bardzo czesto latam samolotami z roznymi przesiadkami w roznych kierunkach itd i jedyne co moge powiedziec to to, ze nigdy nie zdarzylo mi sie majac godzine pomiedzy polaczeniami, aby bagaz zdazyl zostac przerzucony na kolejny samolot.
prosta sprawa: bramka zamyka sie pol godziny przed odlotem. wiec praktycznie zostaje tylko pozwolenie na zajecie miejsc w samolocie, zaladowanie samolotu bagazami, instrukcje bezpieczenstwa na pokladzie i piloci tylko czekaja na pozwolenie z wiezy lotow by rozpoczac manewry
jesli mamy godzine pomiedzy polaczeniami to technicznie zostaje nam pol godziny. (bo pol godziny wczesniej zamykaja bramki)
oczywiscie ten proces mozna wstrzymac i mozna opoznic start kolejnego samolotu zeby zdazyli pasazerowie z innego opoznionego lotu dobiec do bramki i sie zalapac na lot. wtedy czesto podstawiony jest specjalny autobus dla tych osob ktory ich podwozi na odpowiedni terminal, albo prowadzi na bramke albo nic sie nie robi i ludzie biegna jak szaleni na wlasna reke by zdazyc
i teraz na logike: skoro zostaje wstrzymany start nastepnego lotu aby ludzie zdazyli dotrzec, jakim cudem bagaz ma tez zdazyc? zanim samolot rozladuja, w gaszczu innych bagazy znajda wszytskie te bagaze pasazerow ktore maja akurat ten tranzyt, przezuca na kolejny lot itd to troche to zajmuje. dlatego w ogole nie liczylabym na to ze z godzinna przesiadka bagaz tez sie wyrobi. bycmoze jest szansa jak lot laduje przed czasem (co sie czesto zdarza) albo w pore, ale jesli jest jakies opoznienie to szanse sa praktycznie zerowe.
dlatego dobrze bukowac loty z 2h przerwy, albo przygotowac sie na to ze bagaz dotrze pozniej i do podrecznego bagazu spakowac sobie najpotrzebniejsze rzeczy ktore pozwola przetrwac czas oczekiwania na glowny bagaz.
mi zdazylo sie kiedys wyladowac w srodku zimy z bagazem podrecznym, a w nim tylko elektronika i ladowarki:) a kurtka i cala reszta ubran, kosmetyki, biezlina itd byly w glownym bagazu ktory dostarczono mi kurierem do hotelu za 2 dni.... (mimo tego ze na tej samej trasie byly jeszcze 2 samoloty tej samej linii tego dnia z lotniska na ktorym mialam przesiadke)
od tamtej pory zawsze mam "niezbedne minimum" w podrecznym, na wypadek gdyby bagaz sie nie wyrobil. bo niby mozna w takiej sytuacji isc na zakupy na koszt linii lotniczej i kupic niezbedne rzeczy, ale to tez zalezy od linii lotniczej i ich polityki. niektore zwroca koszta dopiero gdy bagaz nie dotrze w ciagu 3 dni. niektore daja voucher od razu. a na ogol w informacji dadza tez szczoteczke i paste do zebow, taki mini zestaw kosmetykow chociaz.
wiec ogolnie staram sie nie latac z tak krotkimi polaczeniami jesli nie musze, tym samym oszczedzam sobie nerwy.
i nie dajcie sie nabrac na to ze skoro linia lotnicza sprzedaje takie krotkie polaczenie to znaczy, ze wie co robi i gwarantuje ze sie wyrobi. bo im zalezy na tym by sprzedac miejsca w samolocie, a przeciez bagazu na lotniskach nie obsluguja pracownicy wlasnie tej linii lotniczej, tylko pracownicy zatrudnieni przez lotnisko ktorzy oblsuguja wszytskie samoloty.
raz jeden mialam sytuacje ze wszytsko sie udalo, ale sytuacja byla troche inna: do mojego samolotu dosiadali sie ludzie na innym lotnisku (tzw miedzyladowanie na dotankowanie samolotu). wiec moj bagaz juz tam byl i jedyne co musialam zrobic to wyjsc na czas sprzatania i udac sie do bramki na lotnisku by ponownie moc wejsc.
bagaz sie raczej nie zgubi:) zradza sie to bardzo rzadko. po prostu ewentualnie doleci pozniej, ale dotrze wkoncu do Ciebie:)