Pudy Napisano 19 Lutego 2005 Zgłoś Napisano 19 Lutego 2005 Byl 16 czerwca 1992, zdaje sie ze czwartek. Krotkie pozegnanie z najblizszymi i w droge. PKS-em do Lublina, aby zdazyc na pociag do Berlina. Kilka miesiecy temu zostalem zakwalifikowany do pracy na Campie w Stanach. Wiedzialem tylko ze bedzie to gdzies kolo NY. Wylot mialem z Londynu. Cale szczescie ze Camp oplacal bilet lotniczy i dawal zakwaterowanie, bo nigdy nie byloby mnie stac na taka wycieczke. Jako student, piatego roku, ledwo wiazalem koniec z koncem. Moj kumpel z akademika, Amerykanin Bob, pokazal mi niewielkie ogloszenie ktore ukazalo sie w Gazecie Wyborczej, "Camp America" organizuje nabor w Warszawie. Bob powiedzial "sprobuj", no i sprobowalem. Z wiza nie bylo problemow, pamietam jednak, ze potrzebowalem wizy tranzytowej do Wielkiej Brytanii. Promesse dali, ale pani w okienku jak zobaczyla moj indeks, to wyrwalo sie jej z gardla: "przeciez on nie wroci" Pociag Lublin - Berlin, dotarl na miejsce jakos wczesnie rano. Kumpel w akademiku dal mi namiary na miejsce z ktorego mozna zlapac stopa. Moj cel podrozy to Dortmund. Kilka miesiecy temu moj brat w czasie podrozy stopem po Europie poznal faceta z ktorym mozna konie krasc. Poznalem go kilka tygodni przed wyjazdem, kiedy odwiedzil nas w domu. Przejechal stopem pol Europy, aby spedzic z nami weekend. Berlin wydal mi sie jakis szary. Polska byla wtedy szara, ale Berlin wydal mi sie jeszcze gorszy. Na dworcu poznalem innego Polaka, ktory tak jak ja chcial stopem jechac dalej. Dotarlismy wspolnie na ten parking i pol godziny pozniej siedzielismy juz w samochodzie jakiegos goscia, ktory jechal w tamtym kierunku. Po kilku godzinach dotarlem na miejsce. Niestety, pocalowalem klamke. Nie ma to jednak jak sasiedzi, skontaktowali sie z jego ciotka. Przesiedzialem u niej kilka godzin az zjawil sie kumpel. Przespalem sie u niego jedna noc, pamietam kilka piw i glosne Guns'n'Roses. Nastepnego dnia zameldowalem sie u jego ciotki. Swoj pobyt w Dortmundzie planowalem na 2-3 dni. Ciotka miala hopla na punkcie rowerow, zjezdzilismy kawalek okolicy tak, ze nog nie czulem. Zrobila mi tez niespodzianke, kupila bilet na autobus do Londynu. Nie musialem sie juz martwic jak tam dotrzec. Przeprawa przez kanal przebiegla bez problemu, ale juz po brytyjskiej stronie musialem wyjsc z autobusu i wyjasnic moj cel podrozy urzednikowi. Dal mi wize na 48 godzin. Autobus dotarl na dworzec autobusowy, szybko z niego wyszedlem aby polazic po miescie. Wylot mialem nastepnego dnia, wiec mialem sporo czasu do zabicia. Zaraz po wyjsciu z dworca, przyskoczyla jakas dziewczyna namawiajac mnie do zatrzymania sie w jakims hoteliku. Proponowala nawet taksowke, ta cala przyjemnosc miala mnie kosztowac 8 funtow. Mowie wiec dziewczynie, ze mnie nie stac bo mam wszystkiego 10 funtow. Co zreszta bylo prawda. Dotarlem na dworzec kolejowy, szukalem punktu informacyjnego gdzie moglbym dostac mape Londynu i metra. Tuz przede mna w kolejce jakies dwie Amerykanki nie moga sie dogadac z pania w okienku. Niby mowia tym samym jezykiem, a jednak. Teraz moja kolej, pani sie mnie grzecznie pyta skad jestem. Okazuje sie, ze rodaczka. Zaprosila mnie do swego "officu", zaraz poleciala i kupila dla mnie jakas kanapke i cos do picia. Pozwolila mi zostawic moj plecak, a ja wybralem sie na zwiedzanie miasta. Kupilem sobie bilet na metro na caly dzien i w droge. Kilka znanych miejsc, Parlament, Picadilly Circus, Buckingham Palace. Po kilku godzinach musialem wrocic na dworzec odebrac swoj bagaz. Co dalej zrobic z tak pieknie rozpoczetym wieczorem. Na Heatrow mialem jeszcze czas. Lazac tak po dworcu zauwazylem reklame firmy Guiness, ktos rozdawal za darmo piwo, musialem sie czegos napic. Usiadlem sobie z butelka pod sciana. Przysiadl sie do mnie jakis Anglik. Okazalo sie, ze byl kiedys w Polsce. Rozplywal sie doslownie nad polskim PKP, mowil ze mamy super wolne pociagi. Chyba byl mieszkancem tego dworca, zaproponowal aby kazdy z nas zrobil kilka rundek po to darmowe piwo. Potem cala siatke piwa wymienilismy u babci klozetowej na kilka kanapek. Dotarlem wrescie na Heathrow, przespalem sie na lawce. Rano, poznalem jakiegos Wegra, ktory tak jak ja wybieral sie do USA na Camp. On juz byl dobrze przygotowany do tej wyprawy. Nie rozstawal sie z czapka baseballowka i caly czas cos gadal o NBA. Jezeli chcesz sie dowiedziec co bylo dalej, zajrzyj: http://mysite.verizon.net/plawrow/kilkapie...ychlatnowyjork/ Raz wystarczy, przenios3em do dzia3u "Emigracja", tamten wątek usuną3em. Ch.
oleczka23 Napisano 19 Lutego 2005 Zgłoś Napisano 19 Lutego 2005 hej Pudy, zacze3am czytaa Twoje wspomnienia i bardzo mi sie podobają Tym bardziej, ?e nied3ugo sama wybieram sie pierwszy raz do USA......
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.