Witam,
Mam niepewną sytuację wjazdu do USA i zdaję sobie sprawę, że nikt tu nie zapewni mnie w 100%, ale piszę ten post, aby się jakoś uspokoić, bo mój stres już przekracza wszystkie normy. Do tego stopnia, że myślę nawet o rezygnacji z wycieczki...
Trzykrotnie miałem odmowę wizy turystycznej, w 2015, 2017 i 2018 roku. Miałem wtedy 18-21 lat. W 2019 roku "wizę" otrzymałem ale tylko na dwa lata. Na lotnisku w USA, przy okienku zaczęli mnie dopytywać dlaczego taki rodzaj wizy (na 2 lata, jednorazowa). Pan powiedział, że nie widział nigdy tego i to go dziwi. Tak się zestresowałem, że nawet nie mogli i pobrać odcisków, pan musiał zawołać tłumacza, żebym się trochę pewniej poczuł, bo nawet z rozmową był problem. Tłumacz zadał standardowe pytania (czym się zajmuję, do kogo lecę, ile pieniędzy i czy mam bilet powrotny) - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Urzędnik zabrał mój paszport, wstrzymał kolejkę, zamknął okienko i kazał mi iść do innego pomieszczenia. Tam było kilka krzeseł, pokoje (prawdopodobnie do secondary?). Miałem usiąść na krześle i czekać, bo muszą coś z paszportem sprawdzić. Po około 30 sekundach machnęli do mnie ręką, abym podszedł. Dali paszport i życzyli miłego pobytu w USA. Zostałem wpuszczony, wiza wbita na 6 miesięcy. Opuściłem USA po 10 dniach - w wniosku o wizę deklarowałem, że będę 2 tygodnie.
Na początku grudnia ponownie lecę do USA, tym razem na 15 dni. Mimo trzech odmów wizy, w październiku otrzymałem autoryzację ESTA (po 2 tygodniach czekania). Czytam, że jest coraz więcej odmów wjazdu do USA i bardzo się stresuję. Tak jak pisałem wyżej, do tego stopnia, że myślę o rezygnacji z podróży. Lecę sam, do znajomego moich rodziców który mieszka tam od wielu lat. Mam 28 lat, pracuję od 3 lat w jednej firmie, ukończyłem w tym roku studia magisterskie, co roku też biorę udział w loterii wizowej. Nie ukrywam, że chciałbym się przeprowadzić do USA na stałe, ale jeśli będę miał taką możliwość, aby zrobić to legalnie. Jeśli nie, to trudno. Nie mam aż takiej potrzeby, żeby być nielegalnym migrantem. Mój wujek był nielegalnie przez wiele lat, wiem z czym to się wiązało i to nie dla mnie. I właśnie... wpływ wujka też może mieć znaczenie. Kiedy starałem się o wizę pierwszy raz, przed informacją o odmowie, urzędnik w ambasadzie powiedział: "Myślę, że kłamie pan, bo pana wujek nadal mieszka w USA". To był 2015 rok, a mój wujek wyjechał stamtąd w 2010 roku, w USA był nielegalnie przez 11 lat.
Jedyne, co jeszcze mnie powstrzymuje przed rezygnacją z wyjazdu to fakt, że w 2019 roku w momencie wyjazdu nie miałem pracy, nie studiowałem, nie miałem nic co mnie trzymało w Polsce oficjalnie (zapewne rodzina i plany późniejszego rozpoczęcia studiów nie liczą się) a i tak zostałem wpuszczony. Teraz sytuacja wygląda troszkę inaczej i to daje mi nadzieję.
Co sądzicie o tej sytuacji, muszę poznać opinię innych, bardziej doświadczonych ludzi bo oszaleję...