Skocz do zawartości

kto już załuje ze zdecydował sie na ten program?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Jak w temacie, poniewaz teraz czesto okazuje sie ze nie jest az tak rozowo jak mialo byc.
ja tak myśląc na pewno zrezygnowałbym, bo co się w to pakować skoro na miejscu czeka tyle wyzwań, stresów i nieoczekiwanych sytuacji, droga wprost do depresji i załamania nerwowego, miałem kumpla, który całkowicie się załamał, przez całe wakacje narzekał, już go nie mogliśmy słuchać, jedyny temat jego rozmów to "kiedy to się skończy i jak to już się nie może doczekać kiedy pojedzie do Polski" i tak długo zagrzał miejsce w tej Polsce, że już siedzi w Niemczech i na budowie zasuwa.

Napisano

ja przed kazdym wyjazdem mailem dosc, to normalne, szczególenie jak coś nie idzie po naszej mysli, ale koniec końców nigdy nie załowałem

pozdrawiam, bedzie dobrze :D

Napisano

to sie ma we krwi, w sercu, czy w duszy - jak kto woli

wsiadasz do samolotu i wszystko sie zmienia, inni ludzie, inna atmosfera (dosłownie i w przenośni :D)))) wysiadasz z przerażeniem w oczach pytając się siebie co będzie, jak dotrę na miejscę? jaka będzie praca? czy poradze sobie z językiem,bo przecież jest inny niż ten szkolny wyuczony angielski?

czy wszystko będzie ok? i tak dalej

potem stawiasz kolejne kroki i....nabierasz coraz więcej pewności siebie, poznajesz ludzi, ich kulturę i obyczaje, potem sam zaczynasz działać, ustalasz priorytety i cele a realizacja ich dodaje Ci skrzydeł

Mówcie co chcecie, ale dla mnie W&T to nauka samodzielności, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, robienia rzeczy, których nie można robić w żadnym innym miejscu, to nauka tolerancji i otwierania się na świat i ludzi tak różnych od nas,

dla mnie osobiście jest tego więcej, ale nie będę sie rozpisywał bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta

Work and Travel USA to wspaniała przygoda

Napisano
to sie ma we krwi, w sercu, czy w duszy - jak kto woli

wsiadasz do samolotu i wszystko sie zmienia, inni ludzie, inna atmosfera (dosłownie i w przenośni :D)))) wysiadasz z przerażeniem w oczach pytając się siebie co będzie, jak dotrę na miejscę? jaka będzie praca? czy poradze sobie z językiem,bo przecież jest inny niż ten szkolny wyuczony angielski?  

czy wszystko będzie ok? i tak dalej

potem stawiasz kolejne kroki i....nabierasz coraz więcej pewności siebie, poznajesz ludzi, ich kulturę i obyczaje, potem sam zaczynasz działać, ustalasz priorytety i cele a realizacja ich dodaje Ci skrzydeł

Mówcie co chcecie, ale dla mnie W&T to nauka samodzielności, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, robienia rzeczy, których nie można robić w żadnym innym miejscu, to nauka tolerancji i otwierania się na świat i ludzi tak różnych od nas,  

dla mnie osobiście jest tego więcej, ale nie będę sie rozpisywał bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta

Work and Travel USA to wspaniała przygoda

czytają, czytają... :D dobrze napisane

Napisano

co do tematu głownego, tak sobie przeglądałem przypadkowo Wikipedie i zobaczyłem coś co sie nadaje jako podsumowanie tematu

Termin "trolling" pochodzi od ang. Trolling for fish - metoda łowienia ryb, ponieważ troll "zarzuca haczyk", poruszając kontrowersyjny temat, często niepotrzebnie, aby wywołać kłótnię. Poprzez wsteczną etymologię uprawiających trolling nazwano trollami (od legendarno-baśniowych stworów z mitologii nordyckich).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Trolling

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...