Meggy Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 Ja wczoraj bylam na Pieknej w naszej wspanialej stolicy. Jak podjechalam pod konsulat i zobaczylam ta kolejke to mowie sobie albo upal mnie zabije albo banda wscieklych gornikow. Ale kolejka posuwala sie w miare szybko i po chwili juz bylam w srodku, gdzie rozebrali mnie ze wszystkich "metali" i takich tam... Potem posiedzenie na laweczce, gdzie oczywiscie nawiazalam szybko nowe znajomosci i wymienilam sie ogolna wiedza (albo niewiedza) na temat usa nawrt dostalam propozycje zaciagniecia sie na statek ale zdecydowanie i stanowczo odmowilam wykrecajac sie choroba morska po przejsciu przez te wszystkie formalnosci zeszlismy "jak jeden maz" do slynnej piwnicy i nagle poczulam sie jak na wykladzie z geografi amerykanskiej, bo w oczekiwaniu na panie i panow konsulow, ktorzy akurat spozywali lunch, wlaczono nam film o Ameryce Siedzac tam dobre pol godziny obejrzalam ten film ze 3 razy i stwierdzilam, ze jak tak dalej pojdzie, to nie bede musiala tam jechac, bo juz wszystko wiem o stanach W koncu zjawili sie szanowni panstwo i po kolei zaczely sie wyswietlac numerki, moj szczesliwy numerek to 623 Podeszlam do okienka z usmiechem przyklejonym do twarzy Pani konsul byla bardzo mila, poprosila o dokumenty i powiedziala ze porozmawiamy po angielsku, a wlasnie tego najbardziej sie obawialam ale w tym stresie nawijalam jak bym sie tego jezyka 100 lat uczyla Generalnie padlo kilka prostych pytan i po minutce zostalam odprawiona z zolta karteczka do DHL-u. :D:D Ogolnie mam bardzo pozytywne wrazenia, choc przez te nerwy zapomnialam, ktory to moj lewy palec wskazujacy Moja rada: usmiech na twarzy i luzny ton rozmowy Pozdrawiam!
Jarek1122 Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 Ja wczoraj bylam na Pieknej w naszej wspanialej stolicy. Jak podjechalam pod konsulat i zobaczylam ta kolejke to mowie sobie albo upal mnie zabije albo banda wscieklych gornikow. Ale kolejka posuwala sie w miare szybko i po chwili juz bylam w srodku, gdzie rozebrali mnie ze wszystkich "metali" i takich tam... Potem posiedzenie na laweczce, gdzie oczywiscie nawiazalam szybko nowe znajomosci i wymienilam sie ogolna wiedza (albo niewiedza) na temat usa nawrt dostalam propozycje zaciagniecia sie na statek ale zdecydowanie i stanowczo odmowilam wykrecajac sie choroba morska po przejsciu przez te wszystkie formalnosci zeszlismy "jak jeden maz" do slynnej piwnicy i nagle poczulam sie jak na wykladzie z geografi amerykanskiej, bo w oczekiwaniu na panie i panow konsulow, ktorzy akurat spozywali lunch, wlaczono nam film o Ameryce Siedzac tam dobre pol godziny obejrzalam ten film ze 3 razy i stwierdzilam, ze jak tak dalej pojdzie, to nie bede musiala tam jechac, bo juz wszystko wiem o stanach W koncu zjawili sie szanowni panstwo i po kolei zaczely sie wyswietlac numerki, moj szczesliwy numerek to 623 Podeszlam do okienka z usmiechem przyklejonym do twarzy Pani konsul byla bardzo mila, poprosila o dokumenty i powiedziala ze porozmawiamy po angielsku, a wlasnie tego najbardziej sie obawialam ale w tym stresie nawijalam jak bym sie tego jezyka 100 lat uczyla Generalnie padlo kilka prostych pytan i po minutce zostalam odprawiona z zolta karteczka do DHL-u. :D:D Ogolnie mam bardzo pozytywne wrazenia, choc przez te nerwy zapomnialam, ktory to moj lewy palec wskazujacy Moja rada: usmiech na twarzy i luzny ton rozmowy Pozdrawiam! Byłaś już wcześniej w Stanach że zaproponowała ci rozmowe po angielsku ?
SantaCruz_CA Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 niekoniecznie musiala byc. nawet 12 letnim dzieciom, ktore przychodza po raz pierwszy tez czasem proponuja rozmowe po angielsku...
Meggy Napisano 27 Lipca 2005 Autor Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 nie nigdy wczesniej nie bylam w stanach, angielskiego ucze sie od roku i dlatego najbardziej sie balam samej rozmowy, ale pytania byly standardowe - gdzie i co studiuje? -co robia moi rodzice? -czy mam rodzine w stanach? -kto mi zalatwil W&T? (bo widziala ze nie mam zadnej agencji wpisanej) -co chce zwiedzic? i tyle... Pozdrawiam!
Jarek1122 Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 nie nigdy wczesniej nie bylam w stanach, angielskiego ucze sie od roku i dlatego najbardziej sie balam samej rozmowy, ale pytania byly standardowe - gdzie i co studiuje? -co robia moi rodzice? -czy mam rodzine w stanach? -kto mi zalatwil W&T? (bo widziala ze nie mam zadnej agencji wpisanej) -co chce zwiedzic? i tyle... Pozdrawiam! Aha lecisz na W&T i pewnie dlatego.
Meggy Napisano 27 Lipca 2005 Autor Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 byc moze dlatego, ale z tego co zauwazylam to wszyscy rozmawiali po angielsku, a przynajmniej starali sie cos wydukac. No przeciez cos tam trzeba wiedziec. Poza tym jest jeszcze rozmowa na lotnisku wiec cos trzeba kumac. Pozdrowka!
SantaCruz_CA Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 na W&T tak pozno? to ze wzgledu na egzamy na studiach?
sly6 Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 jesli chodzi o w&t to nalezy rozmawiac po angielsku,jesli chodzi o wize turystyczna to od Ciebie zalezy czy bedziesz rozmawiac po angielsku ale nie jest musowa 8)
Jarek1122 Napisano 27 Lipca 2005 Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 na W&T tak pozno? to ze wzgledu na egzamy na studiach? Też własnie sie tak zastanawiam dlaczego tak późno ?
Meggy Napisano 27 Lipca 2005 Autor Zgłoś Napisano 27 Lipca 2005 tak pozno, bo zaczelam zalatwiac pod koniec czerwca moje plany wakacyjne zmierzaly w tym roku w kierunku Liverpoolu, ale dostalam niespodziewana propozycje wyjazdu na W&T wiec z niej skorzystalam stanelam na rzesach i zalatwilam wszystko w 3 tyg, pozdrawiam!!!
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.