Witam.
W sobotę, wraz z rodzinką przyjechałem do Stanów. W Chicago wylądowaliśmy kilka minut po dwudziestej a następnie udaliśmy się do Immigration. Kolejka była spora, ale w miarę szybko się przesuwała. Urzędnik wziął od nas paszporty, poprosił o przyłożenie czterech palców do czytnika linii papilarnych (mnie i żonę), zrobił zdjęcia, wziął od nas koperty, które otrzymaliśmy z ambasady i skierował nas do Secondary. Tam czekaliśmy kilkanaście minut, a następnie zostaliśmy poproszeni o złożenie podpisów (ja i żona), i złożenie odcisku palca. Żadnych pytań O 21:20 byliśmy po wszystkim i opuściliśmy lotnisko. Nie mieliśmy też żadnej kontroli bagażu.
Tak jak już ktoś kiedyś na pisał na forum, urzędnicy na lotniskach nie bardzo orientują się w sprawach wizowych. Nasze wizy kończą się za cztery dni, i urzędniczka w Polsce miała wątpliwości czy możemy na nie wjechać. To samo było w Londynie. Wystarczyło jednak wyjaśnienie na czym polega wiza imigracyjna.