się z synem i ma prawo domagać sie jego powrotu.

Żaden kraj nie jest wart tego by pozbawiać dziecko miłości jednego z rodziców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...