Z mozliwoscia niedziwiedzia to bym mogla zyc. Z mozliwoscia pytona (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) lub aligatora: no thank you. Bylabym na nastepnym samolocie, z napisem 'for sale' przed domem.
Nie ma takiej pewnosci. Dlatego ludzie musza sami tez oszczedzac. Opieka starszych tu jest przerazliwie droga. Moja mama placila prawie $6,000/m (plus ubezpieczenie medyczne) i jest wiele miejsc znacznie drozszych.
Ale po 10ciu latach nie dostaniesz tej przecietnej $2,000/m emerytury, dostaniesz znacznie mniej. Te minimum 40 kwartalow to jest zeby dostac cokolwiek.
Bo wladze w parkach narodowych i state parks bardzo uwazaja - i nie maja problemu z zamknieciem szlaku czy nawet calego rejonu, jezli jest jakis powazniejszy wypadek. My co roku jezdzimy na camping (wlasciwie glamping) pod Aspen gdzie chodzimy po gorach. W tym roku zamkneli caly campground dla namiotow - mozna biwaukowac w RV albo spac w samochodzie tylko - bo niedzwiedz zainteresowal sie dwojgiem dzieci w namiocie. (Nic sie nie stalo.)
https://www.aspentimes.com/news/bear-encounter-near-aspen-drives-campground-tent-ban/
Tak nam mowili w NOLS. Mielismy kurs przed dluzsza wyprawa w gory. Moze bear spray jest teraz lepszy. Wtedy mowili ze jezeli spanikujesz (co sie czesto zdarza) to "you will escalate the confrontation" Corka byla outdoor leader w firmie ktora brala mlodziez do wilderness i tez mowili ze bear spray to jest worst case scenario. Spedzila cale lato, w przeciagu 4 lat, w gorach Sierra, Trinity Alps i Tetons. Tylko raz byl incydent z niedzwiedziem, ale zakonczyl sie bez uzytku bear spray.
Nie. Mam za soba wiele lat backpacking w bardzo odleglych rejonach w gorach Sierra i Rocky Mountains gdzie od czasu do czasu spotyka sie niedzwiedzie. Trzeba wiedziec jak sie zachowac i czego nie robic zeby zmniejszyc ryzyko. Bear spray jezeli nie wiesz co robisz moze byc niebezpieczny - dla ciebie. Rozzlosci zwierze i wtedy masz powazny problem. A bron palna to jeszcze wieksze ryzyko - tez dla ciebie.
A co nas to obchodzi? Mozliwie ze nie rozumiesz ze w US ludzie mniej oceniaja innych, i raczej szanuja ich osobiste wybory i osobiste tradycje. Moze to jest zwiazane z faktem ze jest to jest ogromny, roznorodny kraj i "multi kulti," a moze po prostu Amerykanie maja wiecej wolnosci, wiec tez wiecej wyborow jak zyc, jak umierac, jak dawac prazenty. Mamy raczej w nosie co jakis Lukasz w Polsce mysli na ten temat.
Nie wiem gdzie to wyczytales, ale raczej tak nie jest, zwlaszcza nie w 21m wieku. Jezeli chcesz dac pieniadze jako prezent slubny to mozesz wyslac/dac czek, ale teraz raczej to sie robi online, na registry. Nigdzie rodzina nie "stoi i zbiera." To byloby w super zlym guscie. Tacky.
Dokladnie. Smierc. Kremacja. Organizowanie pozniejszego pochowania/rozsypania prochow. Naprzyklad moi tesciowie chca byc razem "pochowani." Tesciowa zmarla 2 lata temu. Byla kremacja. Tesc takze chce kremacje, i potem prochy obojgu rozsypane w oceanie nad Long Beach, gdzie mieszkali przez 60 lat...