bigguy Napisano 5 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Napisano 5 Lutego 2011 gacus dobrze mowi , wodki mu dac. Gacus przypominasz mi mnie, dobrze myslisz, daleko zajdziesz, tez tak myslalem kiedy tu zaczynalem, bez jezyka to tylko greenpoint albo jackowo, i praca u Polakow. Jak masz zaparcie do nauki jezyka to i widzisz postepy w szybkim tempie. Az w koncu ktoregos pieknego dnia sie zorientujesz ze normalnie mowisz po angielsku tak jak mowisz po polsku, czyli bez zastanawiania sie, czyli po prostu mowisz nie zastanawiajac sie jak zbudowac zdanie, a juz tym bardziej rozumiesz bo to przychodzi szybciej niz gadanie. Taki dzien u mnie nastapil gdzies po okolo 1.5-2 latach pobytu w USA. A po dwoch latach bylem w stanie podjac kolejne wyzwanie i zrobic licencje real estate po czym podjac prace jako agent nieruchomosci, a do tego jak juz wiadomo bez jezyka nie ma co podchodzic. I wlasnie nie bac sie zmian pracy ,,,, nawet jesli zmieniamy prace co 2-3 miesiace to nie ma w tym nic zlego, jak to niektorzy mysla ze czesta zmiana pracy czy przeprowadzki dobrze nie wroza, bo ktos widac ma problemy z ludzmi itd. Wcale nie prawda, prawie 7 lat w stanach i mialem 17 roznych prac, mieszkalem w 5 roznych stanach. W 90 % za kazdym razem zmienialem prace na lepsza, po prostu reazlizuje swoje cele i nie zwracam uwagi na to co mowia i mysla ludzie i dobrze na tym wychodze. A niektorzy dalej siedza na "greenpointach" i tyraja na budowach czy zmywakach. Do boju gacus napewno Ci sie uda , ja juz Cie postrzegam jako osobe sukcesu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ikabod Napisano 17 Maja 2011 Zgłoś Udostępnij Napisano 17 Maja 2011 ja jestem w usa juz prawie 2 lata, lecac do stanow znalam podstawy. szczerze? Pierwsze kilka miesiecy byly okropne. Myslalam, ze nigdy nie dam rady sie nauczyc. Na szczescie poznalam pare osob ktore chcialy mi pomoc i przy zwyklych codziennych rozmowach, mowili do mnie glosno, wyraznie i wolno i tak po roku czasu zaczelam porozumiewac sie bez problemow. Oczywiscie do tej pory popelniam bledy, ale sama czuje, ze z dnia na dzien jest ich mniej i mniej. Mysle, ze kazdy moze sie nauczyc, nalezy chciec i sie nie poddawac. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sly6 Napisano 17 Maja 2011 Zgłoś Udostępnij Napisano 17 Maja 2011 oraz jak u Ciebie spotkac te dobre osoby co beda chcialy cos mowic i byly cierpliwe oraz wiedzialy-byly swiadome ze sie dana osoba uczy dopiero. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gucio Napisano 24 Maja 2011 Zgłoś Udostępnij Napisano 24 Maja 2011 Ja jak wyjechalem to niby cos mowile, ale to i tak daje tylko zeby cos tam wykumac, a bez nauki i samozaparcia nie sie nie zrobi. Ja zaczalem chodzic do szkoly jezyka i po roku mialem jakies tam podstawy ktore dawaly mi mozliwosc dogadanie sie poprawnie w skepie, rozmawiajac z ludzmi ktorzy uzywaja roznych dialektow i streetowki. Jak poszedlem do pracy w biurze, szef mi powiedzial ze przy nich sie duzo podszkole no i to byla prawda. Duzo pisania i pracy ze slownikiem, a po drugie to ciagle pytanie sie ludzi jak to sie pisze, wymawia i co znaczy bo czasami to w slownikach jedno a w zyciu to slowa ma jeszcze 5 innch znaczen. Otoczenie daje duzo, jak sie pracuje tylko w polskich firmach i mieszka na polskiej dzielnicy to ciezko sie nauczyc bo wszyscy mowia po polsku wiec nie trzeba sie wysilac. Ja na pierwsza rozmowe po angielsku w sprawie pracy, to mialem takiego pietra co by wejsc do biurowca ze spedzilem 20 minut siedzac na lawce i sie zastanawiac czy sie nie zblaznie. Ale, ... zaryzykowalem i ryzyko sie oplacilo. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.