Dużo by opowiadać. Ostatecznie stwierdziłem, że jednak Europa jest bardziej przyjazna do życia. Przeniesienie wszystkiego z Europy do USA byłoby mocno problematyczne a zarządzanie tym co mam tutaj zza oceanu nie byłoby ani łatwe ani tanie. Z bólem serca ale jednak USA pozostanie dla mnie tylko destynacją wycieczkową, a ponieważ nie chcę mieć problemów na granicy z wjazdem, ani problemów podatkowych, to wolę się zrzec GC. Już przy poprzednim przekraczaniu granicy (rok temu) miałem bardzo nieprzyjemną rozmowę z imigracyjnym, a od tamtej pory minął rok jak nie ma mnie w USA więc mogą być problemy przy próbie wjazdu - i rozumiem to, bo GC nie jest dla kogoś, kto tak na prawdę dom ma gdzieś indziej a do USA wpada sobie okazjonalnie (choć oczywiście urzędnik mógł sobie darować bycie dupkiem, nie mniej różni są ludzie i nie rzutuję swojego postrzegania USA przez pryzmat zachowania tego jednego pana).
Tak więc ostatecznie nie jest to dla mnie opłacalne, ani też wcale się tam lepiej niż w Europie nie czułem. Moja od dziecka fantazyjna wizja USA i mieszkania tam nie przeszła weryfikacji w rzeczywistości.