Skocz do zawartości

Camp Cayuga


gumis

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 23
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
No to widocznie trafiliście na fajny camp. Niestety jako Kitchen Staff czas pracy jest nienormowany bo dzieciaki jeść muszą,

U mnie na campie kitchen staff pracował na dwie zmiany. Jedna od 6 do 14, druga od 13 do 21. Zawsze się wyrobili. A camp faktycznie był spoko, nie mogę nic złego powiedzieć. Zrobić co należy zrobić i czas wolny.

Napisano

No to faktycznie miałes fajny camp i przynajmniej wszystko logicznie pomyślane :) a jak sie nazywał Twój camp?? Własnie wszystko zalezy jak sie trafi. Osobiście przed camp Cayuga przestrzegam - nie jedźcie tam. A jak juz planujecie jechać na camp to tylko jako maitenance bo mają normowany czas pracy ;)

Napisano

Mój camp to Camps Kenwood & Evergreen w Wilmot, NH. I rzeczywiście zależy jak się trafi. Piszesz, że tylko maintenance polecasz. Otóż znowu: "zależy jak trafisz". U nas wszyscy mieli wyznaczone godz. pracy i tego się trzymano.

Napisano
Jednak co do samej organizacji CCUSA nie mam zastrzeżeń, pełen profesjonalizm, wszystko było dopięte na ostatni guzik, jednak jeśli ktoś się zdecyduje lecieć na campa to polecam tą organizację .

No może jedno ale, poruszę tu delikatną kwestię - a mianowicie finanse. Może zainspiruje to kogoś to zadawania pytań podczas spotkania organizacyjnego ponieważ gdy zapisywałem się na program nie miałem o pewnych kwestiach zielonego pojęcia. A zatem za 2 miesięczną pracę na campie otrzymaliśmy 1290usd, ale tak naprawdę za ten okres zarobiliśmy 2740usd z czego organizacja CCUSA potrąciła 1450usd. Ktoś powie, że to przecież na bilet lotniczy. A zatem mój bilet kosztował 2190zł a zatem po ówczesnym kursie wyniosło to około 1000usd, zakładając ze transport na lotnisko, nocleg w hostelu i sniadanie, które zapewnia ccusa kosztowało około 100usd suma wynosi około 1100usd - gdzie zatem 350usd sie podziało??? Rozumiem, ze ccusa zatrudnia ludzi w stanach itd... ale to tak naprawdę to były moje pieniądze i miło było by gdyby ccusa podawało nam dokładne rozliczenie na co zostają przeznaczone te 1450usd. Ponieważ wychodzi na to ze oprócz opłaty programowej ccusa dorabia sobie również gdy jest korzystny kurs dolara. Jeśli sie mylę, jeśli ktoś ma większą wiedzę na ten temat to zapraszam do wypowiedzi.

Uważam, ze nie powinna być to stała kwota 1450usd tylko kwota uzależniona od obecnego kursu dolara. To prawda, że podpisałem kontrakty i umowy i wiedziałem ze dostanę 1290usd, ale to jednak trochę boli gdy wiesz, że tak naprawde sie zarabia sporo więcej za tą ciężką pracę... a dostaje sie grosze... Ogólnie trzeba być świadomym, że wychodzi to około 2-2,5usd/h

Mysle ze poprostu ktos niedokladnie wytlumaczyl Ci zasady na jakich dzialaja tego typu programy. Przeciez ktos musial tobie znalesc prace, wiec za to tez jest jakas prowizja, ponad to ktos zaplanowal twoja podroz, ty tylko wsiadles samolotu a cala reszta byla zalatwiona przez pracownikow firmy. Co wiecej miales pozwolenie na prace i ubezpieczenie, na wizyte w ambasadzie tez pewnie Cie umowili. To wszystko kosztuje, przeciez Ci ludzie nie pracuja na wolontariacie.

Ja osobiscie nie przepadam za CCUSA ale irytuja mnie takie komentarze ze firma okradla, uwazam ze firmy maja prawo do pobierania prowizji za wykonana prace, tak dziala kapitalizm. Nie znam nikogo komu udalo by sie zdobyc wize J1 bez posrednictwa organizacji, wyjazd na camp to taka sama usluga jak kazda inna, jak idziesz do restauracji to chyba zdajesz sobie sprawe ze nie placisz tylko za wartosc zakupow.....

Napisano

po pierwsze i przede wszystkim nie powiedziałem że "mnie okradli", po drugie to co napisałaś zgadzam się co do tego w 100% z tym, że każdy na początku musi zapłacić za program około 590usd wiec nie jest to organizacja charytatywna.

Jednak jeśli już ktoś chce lecieć na campa to pomimo wszystko polecam organizacje CCUSA

ktoś wczesniej napisał, ze lepiej jest zabrać te pieniądze które trzeba włożyć w program i leciec do USA pozwiedzać i ze wyjdzie na to samo. he he z tym to na pewno się nie zgodzę - żeby lecieć prywatnie do USA w celach turystycznych to trzeba mieć przynajmniej 5000zl :P

  • 4 tygodnie później...
Napisano
Camp Cayuga=Camp Lohikan. obydwa powadza bracia Buyniak. Lohikanu rowniez nie polecam...

Ja byłem na campie "lake greeley camp" trzeciego z braci Buyniak. Generalnie każdy powinien pamiętać ze jedzie na camp a nie na wakacje do kurortu i warunki są tam obozowe a nie luksusowe. Co do mojego campu to na początku było b. ciężko bo nikt nie był wprawiony itp. póżniej jednak tak sie wyrabialismy ze przed południej mielismy ok. godzinki przerwy i po południu ok. 2-3h. Generalnie praca w kuchni jest gorsza od pracy w maitenance ze względu na rozerwany dzień i większą liczbe godzin. Co od ludzi to poza szefem kuchni który przed końcem campu wyleciał z roboty było ok. Imprezy na porządku dziennym, samochód dało sie skołować, było mało polaków, opiekunowie z różnych krajów swiata co dawało możliwosc imprezowania w międzynarodowym towarzystwie. Generalnie nie narzekam było cięzko ale wszystko rekomensowała świetna zabawa i ludzie.

  • 11 miesięcy później...
Napisano

ja bylem na tym campie w 1999 kucharze byli w porzadku ja pracowalem w kuchni dla starszych dzieci jedynie nasz supervisor rosjanin Alex byl troche upierdliwy . ale ja nie narzekam z perspektywy czasu pamieta sie tylko dobre rzeczy. widzialem niagra falss i nowy york dwie wierze jeszcze tam staly jak ktos po campie chce zobaczyc san francisco i ma wystarczjaco pieniedzy zeby tu dojechac niech do mnie napisze jarek_szadkowski@poczta.onet.pl

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...