cześć drużyna,
wypełniałem wielokrotnie wizy dla znajomych, ale ten przypadek jest wyjątkowy i chciałbym się skonsultować z wami. Proszę nie oceniać, sytuacja jest kuriozalna, ale jak widać i takie zdarzają się w życiu...
Wiza turystyczna B2. Pacjent 4.5 roku temu skazany za pranka - znajomy zmienił mu cyferke na pieczątce w paszporcie z datą wjazdu do kraju. Podczas opuszczania tego kraju, celnik zauważył oszustwo i sprawa potoczyła się tak, że osoba spędziła w więzieniu 10 miesięcy. Był to jeden z krajów europejskich. Polski prawnik tej skazanej osoby mówi, że cytuję "po 5 latach tej sprawy nie będzie w ogóle w żadnym systemie"
Teraz tak, potrzebujemy aby ta osoba przyjechała do nas do Stanów. Nie jest to osoba z Polski, więc ESTA nie wchodzi w grę. Jedynie B2. Osoba ta od wyjścia z więzienia nie popełniła nawet wykroczenia, nie dostała nawet mandatu za przechodzenie na czerwonym, czy jazdę na gape.. ogólnie człowiek jak każdy z nas, z tym, że ktoś mu zrobił pranka na całe życie...
Mam zagwozdkę, czy już teraz próbować B2, czy czekać aż ten wyrok się zatrze (5lat). Czy w ogóle zaznaczać na DS160 że osoba była karana, czy nie...
Czy są jakiekolwiek szanse. Jak to w ogóle ugryźć. Macie jakieś doświadczenia z tym związane?