radzix1986 Napisano 18 Marca 2009 Autor Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Cieszę się, moja przyszła żona również ucieszyła się z tej troski, na szczęście zupełnie niepotrzebnej . Proszę o opinie odnośnie moje sytuacji.
andyopole Napisano 18 Marca 2009 Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Wreszcie ktos z poczuciem humoru na tym forum. Mysle ze niepotrzebnie sie martwisz. Wyluzuj i lec. Marnujesz czas na niepotrzebny stres, poswiec go kobiecie. ;-)
radzix1986 Napisano 18 Marca 2009 Autor Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Poczucia humoru mi nie brak, chociaż jak zawrócą mnie 8 kwietnia w San Francisco z powrotem do Polski to ciężko będzie mi się na nie zdobyć . A Ty tak twierdzisz z doświadczenia, że nie powinienem się martwić, czy z optymizmu?
andyopole Napisano 18 Marca 2009 Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Nie zawroca, chyba nie bedziesz mial kielni i rajbetki w walizce. Ja nigdy nie mam zadnych tzw. kwitow na swoja niewinnosc. ani na rozmowe z konsulem ani na granice w USA. W moich oczach widac niewinnosc na pierwszy rzut oka. Tlumaczy sie tylko winny.
radzix1986 Napisano 18 Marca 2009 Autor Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Wcale nie wątpię, ale czy zdarzyło Ci się zaniedbać oddanie tego I-94?
andyopole Napisano 18 Marca 2009 Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Jestem zmuszony uczciwie przyznac ze nie jestem gapa. ;-)
radzix1986 Napisano 18 Marca 2009 Autor Zgłoś Napisano 18 Marca 2009 Zazdroszczę i dlatego też twierdzę, że jednak mam się o co martwić...
radzix1986 Napisano 19 Kwietnia 2009 Autor Zgłoś Napisano 19 Kwietnia 2009 Obładowany masą dokumentów ruszyłem zgodnie z planem 8 kwietnia do San Francisco. Tego stresu jaki czułem, zbliżając się do kolejki w Immigration Office długo nie zapomnę... Z daleka zobaczyłem, że jeden z urzędników wygląda wyjątkowo przyjaźnie, śmieje się i żartuje z przyjezdnymi, więc stanąłem w kolejce do niego. Ogarnęła mnie zgroza, kiedy zobaczyłem jak dwie osoby przede mną jakiś Niemiec jadący z rodzicami ma niewesołą minę i urzędnik najwyraźniej ma jakieś wątpliwości. W samolocie sporo rozmawialiśmy, wiele razy był wcześniej w USA w celach biznesowych i nie miał żadnych problemów. W końcu został wpuszczony, ale mój optymizm i tak był bliski zeru. Urzędnikowi wydało się podejrzane, że jadę tylko na 2 dni, ale jak opowiedziałem wszystko na luzie (wysilonym do granic możliwości) to życzył mi miłego pobytu i wbił pozwolenie na 3 miesiące . Ufff... Jak wracałem, to pierwsze co zrobiłem w check-in to poprosiłem o wyrwanie mi tego białego draństwa z paszportu i, że nie chcę tego więcej widzieć (aczkolwiek zgodnie z Waszymi radami skopiowałem formularz, gdyby miał zaginąć, czy coś). A powrotnych kart pokładowych pilnowałem jak oka w głowie. W lipcu chyba i tak na wszelki wypadek wyślę list z zapytaniem, czy poprawili mój rekord z zeszłego roku, tym bardziej, że w listopadzie znowu lecę tylko na kilka dni.
kluska84 Napisano 15 Lipca 2009 Zgłoś Napisano 15 Lipca 2009 hej ja mialam podobnny problem z tym I 94, i w tez mialam mega stresa jak podchodzilam do urzednika, na moje szczescie byl czarny zapytal co bede robic w usa odpowiedzialm zgodnie z prawda ze pracowac nad moim doktoratem z literatury afro-amerykanskiej, gosc zaczal symaptycznie wypytywac o szczegoly pracy i o inspiracje tym podobne, nawet zaoferowal pomoc, o papierku wspomnialam ale powiedzial tylko " my sie tym nie zajmujemy" i puscil, teraz znow jade ale mam lekkiego stracha....
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.