Też jestem z tych co sobie w liceum papiery na auto zrobili, ale późniejsze perypetie spowodowały, że bardzo sobie chwaliłem komunikację miejską. Na szczęście to przypada na lata mojego zamieszkiwania w Trójmieście gdzie wszystko było wręcz genialnie skomunikowane, a ja miałem sporo czasu na czytanie w trakcie dojazdów - ok. godziny w jedną stronę. Jak jeszcze z czasem papierowe książki zmieniłem na cyfrowe było mi jeszcze lepiej.
Teraz się do roboty turlam się codziennie Smokiem i żal mam, że się za kierownicą czytać nie da.