Hej! potrzebuje opini Waszej:) Zyje w Usa juz 4 lata, 2 lata pracowalam jako kelnerka, pozniej poszlam na 2 lata do szkoly, 9 miesiecy w szkole bylo super- moj angielski akedemicki stawal sie coraz lepszy, bylam coraz bardziej pewna siebie i ... nastala pandemia i wszystkie przedmioty byly online - prerecorded lectures. Za miesiac zaczynam pierwsza profesjonalna prace i jestem przerazona bo moj angielski sie strasznie pogorszyl, na tyle ze polowe wiadomosci z radia nie rozumiem :(.
Czy Waszym zdaniem jest sens zapisac sie na prywatne lekcje angielskiego z nauczycielem z polski ktory jednak uzywa w wiekszosci angielskiego brytyjskiego? Czy na poziomie B2/C1 brytyjski/amerykanski juz nie ma takiego znaczenia?