darop Napisano 10 Kwietnia 2007 Zgłoś Napisano 10 Kwietnia 2007 Jak w temacie, poniewaz teraz czesto okazuje sie ze nie jest az tak rozowo jak mialo byc. ja tak myśląc na pewno zrezygnowałbym, bo co się w to pakować skoro na miejscu czeka tyle wyzwań, stresów i nieoczekiwanych sytuacji, droga wprost do depresji i załamania nerwowego, miałem kumpla, który całkowicie się załamał, przez całe wakacje narzekał, już go nie mogliśmy słuchać, jedyny temat jego rozmów to "kiedy to się skończy i jak to już się nie może doczekać kiedy pojedzie do Polski" i tak długo zagrzał miejsce w tej Polsce, że już siedzi w Niemczech i na budowie zasuwa.
karus Napisano 11 Kwietnia 2007 Zgłoś Napisano 11 Kwietnia 2007 ja przed kazdym wyjazdem mailem dosc, to normalne, szczególenie jak coś nie idzie po naszej mysli, ale koniec końców nigdy nie załowałem pozdrawiam, bedzie dobrze
radzio Napisano 13 Kwietnia 2007 Zgłoś Napisano 13 Kwietnia 2007 to sie ma we krwi, w sercu, czy w duszy - jak kto woli wsiadasz do samolotu i wszystko sie zmienia, inni ludzie, inna atmosfera (dosłownie i w przenośni )))) wysiadasz z przerażeniem w oczach pytając się siebie co będzie, jak dotrę na miejscę? jaka będzie praca? czy poradze sobie z językiem,bo przecież jest inny niż ten szkolny wyuczony angielski? czy wszystko będzie ok? i tak dalej potem stawiasz kolejne kroki i....nabierasz coraz więcej pewności siebie, poznajesz ludzi, ich kulturę i obyczaje, potem sam zaczynasz działać, ustalasz priorytety i cele a realizacja ich dodaje Ci skrzydeł Mówcie co chcecie, ale dla mnie W&T to nauka samodzielności, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, robienia rzeczy, których nie można robić w żadnym innym miejscu, to nauka tolerancji i otwierania się na świat i ludzi tak różnych od nas, dla mnie osobiście jest tego więcej, ale nie będę sie rozpisywał bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta Work and Travel USA to wspaniała przygoda
karus Napisano 13 Kwietnia 2007 Zgłoś Napisano 13 Kwietnia 2007 to sie ma we krwi, w sercu, czy w duszy - jak kto woliwsiadasz do samolotu i wszystko sie zmienia, inni ludzie, inna atmosfera (dosłownie i w przenośni )))) wysiadasz z przerażeniem w oczach pytając się siebie co będzie, jak dotrę na miejscę? jaka będzie praca? czy poradze sobie z językiem,bo przecież jest inny niż ten szkolny wyuczony angielski? czy wszystko będzie ok? i tak dalej potem stawiasz kolejne kroki i....nabierasz coraz więcej pewności siebie, poznajesz ludzi, ich kulturę i obyczaje, potem sam zaczynasz działać, ustalasz priorytety i cele a realizacja ich dodaje Ci skrzydeł Mówcie co chcecie, ale dla mnie W&T to nauka samodzielności, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, robienia rzeczy, których nie można robić w żadnym innym miejscu, to nauka tolerancji i otwierania się na świat i ludzi tak różnych od nas, dla mnie osobiście jest tego więcej, ale nie będę sie rozpisywał bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta Work and Travel USA to wspaniała przygoda czytają, czytają... dobrze napisane
Omen Napisano 14 Kwietnia 2007 Zgłoś Napisano 14 Kwietnia 2007 co do tematu głownego, tak sobie przeglądałem przypadkowo Wikipedie i zobaczyłem coś co sie nadaje jako podsumowanie tematu Termin "trolling" pochodzi od ang. Trolling for fish - metoda łowienia ryb, ponieważ troll "zarzuca haczyk", poruszając kontrowersyjny temat, często niepotrzebnie, aby wywołać kłótnię. Poprzez wsteczną etymologię uprawiających trolling nazwano trollami (od legendarno-baśniowych stworów z mitologii nordyckich). http://pl.wikipedia.org/wiki/Trolling
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.