Flame of Udun Napisano 16 Października 2006 Zgłoś Napisano 16 Października 2006 To troche niesprawiedliwe, panie starszy Fiendix. Ja bardzo chetnie poznalabym opinie innych uczestnikow W&T i innych h2b. Bo nazwa tego forum to chyba Work&Travel?? I dlaczego rasizm/ brak rasizmu to temat tabu?? Chyba napisalem jasno ze mozna pisac o sezonie w AC? Rozmowy o rasizmie prowadza tylko do zdegenerowanych wypowiedzi ktore nie sluza atmosferze tego forum. Uzyj opcji szukaj jesli chcesz wiedziec wiecej..
ania_waw Napisano 19 Października 2006 Zgłoś Napisano 19 Października 2006 To najwazniejsza sprawa, nie owijajmy w bawelne, wraca sie o roznych porach, w srodku nocy nawet na boardwalku nie jest bezpiecznie. Wszedzie kreci sie mnostwo podejrzanych typow, kloszardow, pijakow, itp (duzo bardziej agresywnych niz w Polsce) i nikt mi nie mowi, ze tak moze byc wszedzie, bo nie wszedzie tak jest. A juz szczegolnie dla dziewczyn jest b.niebezpiecznie...BTC informacje o tym, ze po zmroku scie lepiej chodzic grupkami podalo ocywiscie juz po oplaceniu wszytskich rat...naprawde radze przemyslec wyjazd tam...ten stres nie jest wart zadnej kasy. Praca...ja bylam juz 23 maja. W Harrah's zaproponowano mi housekeeping, tylko i wylacznie! I te dzikie tlumy kandydatow oraz chamski szef ich human resources, Chris Reeves, wyraznie preferujacy chlopcow. Aha, na rozpoczecie pracy czekalam 3 tygodnie, musialam pozyczac kase (a wzielam ze soba 700 dol) , dobrze, ze bylo od kogo. Owszem, AC jest w dobrym punkcie na wsch. wybrzezu. I tyle. Zeby porzadnie zarobic trzeba zachrzaniac na 2 etatach po 16 godz. dziennie, inaczej, z jednej pracy ledwo zwroci sie koszt wyjazdu. I nie zycze nikomu pracy z miejscowymi (nie napisze wprost z kim, zeby mnie za rasizm nikt nie skasowal)- oni nienawidza nie tylko bialych, ale wszytskich przyjezdnych, sa prosci, ale to nas traktuja jak jakies smieci...
darop Napisano 21 Października 2006 Zgłoś Napisano 21 Października 2006 pozostaje się zgodzić, na ulicach jest niebezpiecznie, nawet idąc w biały dzień napotyka się na przeszywające spojrzenia, w najbardziej niebezpieczne rejony zapuściłem tylko 2-3 razy i uciekałem jak tylko załatwiłem sprawy, ile to razy słyszałem jadąc na rowerze:"jak widzisz że idzie czarny to powinieneś jechać po przeciwnej stronie ulicy!","oddaj mi swój rower!", kolega jadąc na rowerze został opluty, a innego razu prawie ściągnięty z roweru, a kiedy indziej jego krtań napotkała na swojej drodze wyciągniętą, wyprostowaną rękę. Nie zapomnę jak słyszałem od znajomych, że widzieli zabitych ludzi, albo jak na ich werandę wskakiwał postrzelony i prosił o pomoc. Podobno miało miejsce kilka gwałtów na studentkach, a nawet zabójstwo Nie będę tu już wspominał jak zachowują się w kasynach, restauracjach- wymagający, bezczelni, skąpi, pyskaci, wywyższający się, nie pozostawiają złudzeń, że "NAS" tam nie chcą. Na szczęście w pracy miałem świetnych afroamerykanów, naprawdę bardzo pozytywni ludzie! zresztą wszyscy ludzie, z którymi pracowałem, oprócz managera byli bardzo przyjaźni- jeden z większych pozytywów wyjazdu. samo miasto jest małe i odpychające, brudne, obskurne ulice, których służby miejskie nie nadążają sprzątać, sklepikarze na chodnik wystawiają śmieci, kilka razy widziałem jak po umyciu podłogi wylewali przed drzwi pomyje, najładniejszą "ulicą" jest boardwalk no i to też chyba jedyna atrakcja turystyczna, dwie główne ulice Pacific i Atlantic Ave są beznadziejne, w każdym polskim mieście znajdzie się ładniejszą ulice ze sklepami, barami, restauracjami, kamienicami, w AC zamiast tego mamy "urocze" połączenie przepychu kasyn i rozpadających się ruder. Cisza nocna co chwile zakłócana jest przez policje i karetki. Na szczęście mieszkałem w Ventnor i tam było całkiem cicho, bezpiecznie, przyjemnie, jedyny minus to odległość do pracy(Resorts) około 45min na piechote. Mieszkania drogie, podobno z roku na rok coraz droższe, ja płaciłem 65$ za skromne warunki, a słyszałem nawet o mieszkaniach za 100$ tygodniowo. Pracodawcy traktują studentów jak tanią siłę roboczą, nigdy nie znalazłem porozumienia z moim managerem, który potrafił zmienić mi godziny pracy z dnia na dzień nie informując mnie o tym i nie patrząc na to, że znalazłem drugą prace. Szczególnie negatywne wspomnienia mam ze spotkania z wspomnianym Chris'em Reeves'em, kiedy w poszukiwaniu drugiej pracy poszedłem do Harrahs International Employment Office, chamski typ, który potrafił wbić w ziemie człowieka na oczach kilkudziesięciu osób. Zresztą szukanie pracy w całym AC wygląda tak samo, po prostu konkurs piękności. Wspomniany Chris na pytanie chłopaka dlaczego nie chce go zatrudnić mimo, że ma wolną pozycje odpowiedział, że ma jeszcze 50 osób w kolejce i może ktoś bardziej mu się spodoba. Tego dnia nie dał pracy żadnej dziewczynie, a rozmowa z nim polegała na odpowiedzi na pytania: jak masz na imie? co chcesz robić? czy wypełniłeś już aplikacje? na podstawie odpowiedzi na nie był w stanie ocenić czy się nadajesz, czyli czy jesteś wystarczająco ładny żeby pracować dla Harrahs. Na rozpoczęcie pracy czekałem 2,5 tygodnia, bo nie wiedziałem, że będę potrzebował prawa jazdy, a tyle trwało zebranie wszystkich dokumentów do jego wyrobienia, w tym czasie wydałem około 400-450$, na co złożył się dojazd do AC, motel(ceny za pokój w weekend są astronomiczne, nawet kilka razy większe niż w ciągu tygodnia) w którym mieszkałem przez pierwsze dni a w końcu czynsz płacony z góry za mieszkanie, z drugą pracą było cholernie ciężko, ze względu na ogromną liczbę studentów z Polski, Rosji, Bułgarii, Serbii i innych, a kiedy już ją znalazłem to mój manager postanawiał że musi zmienić mi godziny pracy, kiedyś koledze skończyła się cierpliwość i się z nim pokłócił, co manager skwitował tekstem:" jak Ci się nie podoba to się zwolnij!" kiedy sezon zaczął się rozkręcać kasyna zostały zamknięte na 3 dni, zanim znowu wszystko było po staremu minęły 2 tygodnie, no a smutnym podsumowaniem wakacji była konieczność zapłacenia związków zawodowych, czyli wyrzucenia pieniędzy w błoto. Problemy nie omijały nas do samego końca, kiedy to właściciel mieszkania , wiedząc że niedługo wyjeżdżamy, postanowił opuścić AC z naszym depozytem za mieszkanie- 2000$, mimo że mieliśmy umowę, którą dotrzymaliśmy. Koleżanka skwitowała to następująco:"to nie wiesz, że w AC nie płaci się depozytu bo nie zwracają?". Czy chociażby o jednej z tych rzeczy usłyszeliśmy na spotkaniach z ludźmi z BTC? pytanie jak najbardziej retoryczne, powiem więcej, poznałem dwie dziewczyny, które pracowały w BTC i za radą kolegów z pracy pojechały do AC, oj musielibyście usłyszeć ich podsumowanie wakacji! podsumowując, miałem spędzić piękne wakacje w Reno a skończyło się na brzydkim, drogim i zatłoczonym przez studentów mieście, a jedynym pozytywem byli poznani ludzie i wycieczka do Nowego Jorku i jeszcze jedna rzecz praca Valet Drivera, "piłowania" Nissana 350Z, 600 konnego Mercedesa SL 65, Corvette'y i innych nie zapomnę na pewno:)
Hania Napisano 21 Października 2006 Zgłoś Napisano 21 Października 2006 podsumowując, miałem spędzić piękne wakacje w Reno a skończyło się na brzydkim, drogim i zatłoczonym przez studentów mieście Hmmm jesli chodzi o tlok studentow to wierz mi-Reno akurat w tym przypadku nie odbiega wiele od AC a szczegolnie w tym roku ;/
wojteksmok Napisano 2 Listopada 2006 Zgłoś Napisano 2 Listopada 2006 Bylem na ostatnich wakacjach w A.C.,dla mnie ten caly wyjazd z W&T to jeden wielki h.. Jak ktos chce jechac z W&T do A.C. zeby zarobic dobre pieniadze to niech sie stuknie w glowe,chyba ze jedzie na conajmniej 3-4 miesiace i dostanie dobra prace(a o taką bardzo trudno)trzeba miec duzo szczescia albo znajomosci w biurze przez ktore sie jedzie.Poznalem np. w A.C. kolesia ktory ma jakiegos kuzyna w btc i nie narzekal.Stawki sa też śmieszne srednio jakies 8 dolarów za godzine,od których zapier.... wam jeszcze podatek i skladki dla uniona(cos jak zwiazek zawodowy),ktory i tak ni h... nic nie robi,nawet jak kasyna oszukuja z i tak marnymi pay-checkami. Do kolejnych negatywów należy bezpieczenstwo,zakwaterowanie and etc. Na tych wakacjach murzyni-s[beeep]..... zgwałcili a potem zabili bułgarke,która,wprawdzie nie popisała się zbytnią mądrością idąc do Borgaty piechotą.Dla niezorientowanych(czyt.kolejnych,potencjalnych ofiar bezwzgędnych, brudnych dzikusów pochodzeniem z afryki)wyjasnie że żeby dostac się do Borgaty(do harrahs'a również)trzeba przejsc przez "murzynowo" co czasami podnosi bardziej poziom adrenaliny we krwi niż najszybszy nawet rollercoaster(a propos polecam Six Flags w Jackson z rollercoasterami-Nitro i Kingda Ka(najwyższy i najszybszy na świecie) O "łagodniejszych" przypadkach(napady rabunkowe,wyrywanie torebek)nie będę się już rozpisywał bo dużo by to zajęło.Jeszcze tylko jedna przestroga-w życiu nie płaćcie kaucji za wynajmowany dom bo prawdopodobnie już tych pieniędzy nie zobaczycie.Gdybym ja sam znalazł się w takiej sytuacji z pewnościa rozpierd.... bym takiemu włascicielowi dom. Jesli chcecie zarobic pieniadze wybierzcie lepiej kraje europy.Jesli pomimo tego zdecydujecie sie jechac do A.C. to życze wam dużo szczescia bo naprawde sie przyda!
quba Napisano 9 Listopada 2006 Zgłoś Napisano 9 Listopada 2006 Ogólnie to chyba oczywiste że to pojęcie względne jak wychodzimy na programie W&T. Byłem 3 raz i 3 raz w inne miejsce (reno,st. louis) jednak Atlantic City pod większością względów dla mnie bylo najlepsze.Ale ze znajomych więcej było osób niezadowolnych. Jak dla mnie wszystko głownie zależy od szczęścia,chociaż jakieś doświadczenie na pewno się przydaje.Zależy co też rozumiemy przez dobre pieniądze,znałem osoby którym udało się zarobić 20k i jest to możliwe. Że było tam raczej średnio z bezpieczeństwem to już inna sprawa. Z mojego porównania ciągle w stanach można lepiej zarobić niz w europie ,pomijając że życie tańsze w US. A ostatnio jak słysze że co 3 osoba już jest w UK to już mi się wogóle nie chce tam wrcać.Tyle z mojego doświadczenia.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.