Skocz do zawartości

C&S


brg

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

filmik znaleziony na you tube

tak mniej wiecej wyglada praca z ta roznica ze obecnie preferowana jest praca na systemie jennifer a nie na stickerach

czyli nie biegasz z taka kartka jak ten gosc, lecz masz sluchawki na uszach podlaczone do terminala, ktory trzymasz w kieszeni lub najlepiej na pasku zaczepiony i gadasz z jennifer. i to moze byc bardzo frustrujace. nawet jak ja dobrze zaprogramujesz zeby poznawala twoj glos to czesto cie nie rozumie. amerykanie ktorzy tam pracowali rowniez bardzo czesto mieli z nia klopoty...

inny filmik

  • Odpowiedzi 31
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

siema, ta dyskusja obudzila we mnie wspomnienia z ostatnich wakacji.

pracowalismy z kumplami w bozzuto w cheshire. rzeczywiscie ten pierwszy filmik, ktory dales SantaCruz najlepiej przedstawia na czym polega ta robota, trzeba przyznac, ze nie ma lekko, paru kolesi z W&T w zeszlym roku zrezygnowalo z tej roboty bo albo nie chcialo im sie biegac i nosic tych paczek albo nie chcieli pracowac na lodowce (przy ok. 0 st. C). zreszta nawet nasi trenerzy-amerykanie mowili, ze z 10 ochotnikow na selektorow ktorzy przechodza trening (wsrod amerykanow, nie ludzi z W&T) do pracy zostaje srednio 1-2 osoby, a i tak wiekszosc pracuje max 3 miesiace. no ale przynajmniej mozna niezle tam zarobic przez te pare miesiecy w wakacje.

co do systemu to tam w bozzuto robilismy jakby podwojnie, tzn. byl juz ten voice ze sluchawkami, ale naklejki dalej musielismy przyklejac. wyjatkiem byl dzial z miesem, gdzie byly tylko naklejki, ale tam wyjatkowo dobrze sprawdzali czy nie ma mispickow (wzietych nie tych paczek co trzeba) bo nieraz sie zdarzalo, ze paczki tam byly warte po kilkaset dolarow (na przyklad 40-50 kg kawaly swini czy krowy) i przed zaladowaniem palet z miesem na TIRa wszystkie dokladnie sprawdzali i jak ktos wzial zla paczke to musial potem sam przebudowywac taka, wazaca nawet poltorej tony palete, i dymac na drugi koniec magazynu zeby wziac dobra paczke. znowuz na zamrazarce (-30 st. C) byl tylko voice bo raz, ze ciezko oderwac naklejke z kartki jak sie ma grube rekawice, a dwa to i tak te naklejki sie nie trzymaly zamarznietych paczek.

no i rzeczywiscie byl niezly klopot zeby nauczyc ten system dobrze rozpoznawac mowe, amerykanie proponowali nagrac sie po angielsku i tak zrobilismy, ale po jakims czasie zrobilismy nowe nagrania po polsku i od razu lepiej wchodzilo, szczegolnie cyfry.

jak ktos chce sporo zarobic (a na dzien dzisiejszy dolar wysoko stoi) i przy okazji troche schudnac i przypakowac :-) to praca nie jest wcale taka zla, trzeba sie po prostu przez pierwsze tygodnie przyzwyczaic do biegania i niezlego wysilku, potem bedzie juz tylko lepiej :-)

nie rozumiem dlaczego biuro ACP pisze, ze stawka jest $12/h, tyle mielismy tylko przez pierwsze 2 tyg na treningu, potem normalnym trybem awansu szybko wskoczylismy na $15,8/h, wiec kazda godzina nadgodzin (czyli powyzej 40h na tydzien) dawala juz $23,7/h, a ze bylo sporo nadgodzin (nasz rekord chyba 83h pracy na tydzien) payczeki po $1000 nie bylym niczym niezwyklym. pod koniec, jak bylo naprawde duzo pracy dochodzilo sie do $1500 tygodniowej wyplaty. byli z nami chlopacy, ktorzy we wszesniejszych latach robili w c&s gdzies w newburgu i windsor locks (nie pamietam dokladnie nazw wiec moge troche przekrecic) a potem w bozzuto w cheshire i mowili, ze porownujac to w bozzuto mozna wiecej zarobic nawet przy nieco mniejszym wysilku.

ogolnie wyjazd oceniam bardzo na plus, sporo zarobilismy, a ostatnie 4 tygodnie przed wylotem z usa poswiecilismy sobie na przejechanie autem calych stanow, od nowego jorku do kalifornii, wydajac na to w sumie ok. $900 na osobe wiec grosze jak na taki trip i zarobki w magazynie

pozdro dla wszystkich twardzieli z magazynow (trza byc twardym a nie mietkim) :-)

Napisano

A co z mieszkaniem? Było gdzieś na terenie Ceshire?

Płacili ci tam na akord czy na godziny? jeśli na godziny to czy była jakaś norma do przerobienia na dzień?

Napisano
A co z mieszkaniem? Było gdzieś na terenie Ceshire?

Płacili ci tam na akord czy na godziny? jeśli na godziny to czy była jakaś norma do przerobienia na dzień?

przez pierwsze 2 tyg bedziecie miec hotel zapewniony przez bozzuto. rok i 2 lata temu to bylo candlewood suites w meriden, jakies 10-15 minut autostrada od bozzuto. w tym hotelu byl naprawde wypas, kazdy z nas mial swoj wlasny suit czyli osobny maly apartament w wlasna kuchnia, lazienka, dvd, tv, telefonem, internetem, tam to tylko bylo zyc nie umierac, ale sie szybko skonczylo wiec szukalismy mieszkania w roznych miejscowkach. w meriden bylo dosyc drogo zeby wynajac jakies mieszkanie, w cheshire to w ogole nie bylo szans bo choc bardzo ladne miasteczko, a w zasadzie wies, to jednak dosyc ekskluzywna i same domy byly, jakbysmy chcieli tam wynajac to tylko z ta umowa na caly rok czyli stracilibysmy spora kaucje przy wczesniejszej wyprowadzcie po 4 miesiacach i tez drogo bardzo w tym cheshire. w koncu za namowa polakow z bozzuto, ktorzy juz od dawna mieszkaja w usa, zamieszkalismy w na-w-pol polskim miescie new britain na polnoc od cheshire, dalo sie tam znalezc dosyc tanie mieszkania no i byla cala polska ulica ze sklepami, poczta itd. jak na greenpoincie w nyc :-). placilismy $500 na miesiac za 4 osoby, reszta chlopakow mieszkala niedaleko u babci-polki placac tyle samo. mielismy jakies 20 minut autostrada do pracy. inni chlopacy z w&t w zeszlym roku znalezli jeszcze jakies mieszkania w miasteczku waterbury na zachod od cheshire.

a co do bozzuto to placili za godzine z taka stawka jak juz pisalem wyzej. generalnie nie bylo zadnej normy paczek ile masz wyrobic dziennie. system polegal na procentach, kazde zamowienie, ktore dostawales mialo okreslony czas, w ktorym powinno sie je zebrac, czyli jak zrobiles 70-minutowe zamowienie w 70 minut to miales z niego 100%, jesli szybciej to miales ponad 100%, jak wolniej to ponizej 100%. brali srednia z procentow za tydzien i (jak za komuny :-)) wywieszali na koniec tygodnia liste kto ile % zrobil. najlepsi selektorzy co tydzien dostawali nagrody i byli przez megafon wyczytywani na zakladzie, no normalnie gleboki komunizm :-) stawka za godzine zalezala od tego jaki masz % za zeszly tydzien, ale najlepsze bylo to ze jak juz raz sie wskoczylo na dany poziom to stawka nie spadala nawet jak potem sie spadlo z % wiec dobrym sposobem jest na treningu sie nauczyc dobrze selektowac i zaraz po nim szybko wskoczyc na najwyzsza stawke $15,8/h i potem ciagnac na niej do konca. co prawda jak sie ma te wysoka stawka i bedzie potem wolniej robic to niby sa ostrzezenia ale my tam bylismy tylko 4 miesiace i dali nam tylko po jednym ostrzezeniu, potem sobie juz odpuscili bo bylo malo ludzi do pracy, wiec wolniej pracujac i tak mielismy te stawke, a pod koniec to chyba wiecej siedzielismy na przerwach niz jezdzilismy na wozku a kasa i tak szla :-) aha i jak sie zrobilo tydzien na ponad 100% to byla niewielka premia ponad stawke, ale generalnie to juz trzeba bylo niezle biegac zeby zrobic te ponad 100% a kasa byla niewielka za to wiec srednio sie oplacalo. dodam jeszcze, ze to ile % sie zrobilo z danego zamowienia bardzo zalezalo od tego gdzie selektowalismy, duzo latwiej bylo zrobic dobry % na lekkich paczuszkach z jakimis odzywkami, sosami, proszkami itd. niz na ciezkich kartonach z konserwami, napojami, woda mineralna, juz nie mowiac o 40-50kg miesie na lodowce, gdzie 70% to byl dobry wynik. jak sie dobrze pogadalo z supervisorem to on juz tam umial w "komputerze" pozmieniac co trzeba zeby sie jezdzilo na lekkie paczki :-) poza tym to jeszcze mozna bylo osiagnac super % na zamrazarce bo tam na godzine pracy przysluguje legalnie 15 min na ogrzanie sie, wiec jak sie nie chodzilo na przerwy to % rosl nawet do 200, z tym, ze tam to juz troche hardcore przez te -30 st. C, rece przymarzaly do wozka, oczy zamarzaly :-) no i na zamrazarce byla premia 60 centow za godzine wiecej za "ciezkie warunki pracy" :-)

no i trzeba uwazac, zeby nie rozwalac za duzo palet. podczas treningu przymykali oko na "damage", ale juz potem nie bylo tak fajnie. na poczatku czesto zdarzaly sie sytuacje, ze ktos zle zbudowal palete, nie "zrapowal" jej (nie owinal specjalna tasma) i za szybko wszedl wozkiem w zakret i cale dwie spore palety z towarem (sloiki, puszki, butelki) rozbijaly sie w drobny pyl robiac przy tym niesamowity balagan i smrod, blokujac ruch i powodujac ogolny burdel. dodam, ze calkowity koszt towaru na dwoch pełnych, wysokich paletach czesto dochodzil do 8-9 tys. dolarow (ponoc rocznie z samych zniszczen kartonow w bozzuto mieli 3 miliony dol. straty). na szczescie nie odliczali kasy za zniszczony towar z pensji :-) jesli ktos notorycznie robil damage dostawal zawieszenie i mial przerwe w pracy albo w ogole wyrzucali go z roboty. jednego kumpla z naszej ekipy juz prawie wyrzucili bo przypadkowo mu sie rozwalila paczka z kurczakami warta ok. $200 i zamiast prawidlowo ja odniesc na dzial ze zniszczonymi kartonami to po prostu kopnal ja na bok i wzial inna, ktos to zobaczyl i doniosl supervisorowi. w koncu mu to darowali, dajac ostrzezenie, ze ostatni raz mu przepuszczaja. takie sytuacje zdarzaly sie wszystkim selektorom dosyc czesto, tylko chodzilo o to, zeby nie zauwazyl tego supervisor albo trener, a jesli juz to trzeba bylo ladnie taka paczke pozbierac i odwiezc.

Napisano
na koniec tygodnia liste kto ile % zrobil. najlepsi selektorzy co tydzien dostawali nagrody i byli przez megafon wyczytywani na zakladzie, no normalnie gleboki komunizm :-)

moglo byc gorzej, w jednej firmie w ktorej pracowalem nie tylko listy byly ale szef przychodzil na spotkania z pracownikami i ludzie sobie bili brawo za dobrze wykonana prace ;-) niby komunizmem zalatuje, ale nie sie ukryc ze ludzie, ktorych sie docenia pracuja lepiej :-)

Napisano

Sam już nie wiem co myśleć. Ciężkiej pracy się nie boje, ale nienawidzę się spieszyć (tak już mam :P). Co do kasy to nie jest ona dla mnie najwazniejsza. Na programie nie chce stracić. Jak trochę pozwiedzam czy przywiozę fajne rzeczy to mi wystarczy.

Chyba na pierwszy raz pojadę gdzieś do lżejszej pracy i do większego miasta. Kto wie może za rok.

Napisano

W magazynach spotykają się przeważnie przedstawiciele płci brzydkiej, dla których priorytetem podczas wyjazdu jest kasa. Po pracy jest się tak zmęczonym, że nie ma ochoty w zasadzie na cokolwiek innego. Zdecydowanie więcej przygód można przeżyć w polskim towarzystwie damsko-męskim w jakiejś większej turystycznej miejscowości. Wyznaczcie sobie swój priorytet wyjazdu. (uważajcie też na plotki o ko$micznych zarobkach rozpowszechniane przez organizatorów )

  • 2 miesiące później...
Napisano

Ja pracowałem w magazynie Pepsi, robiłem podobne rzeczy, tylko z cięższym towarem i człowiek po prostu padał po robocie:/ a za jedyne 11$ myślałem ze to dobra stawka

Też byli tylko faceci, ale za taką kase ostatni miesiąc spędziłem w Miami:) wiec warto się pomeczyć żeby potem pohasać:) A tam już tylko Hostel i wiadomo co...:lol:

  • 1 miesiąc później...
Napisano

cześć mam kilka pytań odnośnie tej pracy i tak poza tym troche chciałbym się dowiedzieć jaką drogą do Stanów najkrócej:) kończe szkołe średnią no ale na studiowanie mnie nie stać więc szukam jakiejś pracy żeby budżet domowy podreperować ale z drugiej strony praca w Polsce jeszcze w czasach kryzysu dla gostka zaraz po szkole ekonomicznej hmy cienko to widze...:/ zawsze mnie ciągło do Kanady i do USA nie potrafie powiedzieć czego, pewnie przez ten stereotyp że w Ameryce to fajnie się żyje:) jednak mam świadomość że i tam pieniędzy na ulicy człowiek nie znajdzie. czytając o tej pracy doszedłem do wniosku że jeśli faktycznie tak jest, nikt tutaj nie koloryzuje że można w jednym kwartale zarobić z 20.000$ no to hmy kupuje bilet i lece:) tylko tu problem bo nie wiem jak się za dostanie wizy zabrać czy można dostać taką na pobyt półroczny bo coś mi się obiło takiego kiedyś o uszy. druga sprawa jak mam szukać odpowiedni magazyn czy już na miejscu pytać, czy trzeba składać wcześniej podanie?? mój angielski jest na poziomie powiedzmy 4/6 dużo rozumiem coś tam powiem ale nie wszystko co mi przyjdzie na myśl:) ogólnie to praca fizyczna nie jest mi obca, jestem dokładny, sumienny, poprostu jak mam robić to robie. chciałbym popracować tak na te 20.000$ :) jeśli oczywiście to możłiwe:)

mógłby mi ktoś odpowiedzieć na moje wypociny tzn. podpowiedzieć jak się odnaleźć w dużym świecie, od czego zacząć, gdzie się zgłosić itd. chodzi mi tutaj też o tą wize gdyż dotychczas nikt z mojej bliskiej rodziny nie miał doczynienia z tym papierem. z góry dziękuje.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...