Skocz do zawartości

uważajcie na YTP!


pit

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam.

Jestem kolejnym "zadowolonym" klientem biura Youth Travel Polska.

Skorzystalem z oferty pracy w McDonald w Orlando na Florydzie.

Problemy zaczely sie juz po podpisaniu umowy, gdzie obiecano nam, ze bilet lotniczy do Miami (nie wiem, dlaczego nie do Orlando??!!) mial kosztowac maksymalnie 2600 zl. Nie moglismy sami kupic biletow, zostaly one narzucone przez biuro. Za bilet zaplacilem 3200 zl!

Wyobraznia pana Michala jest ogromna i nikomu nie polecam takiego doradcy przed wyjazdem do USA.

Zostalo nas wyslanych okolo 50 osob z Polski, a lacznie w McDonaldzie pracowalo 80 osob z work and travel. W ofercie bylo zapotrzevbowanie tylko na 50. To juz wydawalo sie podejrzane. Za hotel zgodnie z umowa, ktora podpisalismy mielismy placic 65$/tydzien. Na miejscu okazalo sie, ze 72$. Bylaby to niewielka roznica, ale jak wspomne, ze nasze czeki wynosily 100 - 200$ tydzien - to robi wrazenie.

Kazdy punkt umowy byl lamany. Najwazniejsza dla nas byla ilosc godzin pracy. Na umowie bylo 6 - 7 dni w tygodniu po 8 godzin. Mozliwosc nadgodzin. W rzeczywistowci byly to 3 - 4 dni pracy i o nadgodzinach kazdy mogl pomarzyc!!!

Nie wspominam juz o kazdych szczegolach, takich jak bezblatny uniform za ktory kazdy musial zaplacic czy innych lamanych punktach.

Traktowanie nas przez najwyzsza kadre bylo ponizajace!

Ogolnie - zwlaszcza glowny manager - Patricia Soto - mowil do nas, ze jestesmy brudasami, nie myjemy sie i smierdzimy, jak kazdy student z Polski. Utrudnianie nam pobytu i pracy bylo na porzadku dziennym. Wiele razy sie zdarzalo, ze po przyjsciu do pracy zostawalismy odsylani do domu, bo nikt nas nie potrzebowal. i kolejny dzien wolny.

Utrudnianie nam znalezienia drugiej pracy - zawsze.

Bez Social Security Number nikt nas nie zatrudni (kolejna bzdura z ust pana michala). Menager Soto powiedziala nam, ze tylko ona moze nam zalatwic SSN. czekalismy miesiac, az kazdy sam zaczal zalatwiac na wlasna reke. Po 1,5 miesiaca kazdy mial SSN i mogl szukac drugiej pracy. Ale z tym tez byl problem. Srednio po 30 aplikacji kazdy z nas zostawil u potencjonalnych pracodawcow (CV??!! - panie Michale, bzdura!!!).

Ogolnie jest tak, ze przyszly pracodawca moze zadzwnic do obecnego i zapytac sie o nas. Oczywiscie pani Soto twierdzila do wszystkich, ze my nie mozemy miec drugiej pracy!!! Bzdura! I tak po raz kolejny nam utrudniala!

Abysmy nie mogli znalezc pracy, dawala nam zmiany w jeden tydzien na rano, w drugi na popoludnie. Co totalnie zamykalo nam droge do drugiej pracy. Zlosliwosc pani Soto byla wieksza, niz kazdy sie mogl spodziewac.

Gdy kontaktowalismy sie z YTP, naszym ukochanym biurem, oni wylaczali sie od problemu i wysylali nas do organizatora w USA - CHI. Oni zrobili spotkanie z nami i menagerami z McDonalda. Oczywiscie wczesniej Mc przedstawil sytuacje w zupelnie innym swietle. Ze to wszystko nasza wina, ze sie spozniamy do pracy, ze nie myjemy sie, ze nie nosimy uniformow. To kompletne bzdury!!! Ale amerykanie uwierza amerykanom. Nie Polakom! I po spotkaniu bylo jeszcze gorzej.

Pod koniec wrzesnia, gdy nas straszyli, ze od 4 wrzesnia nas wszystkich zwolnia (mimo, ze umowe mamy do 20 pazdziernika). Kazdy uciekal do Polski lub do innego stanu, do znajomych. Wtedy stwierdzili, ze sie nie mozemy zwolnic. Oni z nas robili kretynow! To bylo szalenstwo!

Dzieki naszemu YTP kazdy mial "wspaniale" wakacje.

Napisano

Przykro mi to czytac....

Nietety Work and Travel polega na tym -placisz firmie w polsce kase niesamowitra,ale tam na miejscu jestes zdany na samego siebie.Ja z YTP bylam w USA dwa razy.Za kazdym razem niezadowolona z samej firmy,ale niestety moje sciezki zwiazaly mnie z nia dwa razy z rzedu.Za pierwszym razem pracowalam jako housekeeperka w Ohio.Szef oczywiscie twierdzil,ze nie mozemy miec drugiej pracy.Wszystko jednak sobie pozalatwialam jak nalezy - bo w takim wypadku wszystko zalezy od tego jak samemu mozna sobie poradzic.W tym roku wybralam jeszcze raz YTP ,bo jako jedyni mieli oferte do Sandusky(ale nie Cedar pointu),a ja chcialam tam wlasnie powtornie wyladowac.Wiadomo,ze jesli nie pracowalo sie u swojego pracodawcy,to mozna bylo nawet stracic wize ...nowe praktyki roku 2005.Ja zmienilam prace po 3 tygodniach na miejscu,wszystko zgodnie z ustaleniami CHI.Udalo mi sie z nimi bez problemu dogadac i bez problemu dostalam aprobate swojej nowej pracy w systemie sevis.

Co do YTP to traktowalam ich od poczatku jedynie jako droge dostania sie do USA,zlo konieczne.W Stanach niestety rozne rzeczy moga sie dziac i czasami zdarzy sie sytuacja zupelnego wyzysku i co gorsza bycia traktowanym jak bydlo.Tak bylo w waszym przypadku.Nie jest to regula,a jedynie ... zlym trafem.

Moja rada na przyszlosc - nie zrazac sie.Mieliscie po prostu prawdziwego pecha. Jesli chodzi o pomoc YTP ,to zadna firma z Polski by Wam nie pomogla.Do YTP mozna miec tylko ogromne pretensje o ceny z kosmosu (szczegolnie biletow lotniczych) .Poza tym kazda z tych firm dziala na zasadzie -zarobic kase na calym tym smiesznym posrednictwie i miec cala reszte w [beeep]e.W wypadku porazki jednostek mowic im -Coz,Stany sa tylko dla zaradnych.Wiem,to smieszne.Ale taka jest rzeczywistosc.

Napisano

wiem, że stany są dla zaradnych, dlatego też we wrzesniu, jak się już uwolniłem ze szponów CHI to miałem super pracę, gdzie wyciągałem prawie 1000$ tygodniowo.

Napisano

Ja mialam podobny problem - tez jechalam z YTP, ale zgadzam sie ze to nie tyle ich wina co zly traf, a do [beeep] jest przede wszystkim CHI. Mialam pracowac w resteuracji Johnny Rockets w Myttle Beach w Poludniowej Karolinie. Na targach pracy pani z JR zachecala nas wizja goracego klimatu, pieknych plaz, wspanialych zarobkow i bycia czescia "the best team on the beach"... Zenada...Mialysmy byc kelnerkami, podobnie jak kilkunastu innych polakow i rosjan. Jednak Johnny Rockets ciagle rzucalo nam klody pod nogi, przesuwalo w nieskonczonosc termin rozpoczecia pracy, wmawiano nam ze nie znamy jezyka, ze sie nie nadajemy, ze oszukujemy w testach, ktote kazali nam zdawac. Z Polakow na kelnera "zakwalifikowal sie tylko 1 chlopak i tan wytrzymal tam rekordowo dlugo - 1 m-c, biorac pod uwage ze dostawal zawsze najgorsze stoliki na tzw. patio, gdzie najczesciej wcale nie bylo gosci i w zwiazku z tym inkasowal zawrotna kwote 2,50 za godzine. Mnie i mojej kolezance zaproponowano ostatecznie prace hostess zamiast kelnerek, za 5.50 minus podatek. Nie dostalysmy schedule, kiedy mamy przyjsc dowiadywalysmy sie z dnia na dzien co jak latwo sie domyslic utrudnialo funkcjonowanie w 2giej pracy. Pracowalysmy po 4 godz dziennie, tygodniowo wychodziloby ok 20 godzin czyli 80USD. Wiekszosc Rosjan i Polakow dawno juz zrezygnowala z tej pracy, zniecierpliwiona czekaniem kiedy w ogole pozwola im pracowac. Wysylalismy w tej sprawie maile do CHI- bez odzewu. Sytuacja byla nie do wytrzymania. I wtedy podjelysmy decyzje ze nie bedziemy tego dluzej znosic i ...po prostu odeszlysmy z JR...

Oczywiscie bylo to ryzyko i zlamanie warunkow uczestnictwa ale cale szczescie ze to ryzyko podjelysmy. Po pewnym czasie CHI wyslalo do nas maile z grozba ze anuluja nam wizy (co ciekawe takiego maila dostal tez chlopak, ktory nadal tam pracowal). Skontaktowalam sie telefonicznie z CHI gdzie pani o polskie nazwisku, polskim imieniu i slyszalnym polskim akcencie rozmawiala ze mna wylacznie po angielsku i stwierzdzila ze po pierwsze jak moge wypowiadac sie o JR skoro pracowalam tam tylko 3 dni, a poza tym to jest chyba normalne ze pracodawca kaze nam przyjsc wtedy, kiedy nas potrzebuje a nie w sztywno ustalonych godzinach. Poinformowala mnie tez ze moja sprawa zostanie rozpatrzona i mam sie dowiedziec o decyzji za kilka dni. Tymczasem moja kolezanka, ktora zadzwonila innego dnia zostala przypadkowo poilaczona zprezesem CHI, ktory stwierzdzil ze to jakas wielka bzdura, bo wiza moze byc anulowana wylacznie w przypadku, jesli uczestnik popelni przestepstwo. W kazdym razie ostatecznie niczyja wiza nie zostala anulowana, a z JR nawialo przeciez kilkanascie osob! Wszyscy mielismy inne prace, a ja spedzilam najcudowniejsze wakacje zycia.

Dlatego namawiam wszystkich- jesli pracodawca traktuje was jak smieci- olewajcie go, uciekajcie gdzie pieprz rosnie i nie bojcie sie grozb CHI. Oni tylko duzo gadaja a nic nie robia.

Napisano
Tymczasem moja kolezanka, ktora zadzwonila innego dnia zostala przypadkowo poilaczona zprezesem CHI, ktory stwierzdzil ze to jakas wielka bzdura, bo wiza moze byc anulowana wylacznie w przypadku, jesli uczestnik popelni przestepstwo.

lol co z bzdura - sponsor moze wycofac sie ze sponsorowania uczestnika jesli ten zlamie zasady JEGO programu. Jesli tak sie stanie BCIS anuluje Ci wize. Zenujace jesli szef CHI tak rzeczywiscie powiedzial.

 

Dlatego namawiam wszystkich- jesli pracodawca traktuje was jak smieci- olewajcie go, uciekajcie gdzie pieprz rosnie i nie bojcie sie grozb CHI. Oni tylko duzo gadaja a nic nie robia.

Prosze nie wprowadzaj ludzi w blad i nie zachecaj ich do lamania zasad programu. Jesli fundacja usunie cie z programu znajdzie sie odpowiednia adnotacja w sevisie nastepnym razem mozesz nie dostac wizy. Poczytaj sobie na forum o sevisie i o problemach osob ktore "uciekly" w 2004. Sprawe zawsze nalezy zalatwic polubownie (jesli oczywiscie jest to mozliwe). Uzycie slow "department of state" zawsze pomoze jesli sprawa jest na ostrzu noza szczegolnie w przypadku CHI ktory juz nieraz im podpadl.

Napisano

Nie zachecam nikogo do masowego i z prermedytacja lanania zqasad programu- ja tez wolalabym tego nie robic, ale gdyby wszystko bylo w porzadku. ale przeczytalan relacje o tym co przezyl Pit i jego koledzy w tym McDonaldsie-z tego co zrozumialan meczyli sie ze 2 m-ce traktowani jak smieci, w dodatku zarabiajac grosze a CHI mialo ich gdzies. Jednak bojac sie konsekwencji trwali w tym koszmarze. I wiem tez co mnie spotkalo (a razem ze mna kilkanascie innych osob, w tym 8 dobrze znam osobiscie bo z nimi mieszkalam), wiem ze wszyscy zrezygnowalismy z pracy bez zgody CHI i nikt, powtarzam NIKT nie mial anulowanej wizy!!!!

Wiec nie wiem kto lepiej na tym wyszedl-ja i moi znajomi czy Pit i inni ktorzy pracowali w tym McDonaldsie?

Powtarzam nie namawiam do lamania zasad dla zabawy, albo bo mu sie fryzura managera nie podoba. Ale jesli sytuacja u jakiegos pracodawcy jest dramatyczna to nie ma co sie bac bo oni tez nie moga zignorowac problemu, jesli rezygnuja nieomal wszyscy uczestnicy to swiadczy ze faktycznie cos jest mocno nie tak i mysle ze wtedy tak jak w mojej sytuacji wizy nie beda anulowane.

Zenada czy nie- a jednak stalo sie tak jak ten prezes powiedzial...

PS.Nie usuwaj mnie za to z Forum, prosze! :D:D:D

Na pewno kazde z nas ma troche racji. Kazdy przypadek jest indywidualny. Ja zrobilam co zrobilam i udalo mi sie-mialam szczescie. Ale to oczywiscie nie znaczy ze nie moze zdarzyc sie inaczej.

  • 2 tygodnie później...
Napisano

Nigdy więcej nie chcę mieć nic wspólnego z CHI. Ta kobieta o polskim nazwisku też mnie obsługiwała. Oni nas też tak straszyli, ale dopiero wtedy jak skontaktowali się z McDonald. McDonald chciał nas mieć na telefon. Wiecie: mają ruch - dzwonią po nas. Nie ma ruchu - wyrzucają do domu. I tak niektórzy pracowali. Po 15 godzin w tygodniu. Ci wszyscy co ich olali, a było to dość dużo ludzi, ok 2/3, to żadnych konsekwencji z tego nie mieli. Wyszliśmy na tym dużo lepiej i każdy żałoważ, że nie zrobił tego wcześniej.

Pamiętajcie: jeśli widzicie CHI - nie podpisujcie umowy!!! Tak wam radzę.

  • 1 miesiąc później...
Napisano
Nigdy więcej nie chcę mieć nic wspólnego z CHI. Ta kobieta o polskim nazwisku też mnie obsługiwała. Oni nas też tak straszyli, ale dopiero wtedy jak skontaktowali się z McDonald. McDonald chciał nas mieć na telefon. Wiecie: mają ruch - dzwonią po nas. Nie ma ruchu - wyrzucają do domu. I tak niektórzy pracowali. Po 15 godzin w tygodniu. Ci wszyscy co ich olali, a było to dość dużo ludzi, ok 2/3, to żadnych konsekwencji z tego nie mieli. Wyszliśmy na tym dużo lepiej i każdy żałoważ, że nie zrobił tego wcześniej.  

Pamiętajcie: jeśli widzicie CHI - nie podpisujcie umowy!!! Tak wam radzę.

moi znajomi z drugiej strony,maja same dobre wpsomnienia z CHI , i wyjezdzaja w tym roku juz po raz trzeci przez YTP :]

Napisano

Dlaczego skoro jestes tak bardzo na NIE dla YTP i uwazasz ze oszukujaitp nie podasz ich do sadu ?? tylko zakladasz bzdurny temat o czyms o czym kazdy wie..... dlaczego nie zrobisz im su skoro cie oszukali dlaczego wszyscy polscy studenci chowaja [beeep]e i nie walcza oswoje a pozniej dzwoni do mnie taka kasia i mi mowi: bo oni powiedzieli ze jak odejde z pracy to mi wize cofna.... to nic ze jej nie placa od 3 tygodni.... i wtedy musze jechac i konkrety przedstawiac....

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...