m.a.g

Niestety nie. Byłem w międzyczasie w Polsce, kontaktowałem się z dwoma agencjami celnymi. Albo inaczej, dwie były uprzejmie ze mną rozmawiać bo większość odsyłała do strony internetowej urzędu celnego po wytyczne i odmawiała jakiejkolwiek pomocy przy interpretacji przepisów). Tam gdzie ze mną rozmawiano, powiedziano mi że albo będę kłamał że nic mnie w USA nie trzyma (list od pracodawcy o tym że już tam nie pracuję, informacja z banku o zamknięciu konta, itp.). albo za własny stary samochód będę musiał zapłacić na granicy jakieś 60,000 zł cła i podatku. Średniowiecze panie, według urzędników w Polsce emigranci to takie tłumoki żyjące na walizkach i przekraczający granice z tobołkami z dobytkiem, a każdy powracający z zagranicy to nieudacznik któremu się nie powiodło najwyraźniej.

Dziękuję bardzo za odzew! Dwa pytania: z jakiej firmy spedycyjnej korzystałeś przy wysyłce samochodu, oraz kiedy to było jeżeli można wiedzieć?

Wiem że temat wałkowany nie raz i nie dwa, sam również odrobiłem zadanie domowe, kontaktowałem się z firmami spedycyjnymi, urzędem celnym, i ciągle dostaję sprzeczne informacje. Moja sytuacja jest taka: chciałbym wysłać sobie do Polski mój własny samochód, do własnego użytku, jako mienie przesiedleńcze. Bez oszukiwania i kombinowania. Zwyczajnie, moja firma ma filię w Polsce i na jakiś czas przenoszę się na stary kontynent, a samochodów mam kilka, to lepiej mi wysłać sobie jeden do Polski zamiast kupować na miejscu nowy. W USA mieszkam od 20 lat, mam tu obywatelstwo, pracę, nieruchomości, konto w banku, i tak dalej. Że nie wspomnę że żonę i dzieci. Przy wysyłce samochodu (do której nie doszło) poproszono mnie o dokumenty świadczące do zakończeniu pobytu w USA, takie jak: zamknięcie rachunków bankowych, rozwiązanie umowy o pracę, lub sprzedaż domu / rozwiązanie umowy wynajmu. Już pomijam fakt że pierwszę słyszę aby w Stanach pracodawca dawał jakiś dokument przy rozwiązaniu umowy o pracę, ale generalnie chodzi o to że domu sprzedawać nie zamierzam, dzieci chodzą tu do szkoły, z pracy się zwalniać nie będę, a rachunków bankowych też zamykać mi nie podrodze bo gdzieś trzeba trzymać fundusze :-) Pani w firmie spedycyjnej poradziła mi aby o tym nie wspominać wcale, tylko założyć sobie jakiś fikcyjny rachunek w banku, a potem go zamknąć i pokazać to przy odprawie, co średnio mi się podoba. Zadzwoniłem więc do Polski do urzędu celnego i pytam się jak oni to widzą, gdzie w sumie nie powiedziano mi nic konkretnego (odesłali mnie do ich strony internetowej). Na tejże stronie jest napisane tak: https://www.podatki.gov.pl/clo/informacja-dla-osob-fizycznych/mienie-przesiedlenia/ W celu udowodnienia, że osoba przesiedlająca się przenosi swoje miejsce zamieszkania do Polski może przykładowo przedłożyć organom celnym kartę czasowego pobytu, dokument potwierdzający zameldowanie w kraju, umowę o pracę, umowę najmu mieszkania, itp. dokumenty świadczące o wyborze miejsca zamieszkania w Polsce. Warunek zwolnienia celnego związany z "przesiedleniem" nie jest spełniony w przypadku, gdy w oparciu o okoliczności sprawy można uznać, że osoba ubiegająca się o zwolnienie miała w tym samym czasie więcej niż jedno miejsce zamieszkania, tzn. nowe w Polsce i dotychczasowe w państwie trzecim. Przesiedlenie nie może stanowić czynności pozornej, bowiem zwolnienie z należności celnych przywozowych może mieć miejsce jedynie wówczas, jeżeli osoba przesiedlająca się dokonała fizycznego aktu przeniesienia z państwa trzeciego do Polski, czyli ma miejsce zamieszkania w Polsce i tu użytkuje w życiu codziennym sprowadzone przez siebie towary. Czyli co? Jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek nieruchomości poza Polską to przy przeprowadzce do Polski mienie przesiedleńcze mu się nie należy? Dodam że w Polsce mam mieszkanie, zameldowanie, jestem członkiem zarządu zarejestrowanej w Polsce spółki z. o. o., do tego niedawno kupiłem działkę budowlana i mam zamiar się budować. Czy to wszystko nie wystarczy aby udowodnić że faktycznie przenoszę się do kraju? Jeżeli ktoś ma jakieś doświadczenia w tej sprawie będę bardzo wdzięczny jeżeli się podzieli. Pozdrawiam, Marcin