Skocz do zawartości

moje odczucia po wizycie w konsulacie :)


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Ja wczoraj bylam na Pieknej w naszej wspanialej stolicy. Jak podjechalam pod konsulat i zobaczylam ta kolejke to mowie sobie albo upal mnie zabije albo banda wscieklych gornikow. Ale kolejka posuwala sie w miare szybko i po chwili juz bylam w srodku, gdzie rozebrali mnie ze wszystkich "metali" i takich tam... Potem posiedzenie na laweczce, gdzie oczywiscie nawiazalam szybko nowe znajomosci i wymienilam sie ogolna wiedza (albo niewiedza) na temat usa nawrt dostalam propozycje zaciagniecia sie na statek ale zdecydowanie i stanowczo odmowilam wykrecajac sie choroba morska :) po przejsciu przez te wszystkie formalnosci zeszlismy "jak jeden maz" do slynnej piwnicy i nagle poczulam sie jak na wykladzie z geografi amerykanskiej, bo w oczekiwaniu na panie i panow konsulow, ktorzy akurat spozywali lunch, wlaczono nam film o Ameryce ;) Siedzac tam dobre pol godziny obejrzalam ten film ze 3 razy i stwierdzilam, ze jak tak dalej pojdzie, to nie bede musiala tam jechac, bo juz wszystko wiem o stanach :lol:

W koncu zjawili sie szanowni panstwo i po kolei zaczely sie wyswietlac numerki, moj szczesliwy numerek to 623 Podeszlam do okienka z usmiechem przyklejonym do twarzy :lol:

Pani konsul byla bardzo mila, poprosila o dokumenty i powiedziala ze porozmawiamy po angielsku, a wlasnie tego najbardziej sie obawialam

ale w tym stresie nawijalam jak bym sie tego jezyka 100 lat uczyla

Generalnie padlo kilka prostych pytan i po minutce zostalam odprawiona z zolta karteczka do DHL-u. :D:D:D

Ogolnie mam bardzo pozytywne wrazenia, choc przez te nerwy zapomnialam, ktory to moj lewy palec wskazujacy :D

Moja rada: usmiech na twarzy i luzny ton rozmowy

Pozdrawiam!

Napisano
Ja wczoraj bylam na Pieknej w naszej wspanialej stolicy. Jak podjechalam pod konsulat i zobaczylam ta kolejke to mowie sobie albo upal mnie zabije albo banda wscieklych gornikow. Ale kolejka posuwala sie w miare szybko i po chwili juz bylam w srodku, gdzie rozebrali mnie ze wszystkich "metali" i takich tam...  Potem posiedzenie na laweczce, gdzie oczywiscie nawiazalam szybko nowe znajomosci i wymienilam sie ogolna wiedza (albo niewiedza) na temat usa  nawrt dostalam propozycje zaciagniecia sie na statek  ale zdecydowanie i stanowczo odmowilam wykrecajac sie choroba morska :)  po przejsciu przez te wszystkie formalnosci zeszlismy "jak jeden maz" do slynnej piwnicy i nagle poczulam sie jak na wykladzie z geografi amerykanskiej, bo w oczekiwaniu na panie i panow konsulow, ktorzy akurat spozywali lunch, wlaczono nam film o Ameryce ;) Siedzac tam dobre pol godziny obejrzalam ten film ze 3 razy i stwierdzilam, ze jak tak dalej pojdzie, to nie bede musiala tam jechac, bo juz wszystko wiem o stanach :lol:

W koncu zjawili sie szanowni panstwo i po kolei zaczely sie wyswietlac numerki, moj szczesliwy numerek to 623  Podeszlam do okienka z usmiechem przyklejonym do twarzy  :D  

Pani konsul byla bardzo mila, poprosila o dokumenty i powiedziala ze porozmawiamy po angielsku, a wlasnie tego najbardziej sie obawialam  

ale w tym stresie nawijalam jak bym sie tego jezyka 100 lat uczyla  

Generalnie padlo kilka prostych pytan i po minutce zostalam odprawiona z zolta karteczka do DHL-u.  :D:D:D

Ogolnie mam bardzo pozytywne wrazenia, choc przez te nerwy zapomnialam, ktory to moj lewy palec wskazujacy :D  

Moja rada: usmiech na twarzy i luzny ton rozmowy  

Pozdrawiam!

Byłaś już wcześniej w Stanach że zaproponowała ci rozmowe po angielsku ? :lol:

Napisano

nie nigdy wczesniej nie bylam w stanach, angielskiego ucze sie od roku i dlatego najbardziej sie balam samej rozmowy, ale pytania byly standardowe - gdzie i co studiuje? -co robia moi rodzice? -czy mam rodzine w stanach? -kto mi zalatwil W&T? (bo widziala ze nie mam zadnej agencji wpisanej) -co chce zwiedzic? i tyle... Pozdrawiam!

Napisano
nie nigdy wczesniej nie bylam w stanach, angielskiego ucze sie od roku i dlatego najbardziej sie balam samej rozmowy, ale pytania byly standardowe - gdzie i co studiuje? -co robia moi rodzice? -czy mam rodzine w stanach? -kto mi zalatwil W&T? (bo widziala ze nie mam zadnej agencji wpisanej) -co chce zwiedzic? i tyle... Pozdrawiam!

Aha lecisz na W&T i pewnie dlatego. :)

Napisano

byc moze dlatego, ale z tego co zauwazylam to wszyscy rozmawiali po angielsku, a przynajmniej starali sie cos wydukac. No przeciez cos tam trzeba wiedziec. Poza tym jest jeszcze rozmowa na lotnisku wiec cos trzeba kumac. Pozdrowka!

Napisano

jesli chodzi o w&t to nalezy rozmawiac po angielsku,jesli chodzi o wize turystyczna to od Ciebie zalezy czy bedziesz rozmawiac po angielsku ale nie jest musowa 8)

Napisano

tak pozno, bo zaczelam zalatwiac pod koniec czerwca :) moje plany wakacyjne zmierzaly w tym roku w kierunku Liverpoolu, ale dostalam niespodziewana propozycje wyjazdu na W&T wiec z niej skorzystalam ;) stanelam na rzesach i zalatwilam wszystko w 3 tyg, pozdrawiam!!!

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...