Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za poszerzenie horyzontów ;)
EB-2 w ogóle nie brałem pod uwagę, nie zakładałem, że tytuł mgr inż. wystarczy by się zakwalifikować do tej kategorii. W razie czego 5 lat doświadczenia mam, jest jeden problem... Firma, w której pracowałem już nie istnieje (upadłość). Czy samo świadectwo pracy wystarczy, żeby udokumentować doświadczenie zawodowe? A co jeśli w celu weryfikacji urzędnicy będą chcieli skontaktować się z kimś z firmy? Mam podac prywatny tel. Prezesa, Kadrowej itp? ;)
Ile czasu zajmuje cały proces ubiegania się o EB-2 i jakie w tym przypadku kwoty wchodzą w grę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 21
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

"Documentation, such as an official academic record showing that you have a U.S. advanced degree or a foreign equivalent degree, or an official academic record showing that you have a U.S. baccalaureate degree or a foreign equivalent degree and letters from current or former employers showing that you have at least 5 years of progressive post-baccalaureate work experience in the specialty."

Tak jak mowilem, magistra w oczach immigration miec nie bedziesz, stad 5 lat. Niestety. Poniewaz szanse na wize masz 50% (na podstawie liczb z zeszlego roku), kto wie jak bedzie w tym, to EB-2 jest pewniejsze. EB-2 jest current, ale nie wiem ile sie czeka od zlozenia papierow. Dzwoni mi pomiedzy 12 a 18 miesiecy. Moge spytac jutro, bo bede sie widzial z kims, kto ostatnio dostal GC przez prace.

Nie chce sklamac, ale prawnik wezmie 4000+ i do tego oplaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując i po części odpowiadając na pytania osób biorących udział w dyskusji:
- wyłożenie kasy na prawników i cały proces sponsorowania - nie powinno być z tym problemu

- sprawdzony prawnik imigracyjny - okazuje się, że wuj ma takiego, prowadził kilka spraw znajomych i praktycznie wszystkie zakończone pozytywnie,
- postanowiliśmy, że najpierw postaramy się o wizę studencką - i tak nauka języka nas nie ominie, formalności trwają krócej, a priorytetem jest pomoc wujowi w rehabilitacji i codzinnych czynnościach po protezowaniu stawów kolanowych, co będzie miało miejsce w niedalekiej przyszłości, więc czas ma tutaj istotne znaczenie. Przy okazji tego punktu prośba - jeśli znacie z doświadczenia sprawdzone szkoły językowe w NJ, które prezentują dobry poziom i nie mają wygórowanych oczekiwań finansowych napiszcie namiary. Mam małe wątpliwości jak to jest z wizami studenckimi i czy urzędnicy bądź konsul nie będą mieli zastrzeżeń, że planujemy wyjazd razem z żoną. Ogólnie oszczędności mamy, ja posiadam gospodarstwo rolne i dodatkowo dzierżawię kilkanaście ha gruntów więc mamy do czego wracać, mam nadzieję, że będzie to miało jakieś znaczenie ;)

Jeśli będziecie mieli jakieś nowe spostrzeżenia, rady i odrobinę wolnego czasu by wrzucić to na forum w dalszym ciągu jestem zainteresowany waszą opinią, doświadczeniami itp. które mogą rzucić nowe światło na opisaną przeze mnie sytuację.
Dzięki wielkie sly6, KaeR, kzielu za wzięcie udziału w dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Redfox, zanim skomentuje... To jest otwarte forum i nie wiesz kto czyta. W dwóch miejscach wspominasz o rzeczach, które są zabronione i ja bym się tak otwarcie tym nie dzielił.

Trzy uwagi:

1. Pamietaj, ze programy jezykowe w USA kuleja i to bardzo. W duzej mierze poziom rowna sie do wiekszosci, ktora czesto jest rozwydrzona dzieciarnia z calego swiata. Dlatego naprawde radze dobrze wybierac szkole.

2. F1 do szkoly jezykowej wymaga zwiazkow z Polska. Na zadnym etapie nie mozna wspominac, ze sie ma intencje imigracyjne. O ile sciezka do imigracji po zwyklych studiach istnieje, to po szkole jezykowej nie ma takiej opcji. Generalenie na F1 nie planujemy imigracji, nawet jesli ja planujemy. :)

3. Pomoc wujkowi w swietle prawa jest praca, wiec rowniez zachowajcie to dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thanks ;)
1. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji i nie mam zamiaru wybierać pierwszej lepszej szkoły by tylko zdobyć wizę, tu akurat chciałbym postawić na jakość. Wszystko okaże się po szerszych poszukiwaniach szkoły, jednak skoro mamy możliwości finansowe oraz możliwości taniego zakwaterowania to dlaczego tego nie wykorzystać? :]
2. Na obecnym etapie nie mamy żadnych intencji emigracyjnych, a jedynie szukamy formalnych, oficjalnych rozwiązań, które być może kiedyś mogą nam się przydać. Inną sprawą jest angielski i pomoc wujowi w powrocie do zdrowia - tutaj można połączyć "przyjemnie z pożytecznym" ;). Żadne naciąganie przepisów bądź nielegalny pobyt nie wchodzą w grę, tym bardziej, że wizy turystyczne posiadają praktycznie wszyscy członkowie najbliższej rodziny i podejrzewam, że konsekwencją mojego nielegalnego pobytu za oceanem byłyby odmowy wjazdu dla braci, rodziców itp. więc, podkreślam, w żadnym wypadku takiego rozwiązanie nie bierzemy pod uwagę.
3. Tutaj akurat mnie zaskoczyłeś, nie zdawałem sobie sprawy, że przy okazji nauki języka angielskiego, niosąc pomoc członkowi rodziny przy zwykłych codziennych czynnościach, przygotowywaniu posiłków, podwózkach na rehabilitację itp. mogę zostać oskarżony o nielegalną pracę. Nie mówię tu o biznesie bo jeśli damy radę postawić wuja na nogi to z resztą sam sobie poradzi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3. Tutaj akurat mnie zaskoczyłeś, nie zdawałem sobie sprawy, że przy okazji nauki języka angielskiego, niosąc pomoc członkowi rodziny przy zwykłych codziennych czynnościach, przygotowywaniu posiłków, podwózkach na rehabilitację itp. mogę zostać oskarżony o nielegalną pracę. Nie mówię tu o biznesie bo jeśli damy radę postawić wuja na nogi to z resztą sam sobie poradzi ;)

Wszystko to co w normalnych warunkach wymagaloby zatrudnienia kogos jest postrzegane jako praca. Takie jest prawo. Wiemy, ze ludzie to robia, ale nie ma co sie z tym afiszowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dopisze do tego co napisal Kaer

nie mozesz tez na granicy mowic co bedziesz robil ,lecisz sie uczyc i wracasz do Polski.Takie sa zasady wjazdu,pobytu :) a ze bedziesz robic cos innego to inna sprawa,nie moze to byc widac odrazu i po Twoich odpowiedziach,nic tez nie mow o zdrowiu Twojego Wujka :)

To ze masz cos nie oznacza ze wrocisz ;) mozesz ziemie przez posrednika sprzedac i koniec :) to wiedza w Ambasadzie.

Musisz sie przygotowac na pytania co po tym kursie bedziesz robic w Polsce,jak ten kurs wplynie na Twoje plany,przyszlosc lecz na terenie Polski ;)

a gdzie masz szukac takich szkol to tutaj masz pewnien wykaz:

http://studyinthestates.dhs.gov/school-search

czasami lepiej dolozyc pare dolarow wiecej jak masz tanie mieszkanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie nauki języka - jasne, że lepiej dołożyć i postawić na jakość :] grunt żeby trafić na szkołę, gdzie poziom nauczania jest proporcjonalny do wysokości czesnego ;)

Za każdą Waszą wskazówkę jestem niezmiernie wdzięczny, natomiast muszę powiedzieć, że przy wyjeździe do USA w 2012 r. mówiłem wprost oficerowi na lotnisku, że jadę pomóc w opiece wujowi, który będzie miał poważną operację (teraz wiem, że można było inaczej :) i nie było z tym problemów, nie miał żadnych zastrzeżeń i czasówka wbita na 6 miesięcy, podróżowałem razem z żoną. Podejrzewam, że to jak w Polsce, zależy na jakiego urzędasa się trafi...
Ogólnie ostatnio osoby z mojego otoczenia bez problemów otrzymują promesy w kategorii B-2 na 10 lat, bez względu na to czy mają rodzinę w USA czy nie, więc być może jest troszkę łatwiej niż kiedyś.
Nie wiem jak wygląda sprawa wiz studenckich ale mam świadomość, że w sytuacji wspólnego wyjazdu z żoną na kurs języka angielskiego dyplomata może szukać drugiego dna ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Stanów wjezdzalem dziesiątki razy. No problemo. Pod sam koniec studiów byłem w kanadzie, wniosek o pozwolenie na pracę poszedł i wszystko zgodnie z prawem, ale na wjeździe do USA zaliczyłem dość nieprzyjemne maglowanie. Juz był moment, że po ich wypowiedziach wnioskowalem, że trzydniowy wyjazd zakończy się powrotem do Polski. Uratowało mnie chyba to, że miałem za miesiąc obronę.

Chcę powiedzieć, że nie wiesz na kogo trafisz. Konsul w Warszawie a CBP oficer to zupełnie inna bajka. Rozmowy z konsulem trwały minutę i były super przyjemne, ale CBP pyta często tak, żeby im w paszcze samemu wejść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...