Skocz do zawartości

Amer Travel - Co o nich sadzicie ?


FZB_03

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam,

Nie bede rozpisywał się na temat sposobu oraz jakości działania pseudo biura podrózy Dawidka bo zrobilem to w poprzednich postach.Chce sie

jedynie ustosunkowac do niektórych bardzo optymistycznych postow:

streth-jakoś jak jechalem z ACP to ludzie mieli taka sama dyscypline i kazdy wypelnil wnioski podczas spotkania,tutaj Dawidek chciał poprostu

zaoszczedzic kasy starajac sie najpierw droga mailowa poinstruowac ludzi jak wypelniac wnioski,jak sie zorientowal ze to nie wypali w

pospiechu zorganizował spotkanie ktore wygladalo jak wygladalo.Wiem że sa różne biura,lepsze i gorsze ale jak ktos klamie prosto w oczy

to nie sposob tego pozostawic bez odpowiedzi.

dorka-wydaje mi sie ze nie byłoby Ci do smiechu gdybys znalazla sie w skórze ludzi pracujących w drukarni Baraboo.Ciekawy jestem co bys

powiedziała pracując po 12 godzin dziennie w hali w której jest ponad 30oC,Z drukarni wracasz o 7 rano a na 9 rano do hotelu.Powrót z hotelu ok 16 a na 19 znowu do drukarni,co ty na to???

Wtedy moglibysmy dopiero porozmawiac odnośnie ilości i warunkow pracy.Wiem ze kontrakt mowił o 32-40 godzinach tygodniowo ale Dawid zarzekał się że pracy bedzie full,7 dni w tygodniu dla każdego

w jakim celu to robił???proste-żeby wyciągnąć kasę a potem jak ktoś będąc za oceanem bedzie mial do niego pretensje to nie jego problem.

Zycze Ci powodzenia na hawajach tylko uważaj żebyś po pracy zalatwionej przez Dawida nie wróciła do polski w samym bikini:-)))

Moim zdaniem pojawienie się opinii bardzo pozytywnych(ktorych ilośc jest znikoma w porównaniu z opiniami prawdziwymi) jest pewnie jednym

z obowiążków pracowników biura lub tez praca samego właściciela ktory w ten sposób chce ratowac swoją

kiepska sytuację.Co to za problem zalozyc kilka innych loginów i napisać wspaniale opinie odnosnie organizowanych przez siebie wyjazdow?!

Kilka informacji dla ludzi którzy popelnili jeden z największych swoich błędów życiowych i beda pracować w drukarni w Baraboo:

Na wstępie nie chciał bym was za bardzo martwić ale wdepneliście w niezłe g..no!!!Ostatnio widziałem opisy na gg Amer travel odnośnie pracy w drukarni

i super zarobkach po $1000 na tydzień.Jest to fizycznie nie mozliwe poniewaz nawet gdy dostaniecie 7 dni pracy i bedziecie pracowac

na nockach to zarobicie: ok $864 dlaczego,proste:

3 dni regular time: 3 x 12h=36h x $8=$288

4 dni overtime 4 x 12h=48h x $12=$576

co w sumie daje $864.Przed moim wyjazdem do USA zapytałem Dawida jak to jest mozliwe zeby zarobic $1000 skoro z obliczeń wychodzi inaczej,w odpowiedzi dostałem cos takiego:

...wiesz,jestem po marketingu na UMCS i musze sobie jakos radzić....,bez komentarza!!!!

Chce podkreslic iz jest to opcja najbardziej optymistyczna z mozliwych oraz jest to kwota z podatkiem a że stan Wisconsin nie należy do

stanów z najnizszymi podatkami na czysto dostaniecie jakieś $690.Ja podczes człego wyjazdu miałem tylko 2 takie tygodnie.Co do zwrotu podatku tez nie mozna za

bardzo na to liczyc ponieważ bedąc w poprzednie wakacje rozmawiałem z dziweczyną z Polski ktora kiedys pracowała dla Life style i powiedziała że oni poprostu

nie wysyłaja W2,póki co się to sprawdza bo jest juz prawie marzec a W2 nie doszlo czyli jestem jakieś $1500 do tylu z tytułu zapłaconego podatku.

Mieszkanie:nie wierzcie w bajki o mieszkaniu za $500 na miesiąc.Pracujac tam mozna mieszkac w hotelu za $80 na tydzień czyli jeden dzień pracujecie na mieszkanie lub

wynająć apartament.takie apartamenty sa na ulicy Silver Dr,polecam ta opcję,mieszkanie 3 pokojowe za $640 miesięcznie + opłaty.teoretycznie

w takim mieszkaniu może mieszkac 4 osoby(powalone Amerykańskie prawo) ale praktycznie nawet 15.Wynajmijcie mieszkanie we 4-kę a reszta niech przyjdzie wieczorem jak nikt nie

bedzie widzial,jak nie bedziecie za bardzo halasowac to nikt sie nie przyczepi.

Praca:W rzeczywistosci bedziecie pracowac w drukarni ktora kiedys była własnoscia firmy Perry Judds ale obecnie jest wykupiona przez RR donelleey czy jakos tak.Pracujecie jednak

nie dla nich tylko da Life Style która jest pośrednikiem czyli częśc kasy którą zarobicie oni zjadają!!!Radze zabrac ze soba sporo gotówki bo pierwszy paycheck mozecie dostać nawet

po miesiącu.spowodowane jest to tym że potrzebny bedzie Social Security Number a że biuro w Portage nie spieszy się za bardzo bedziecie długo na to czekać a trzeba miec za co życ

i płacić za mieszkanie.jeżeli bedziecie mieli mozliwaość wyboru zmiany to sugeruję C,jest to nocna zmiana od środy do piątku,sugeruje C bo jest $1 więcej za noc i jakos więcej overtimów jest na tej zmianie.

Przygotujcie sie na wieczne kłótnie w biurze Life Style odnosnie godzin bo problemy z wypłatami to normalka,nawet dla ludzi z USA.ogolnie mówić wszyscy pracuja równo ale wypłaty mają różne bo wiecznie brakuje godzin

na paychecku które gdzies zaginęły...

Prawdopodobnie nie bedziecie pracować w drukarni tyle ile byście chcieli,drugiej pracy mozecie poszukac w pobliskim Dells,ja jednak odradzam.Stracilismy ze znajomymi kilka dni na szukaniu

tam pracy i nic,zwłaszcza jak przyjedziecie pod koniec czerwca. Na 402 brodway st jest Midwest Labor,agencja pracy oferujaca prace m.in w hotelu i kasynie HO-HUNK.praca jako housekepper

,$8 za godzinę i znacznie mniejsze podatki do zaplacenia bo pracujecie juz w Life style.

Samochód:chyba bedziecie zmuszeni do jego zakupu bo na piechote raczej cięzko,mozna również rowerami ale w przypadku pracy w HO-HUNK to troche uciążliwe będzie tym bedziej że latem jest tam dosyć gorąco.

Polecam komis samochodowy na drodze do Dells ok 1 km za HO-HUNK,nazwa to chyba Dennison AUTo.Za $1000 mozecie kupic vana na 7 osób ktory bez problemu wytrzyma wakacje a dodtakowo mozecie podpisac umowe z właścicielem komisu że po upływie wakacji odkupi on od was samochod po ustalonej cenie jezeli nie bedzie zniszczony.

Na zmianie D pracuje polka mieszkajaca tam na stale Joanna a na C Beata wiec mozecie je pytac o pomoc.

ogolnie to tyle co mogę powiedzieć o pracy.

Na pomoc biura Amer Travel nie macie co liczyć,jesteście zdani sami na siebie.teoretycznie Amer travel zobowiązuje sie w umowie do pomocy w przbukowaniu biletu(którys tam z podpunktów w rozdziale chyba 4)

ja niestety ale musiałem w tej kwestii liczyc na siebie,po kilku próbach udało mi się przebukowac bilet w American Airlines,jeżeli macie bilety w tych liniach musicie liczyć sie z kosztem przebukowania rzędu $220 czyli

łączna wysokośc biletu wyniosła mnie ok 3500zl!!!!Oczywiscie probowałem się kontaktować z biurem,pisalem na gg,zadnego odzewu.Ale gdy znajomy wysłał do biura z gg linka na forum z opiniami na jego temat Dawcio od razu odpisał strasząc ze zgłasza sprawę na policje,czlowieku,nie ośmieszaj sie!!!!!!!

Moj znajomy był w poprzednie wakacje w drukarni tylko ze z ACP,nie był zadowolony ponieważ podobno trochę nie wypaliło ale ......zarobił tyle samo kasy co ja z tym że pracował tylko w drukarni,był na 2 tygodniowej wycieczce po USA a ja i moi znajomi pracowalismy po 100 godzin tygodniowo w drukarni i hotelu równolegle =>wnioski nasuwają sie same.

Przy obecnym kursie dolara i po przeczytanych opiniach na temat Amer Travel na tym forum ktoś zdecyduje się na wyjazd z Dawciem do USA

Dla wszystkich pracowników biura których pewnie było juz ze 100 (jak załatwiałem sprawy z wyjazdem w jednym tygodniu widziałem chyba 4 różnych) tych którzy uwierzyli w bajki Małeckiego życzę sukcesow w USA ;-))))

  • 3 tygodnie później...

  • Odpowiedzi 31
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Byłem w te wakacje na Florydzie z biurem AmerTravel. Od dawna zbierałem się, żeby napisać posta i przestrzec innych studentów przed tym biurem. Początek nie zapowiadał fatalnej końcówki - wszystkie formalności, włącznie z załatwieniem biletu i wizy, przebiegły bez problemu. Wykupiłem program z opcją pracy: na umowie miałem napisane, że będę pracował w sklepie z rzeczami na plażę i różnymi pamiątkami (popularna sieć na Florydzie), była też ustalona stawka $9/h. Miałęm mieć załatwione mieszkanie i transport do pracy.

1. PRZYLOT i ZAMELDOWANIE

Lot przebiegł bez problemów, lecieliśmy Swiss Air do Miami - ok. 700 mil od Destin (ktoś w biurze nie pomyślał, że z Atlanty będzie bliżej do miejsca przeznaczenia). Dotarliśmy do Ft. Walton Beach, skąd, po ok. 2 godzinach czekania na walizkach, odebrał nas nasz pracodawca. Okazało się, że naszym prawdziwym pracodawcą jest pośrednik, firma V&T Services. Panowie przewieźli naszą grupę (ok. 10 osó:) do domku. Domek, owszem, bardzo ładny, ale dosłownie pusty w środku. Dodatkowo nie działała klimatyzacja. Nasi pracodawcy, którzy wiedzieli dużo wcześniej w ile osób i kiedy przyjedziemy, postanowili, że pojadą kupić meble (sic!). Była już późna noc gdy skończyliśmy składać sprzęt - dziewczyny spały już wtedy na podłodze (nic dziwnego, byliśmy po ponad 20-godzinnej podróży). Następnego dnia dostaliśmy obietnice, że zostaniemy przeniesieni gdzie indziej - i tak się stało, przeniesiono nas do umeblowanego już 4 pokojowego domku, w którym w najgorszym okresie mieszkało 13 osób (Polacy i Bułgarzy). Warunki mieszkaniowe - spartańskie - aluminiowe łóżka piętrowe z gumowymi materacami z Home Depot w pokojach, w salonie - pusto. Po kilku dniach dostaliśmy stół i 4 (sic!!) krzesła.

2. PRACA

Trzeciego czy czwartego dnia, jak już zdążyliśmy się rozpakować, zaczęliśmy się dopytywać o pracę - pośrednicy załatwieni przez p. Małeckiego z Amertravel zaczęli wtedy robić to co umieli najlepiej - obiecywać. Części osób się poszczęściło i dostało pracę już po 4 dniach, inni czekali ponad 2 tygodnie. Oczywiście w miejscu całkiem innym od ustalonego w biurze w Lublinie (pominę już kwestie stawek godzinnych - te się różniły, bo pośrednicy zabierali po $2 od każdej stawki godzinnej). Prace, które mieliśmy tu zaoferowane oscylowały głównie wokół gastronomii - część osób pracowała jako kucharze, część jako kelnerzy, część myła naczynia. Niektórzy sprzątali mieszkania i pokoje hotelowe (housekeeping), jeszcze inni pracowali w pizzerii). Największym problemem była przede wszystkim mała liczba godzin - nikt nie pracował tyle ile by chciał. Drugim problemem był transport do i z miejsca pracy. W pewnym momencie ludzie zaczęli tracić cierpliwość, bo już nikomu się nie chciało słuchać czczych obietnic, że dostanie drugą pracę. Zaczęły się telefony do organizacji AWA - American Work Adventures, z którą to p. Małecki z Amertravel podpisał umowę. Okazało się, że osoby, które myślały, że mają wykupioną opcję z załatwioną pracą, są na programie SELF! Za program self płaci się mniej, a studenci płacili normalną stawkę.

3. PIENIĄDZE

Głównym problemem były oczywiście nieterminowo wypłacane pieniądze. Czeki, które otrzymywaliśmy miały nieczytelny układ - nie dało się wywnioskować ile godzin ktoś przepracował w jakiej pracy. Dodatkowo na pierwszych czekach były wpisane złe numery Social Security. Panowie z V&T zwalali wszystko na sekretarkę, której nikt nigdy nie widział, i na program komputerowy.

Poważnym problemem były też opłaty, które były od nas pobierane za mieszkanie. Nie miało znaczenia, że w mieszkaniu w którym może mieszkać dajmy na to 8 osób, mieszka 13 - V&T pobierało stałą opłatę $300 znajdując sobie jeszcze jeden sposób zarabiania pieniędzy.

Problemy, które tu wypisałem były po części z winy AmerTravel, a po części V&T.

Do obowiązków Amer należało załatwienie nam pracy - z czego się wywiązali bardzo słabo; mieszkania - bardzo słabo; transportu do pracy - słabo. Nie tłumaczy p. Małeckiego, że to wina V&T - po prostu wynajmując ich, musi wziąć na siebie odpowiedzialność.

Ogólnie - nie polecam biura AmerTravel, doświadczenia moje i moich znajomych przemawiają mocno przeciwko.

Pozdrawiam.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...