Bardzo dziękuję za tak wyczerpujący komentarz!
Dokładnie to też często widzę — że każdy dom jest inny i nie da się wszystkich dzieci „wrzucić do jednego worka”.
To o czym piszesz, czyli:
• polsko-amerykańskie środowisko,
• brak polskojęzycznej niani,
• jeden rodzic mówiący po polsku,
• brak polonii w okolicy,
• różny temperament dzieci,
— to wszystko naprawdę ma ogromny wpływ na język i tożsamość.
Bardzo poruszyło mnie, co napisałaś o tym zmęczeniu po pracy i konieczności prowadzenia „dwóch rozmów” w domu.
To jest coś, o czym wielu ludzi w Polsce nawet nie pomyśli… a to przecież codzienność polonijnych rodzin.
Masz absolutną rację, że najwięcej zależy od dziecka — jedne chłoną język i kulturę, inne się buntują, a jeszcze inne rozumieją, ale nie mówią, bo czują, że „mówią niepoprawnie”.
To wszystko jest tak bardzo ludzkie i normalne.
Jestem ciekawa — czy z perspektywy czasu widzisz coś, co mogłoby wtedy pomóc Twoim dzieciom zachować choć trochę kontaktu z polskim, czy wtedy było to po prostu nierealne?