Skocz do zawartości

Studia Językowe W Usa


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Najwyżej zdam ten SAT, co mi szkodzi, poziom i tak pewnie będzie znacznie niższy od naszej polskiej matury rozszerzonej, więc mam nadzieję, że dam radę. A o TOEFL'u dużo czytałem. ;)

Pozdrawiam,

Napisano

Witam !

Sat jest dosyć skomplikowanym egzaminem. Musisz angielski znać biegle. Jeśli naprawde chcesz startować w tym wyścigu musisz być najlepszy.

Doslownie, ścigasz sie w zawodach z najbardziej utalentowanym uczniami świata. To sa najlepsi z najlepszych. I mam tu na myśli cala bande zdolnych Chińczyków, Hindusów, Rosjan, Bułgarów.

Wszystkich. Wiekszość z nich zna dwa jezyki biegle, czasami zdarzaja sie naprawde nieźli z kilkoma. Mam znajomych mówiacych wiecej niz w trzech jezykach. Do Sat musisz znać około 1500 slow ze specjalnej listy. Nazywa sie to SAT Word List. Mało tego ze zdasz ten egzamin. Uniwersytety wymagaja pewnego progu punktow, od którego akceptuja egzamin.

Dlatego matura miedzynarodowa jest najlepszą opcja. To nie jest egzamin. To tak naprawde trzyletni program, przygotowujacy do Sat. To zajęcia po angielsku, specjalne ksiażki, punktowane prace domowe i dopiero egzamin daja calosc.

Jest to do przejścia bo kilkoro Polakow dostalo sie na takie studia wlasnie z pomoca tej matury. I Uwierz mi, ktokolwiek Ci powiedzial ze polska matura jest trudna, troche przesadził. Tutaj wiele osob w twoim wieku juz studiuje. Studia zaczynaja 15 - 16 latki. Katie bardzo rzeczowo wszystko opisala. Poszukaj sobie w interncie notki o kilku Polakach, ktorzy opisywali mechanizm tych studiów. Anglia wcale nie jest złym pomyslem. Możesz tam zrobić licencjat, ktory jest czteroletni (o ile sie nie myle). I zaraz po tych studiach mozesz aplikowac na doktorat w USA. Po prostu wtedy robisz magistra + doktora jednocześnie.

Taż miałam inne wyobrażenie o amerykańskim sposobie kształcenia. Aż sie robię czerwona ze wstydu, jak sobie przypomne moje buńczuczne zdanie. Na swoja obrone moge tylko napisać że wszystko znałam z opowieści ludzi, którzy tak naprawde nie mieli zielonego pojęcia jak to wyglada. Poznałam ludzi naprawde zdeterminowanych, którzy dla własnych dzieci wydali majatek na szkoły. I to własnie z nimi, świetnie przygotowanymi musisz powalczyć.

Moja ostatnia rada. Jeśli rzeczywiście jesteś zdeterminowany, albo zmień szkołę + internat, zeby mieć tą nieszczęsna maturę, albo poczytaj wszystko co sie da na ten temat.

SAT bodajże zdaje się w Konstancinie. I jest to naprawde fajny egzamin, można podchodzić do niego kilkukrotnie. Oczywiście bez przesady, ale zasada jest taka że biora twój najlepszy wynik. Studia w USA to najwspanialsza rzecz. W sumie mam porównanie, niewielkie ale zawsze. Gdybym mogła, nie traciłabym czasu na polskie studia. Ale to tylko moja prywatna opinia.

I Pamietaj, najlepsi ucza sie sami. Poświecają swoja energie na poszerzanie wiedzy bez ogladania sie na innych. Mam wybitna jednostke w domu więc wiem o czym mówie. Pot, krew i łzy. Ale warto. Z tym ze bardzo dużo pomaga rodzina. Wsparcie jest najważniejsze.

Ok, za bardzo sie rozpisałam. Poczytaj jeszcze raz bardzo sensowne odpowiedzi Katii i innych. Naprawde wiedza co pisza. Trzymam kciuki i życze wszystkiego dobrego.

PS. Nawet nie Wiesz jak cieszą dokonania bliżnich.

Napisano
Najwyżej zdam ten SAT, co mi szkodzi, poziom i tak pewnie będzie znacznie niższy od naszej polskiej matury rozszerzonej, więc mam nadzieję, że dam radę. A o TOEFL'u dużo czytałem. ;)

Pozdrawiam,

Nie tylko bedziesz pewnie musial zdawac SAT, ale tez SATII - ten pierwszy test jest ogolny, SATII jest w sprecyzowanych dziedzinach. Obie sa przewaznie wymagane (albo highly recommended) przez lepsze uczelnie. Sprawdz na stronach internetowych glownych uczelni - tam maja dokladnie napisane co/kiedy -- na stronach princetonreview.com tez zobaczysz srednie stopnie i srednie wyniki testow akceptowanych kandydatow. Zobaczysz, ze te dobre uczelnie maja naprawde imponujacych studentow - a to bedzie wlasnie twoja konkurencja na wstep do uczelni i oczywiscie jakiekolwiek stypendium.

Do SATow mozesz sie juz zaczac przygotowywac - sa darmowe testy w internecie, mozesz tez uwzywac ksiazki przygotowawcze. Im bardziej znasz format tych testow, tym latwiej ci pojdzie. Ambitni ucza sie do SATow dosyc powaznie, niektorzy wydaja doslownie tysiace dolarow na korki i przygotwawcze kursy. Wysokie wyniki sa de rigeur zeby dostac sie na te lepsze uczelnie.

Napisano

Może faktycznie zacznę uczyć się pod SAT? Mam 17 lat, obecnie poziom CAE, niedługo podchodzę do tego egzaminu, za rok zdaję IELTS'a, mam nadzieję, że tak na "7" zaliczę, bo się trochę przygotowywałem pod tym kątem i teraz martwi mnie ten TOEFL. A gdybym miał dobrze zdane SAT, SAT II, CAE i IELTS-a to myślicie, że uczelnia dalej mi nie da spokoju z tym TOEFL-em?

Mówicie o kilku językach?

Nie wiem czy dam radę... z języków planowałem rozszerzony angielski i włoski, a podstawowy hiszpański, ale jak się uda, to będą wszystkie 3 rozszerzone ;)

matma też advanced level, a polski na basic :), bo po co więcej?

nie, z IB nie dam rady, może kiedyś Wam wyjaśnię dlaczego :)

ale właściwie po co mi to by było, gdybym miał certyfikaty językowe + SAT i SAT II? :)

Napisano

I tutaj na tym poziomie wiedzy ja odpadam. Moi znajomi mieli nastepujace kwalifikacje:

1) matura miedzynarodowa

2) Fundacja, ktorej link Ci wyslalam

3) cudzoziemcy mieli kontakt z amerykanskimi szkolami przy ambasadach USA

4) dzieci z Polski , zaliczajace w Usa szkole srednia

Po prostu nie poznalam nikogo, kto probowal sie dostac na takie studia, bez powyzszych mozliwosci. Oczywiscie pewnie jest taka opcja. Musisz sam poszukac.

Ja juz nie doradze. Poczytaj to co Ci podeslalam. Moze ktos Ci wiecej podpowie.

Odnosnie jezyków nie chodzilo mi pokazanie kto moze wiecej. Bardziej o pokazanie ze w tej dziedzinie jest tez olbrzymia konkurencja.

Na koniec zacytuje anegdotke, ktora mis ie bardzo spodobala.

Jest w Polsce swietny dziennikarz, zajmujacy sie popularyzacja nauki - Bogdan Mis.

Oto co napisal o swoim ojcu, (mam nadzieje, ze sie nie obrazi za kopie )))

Po zakończeniu wojny w 1945 roku Nowojorska Biblioteka Publiczna ogłosiła (nie mam pojęcia, w jakim trybie) konkurs na stanowisko szefa wydziału dalekowschodniego. Wymagania były niezłe: biegła znajomość 30 języków, w tym wszystkich większych dalekowschodnich oczywiście, oraz co najmniej bierna 30 nastepnych, w tym wszystkich europejskich. W konkursie wzięło udział... 500 kandydatów. Skąd oni się wzięli?

Ojciec wygrał. Dość szybko dostał też pod swe skrzydła wydział słowiański. Był tzw. "Fifth Librarian", czyli Piątym (pewno w hierarchii służbowej) Bibliotekarzem w NYPL. Został również profesorem Columbia University w Nowym Jorku i objął stanowisko adjoint professor uniwersytetu w Montrealu w Kanadzie. Mieszkał pod Nowym Jorkiem, w Bronxville.

Jak widac "nasi potrafia" .

Jeszcze raz wszystkiego dobrego

Napisano

dobre pytanie na wstepie "co powinien zrobic nastolatek zeby zostac dobrym tlumaczem ????"

uwazam ze sprobowac pracy jako tlumacz i nabrac troche doswiadczenia i zobaczyc jak to wyglada

jak przyjedziesz do usa, czy kanady chocby to sprubuj choc teraz nasuwa mi sie pytanie czy chcesz sie specjalizowac w tekstach pisanych wiadomo dokumenty, ksiazki itd

czy w tlumaczeniu rozmow, dobry tlumacz powinien w stanie tlumaczyc wszystko niezaleznie czy rozmowa czy tekst pisany

ja kiedys probowalem do LanguageLine.com ale tam nie potrzebujesz zadnego specjalistycznego wyksztalcenia, tlumaczysz po prostu rozmowy telefoniczne, pracujesz z domu, siedzisz pod telefonem i jak jest potrzeba dzwonia do ciebie no i tlumaczysz rozmowy. Najpierw przechodzisz trening przez telefon i potem masz testy, trening to sa po prostu jakies 3 konferencje telefoniczne mniej wiecej po okolo 2-3 godziny kazda sesja, rozmawiasz przez telefon z osoba prowadzaca i kilkoma innymi kandydatami, rozmowy sa w zasadzie o wszystkim luzne i dwa glowne tematy jakie sa walkowane to medical care i insurance. Potem masz egzamin tzn dzwoni do ciebie osoba egzaminujaca i prowadzi z toba rozmowe, sa dwa takie testy; jeden to medical care okolo 1 godziny i drugi to insurance tez okolo 1 godziny i to wszystko. Warto sprobowac jak ktos jest bardzo zainteresowany zawodem tlumacza, i nie musisz miec zadnego toefla ani nic takiego, po prostu znasz angielski i umiesz rozmawiac. Ja jednak nie przeszedlem testow, przeszedlem medical care ale nie przeszedlem insurance, dziewczynka ktora mnie testowala, rodowita polka, tak seplenila przez telefon ze ja jej nie moglem zrozumiec jak mowila do mnie po polsku, nie wiem jak ona w ogole mogla byc tlumaczem a nie mowiac juz o fakcie ze byla osoba egzaminujaca, a zreszta polka wiadomo drugiemu polakowi nie pomoze tylko raczej go u......li, ale mniejsza o to fakt faktem ze warto sprobowac jak ktos jest zainteresowany choc placa jest lekko smieszna dlatego wisialo mi to czy zostane tym tlumaczem przez telefon czy nie, oferowali wowczas 11.50 usd na godzine a bylo to w 2006 roku, w zasadzie na prace z wlasnego domu, nie potrzeba nigdzie dojezdzac nie bylo tak zle tym bardziej 3 lata temu, jednak nie warto specjalnie sie o taka praca zabijac rowniez, jak nie ta to bedzie inna, ale polecam sprobowania jesli juz naprawde ktos wiaze swoja przyszlosc z tym zawodem .

Napisano

Wiecie co? Kurczę, nie wiem jak zareagujecie, ale podjąłem już decyzję... Zdecydowałem się na studia w Australii. Lecę pod koniec stycznia obczaić teren. Mam bardzo dobrych znajomych (przyjaciele mojej mamy) i w Adelaide, i Melbourne, tak więc mam już gdzie mieszkać, loty nieco droższe, ale wydaje mi się, że szybciej się tam zaaklimatyzuję, bo jednak Australia zawsze była moim number one :D. Jak patrzyłem na te kierunki, które mnie interesują, to płacę za rok ok. $A 17 - 18.000, więc wyjdzie mnie nawet taniej niż w Stanach, a uniwerki też są b. dobre. No klamka zapadła. Tak widocznie musiało być. Zwiedzę piękny kontynent, myślę, że niczego nie będę żałować. :) Co o tym sądzicie?

Teraz grzecznie zadzwonię zapisać się na IELTS i CAE :-). Choć zastanawiam się co do tego IELTS-a, bo w AU jest znacznie łatwiej z TOEFL-em. Bo mają niskie wymogi TOEFL-a, a bardzo duże IELTS-a.

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za pomoc. Miejmy nadzieję, że studia tam będą superprzygodą. :D

To jakby nie patrzeć, fajne rozwiązanie dla mnie. Mieszkać mam gdzie, na początku przypilnują mnie znajomi zanim sam wskoczę na "głęboką wodę" i zacznę polować na fajne Australijki. ;) Mieszkać mam gdzie, znajomi mieszkają już tam jedni osiem, drudzy ponad dwadzieścia lat, także pewnie pomogą mi też poszukać pracy... Chyba nie powinienem zmieniać decyzji. Taka wydaje się najsłuszniejsza. Teraz jeszcze wybiorę jedno z tych dwóch pięknych miast, a to już znacznie mniejszy problem. :lol:

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...