Skocz do zawartości

Camp Cayuga


gumis

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem Wam, że można trafić jeszcze gorzej... (to tak w ramach pocieszenia :) )

W ciągu tych wakacji byłam na trzech różnych campach (wszystkie z tej samej kompanii, po prostu przerzucali sobie pracowników gdzie brakowało)

Najpierw na housekeepingu, pozniej maitenance, na koncu kuchnia. Pierwsze dwa- niczego sobie, końcówka naprawdę tragiczna.

Praca od 7 do 21, czasem 22, przerwa JAK SIĘ ZADRZYŁO, czyli jakaś godzina dziennie (oczywiście jak była robota lub szef miał zły humor to nic z tego), dayoffy nie w kazdy tydzien (w sumie na 9 tygodni było 5, może 6).

Camp był dość mały (ok 130 dzieciaków), tylko dwie osoby w kuchni, reszta to wychowawcy. Spaliśmy w namiotach, do dyspozycji były latryny (!), drewniane łazienki (zamykane o 22, czyli nie zawsze zdążyło się umyć po pracy- oczywiście nawet mi się nie śniło, żeby były prywatne dla staffu, hola z dzieciakami!), brak zasięgu na campie, internet rzadko działał, do najbliższego miasteczka ok 20-30 min jazdy samochodem (przy czym trzeba było się prosić wychowawców, żeby ktoś łaskawie nas podwiózł).

Dużo mam jeszcze do opowiadania, ale może oszczędzę Wam tego ;)

I... mimo wszystko były to najlepsze Wakacje mojego życia. Faktycznie znam ludzi, którzy po pracy jechali od razu do domu, to wcale im się nie dziwię, że wyklinają Amerykę. Dla mnie najważniejsze było to, co przeżyłam PO camie, zjeździłam prawie całe stany, przygoda życia.

aha, chciałam dodać, że w całym rozrachunku CCUSA wychodzi dość porządnie, Camp America zbierała dokładnie 2/3 z wypłaty, wszystko było wypisane na kontrakcie. No ale cóź... i tak się go podpisało ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...

  • Odpowiedzi 23
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
  • 2 tygodnie później...

Zastanawiam sie na mysleniem osob, ktore jada jako kitchen staff, a pozniej narzekaja. na zdrowy rozum wiadomo ze na campach jest zawsze okolo 100-600 dzieciakow z czego staffu w kuchni 10-30 osob. Wiadomo ze te dzieciaki sobie same nie ugotuja, tylko trzeba im dac sniadanie, lunch i kolacje a potem po wszystkim posprzatac.w USA kolacje sa wczesniej okolo godziny 6 PM, wiec wiadomo ze zanim wszyscy zjedza, potem sie po nich posprzata to sie wychodzi z kuchni 8-9 PM.

W kuchni jest zapieprz, goraco, szybko szybko szybko. Nie wiem czym sie kieruja osoby ktore wybieraja prace w kuchni ale to juz nie moj problem. Ja bylem w USA 5 razy jako maintenance i zawsze bylo super. Dziewczyny moga pracowac na housekeepingu, w pralni, ogolnie jako pomoc. No jak ktos wybiera najciezsza prace w kuchni to pretensje tylko do siebie nalezy miec za zly wybor i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Witam,

W tamtym roku byłem na Cayudze i miałem zupełnie inne odczucia jednak 6 lat to sporo czasu, jednak jestem i tak zaskoczony taką ostrą krytyką.

Pracowałem jako Maintenence - fakt czasem nie było przyjemnie (np. gdy zepsuły się 2 trucki w jednym momencie i musieliśmy brać całe dwa pełne paki śmierdzących, rozwalajacych się worków ze śmieciami z całego campu w rękach do śmietola :D)
Jednak w zdecydowanej większości praca luźna, nie wyczerpująca - średnio od 8-18 z przerwami na śniadanie, lunch i obiad oraz jakaś godzinna przerwa też się zdarzyła.

Na 2-3 dni przed przyjazdem nowych turnusów zaczyna się zapierdziel (co 2 tygodnie jest rotacja) wtedy trzeba wszystko przygotować do perfekcji dlatego jest sporo roboty - koszenie, opróżnianie kubłów ze śmieci oraz wiele prac zależnych od tego kiedy coś ostatnio było robione (np. malowanie domków jest co kilka lat, podobnie jak kubłów na śmieci itd.)

Jedyną ciężką pracą można było nazwać naprawianie kamiennego muru gdyż trzeba było załadować kilka trucków ciężkich kamieni ale w 4 osoby (bo tyle nas pracowało) nie było trudno.

Za to praca maintenence to również sporo przyjemności - nie na codzień można prowadzić prawdziwego amerykańskiego chevroleta z lat 80, wystawić łokieć za szybę i jechać drogami ze żwiru :D
Do woli jeździć autami golfowymi oraz korzystać z wielu atrakcji np. kosiliśmy trawę przy quadach to od razu po mogliśmy się nimi nacieszyć przez 30 min :D.

W przerwach można korzystać z basenu, kosza, tenisa, piłki nożnej, siatkówki, jeziora, strzelać z łuku, powspinać się na ściance dosłownie wszystko.

Jeżeli chodzi o Kitchen to pracowała tam moja dziewczyna - pracowali od 7 (czasem od 6) nawet czasami do 20 jednak trzeba pamiętać, że mieli sporo przerw np. po śniadaniu, po obiedzie, przed kolacją więc też mieli około 8-9h pracy gdyż to były często przerwy po pare godzin. Kwestia gustu czy wolisz pracować np. 7-10, 11-14, 16-19 jak kitchen w ciepłym pomieszczeniu ale w sporej ekipie ludzi (ok. 20 osó B) czy jak maintenence 8-15, 16-18 i tylko w parę osób.

Co do atmosfery to super! wszyscy mili, przyjazni a właściciel który jest milionerem nie do rozpoznania! Wygląda jak każdy i zachowuje się naturalnie jest bardzo miły, pamięta imiona a nawet witał mnie po Polsku :D

Polecam ten camp co więcej wracamy tam za rok!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...