Witam wszystkich współtowarzyszy procedur Ja juz po, ale z nostalgią tu zaglądam od czasu do czasu i czuję sie troche winny nie dorzucając tu swoich wrazen.
Zainspirowały mnie te pieczątki... Ja po wjezdzie oczywiscie musialem czekac 33 dni na karte, a zanim dotarła zebrałem pare doswiadczen. Pierwsze to SSCard. Ja numer miałem, ale kartę jeszcze za Busha Seniora wydaną gdzies utraciłem. Tak więc wizyta w biurze SS obowiązkowa. Poszło sprawnie i nowa karta w przeciągu 8-10 dni przyszła. Równolegle chciałem sobie prawo jazdy ODNOWIĆ. Oczywiscie nie ma odnawiania, trzeba calą procedurę przejsc od A do Z. Tak wiec stare DL jest, numer SS na nim, ale dla urzednikow pana sekretarza stanu to mało... musiałem przyniesc kawałek papieru SS. Tak i stało się pewnego dnia, ale pojawił sie nowy problem: GreenCard No to ja pokazuje dumnie wize imigracyjną ze stemplem wlotu i wszystko cacy, a oni na to ze "visa expired". Fakt był taki, że wleciałem do Stanów na tydzień przed upływem jej ważności, ale to nieważne. Stosowną opinię na ten temat odważył sie wyrazic US-Grenzchutzoffizier: "dlaczego tak pózno? a jak znowu by jakis wulkan wybuchł?" (...) Ale wracając do moich dyskutantów w biurze Sekretarza Stanu: Ogromny wysiłek umysłowy musieli wykonać, aby zaakceptować stan prawny iż stempel graniczny razem z wizą jest to faktycznie równoważny dokument Zielonej Karcie. Moje było na wierzchu! Takie cuda... Egzamin zdałem. Prawo jazdy mam odświeżone do 2015 i tyle.
(...) Aktualnie jestem w Polandi. Już "wyrównałem ciśnienie w oponach" po wypadzie za ocean. Robimy rodzinne przymiarki do kontynuacji procedur dla koleżanki małzonki i następców tronu
Pozdrowienia dla wszystkich konsumentów tego wątku!