Skocz do zawartości

Nietypowa, dziwna, dwuznaczna, śmieszna sytuacja w USA


pilidzin_piligo

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Ciekawy jestem czy mieliście jakąś zabawną sytuacje podczas pobytu w stanach. Różnica kulturowa często wpływa na pomyłki czy nie domówienia związane z naszym pobytem na kontynencie. Ja miałem kilka nietypowych sytuacji. Jedną z nich był powrót z imprezy od znajomych z pracy. Umówiliśmy się na 21.00 oczywiście spóźniliśmy się, bo moja ex musiała się uczesać wymalować, bo przecierz w gości jedziemy :evil: . No i dotarliśmy na 22.00. Podjeżdzamy pod dom a tam ciemno. No cóż zaczeliśmy pukać i nic. W końcu otwiera nam żona kolegi z pracy (z 50 lat) w piżamie i całuje nas mówi wejdzie. No cóż my wystrojeni jak woźny na dzień nauczyciela, a ona w piżamce. Wchodzimy do domu a mój kolega z pracy ledwo siedzi bo juz nie źle się wstawił. Zaczął nas całować, ściskać i oczywiście kolacja. Hamburgery i piwo, duzo piwa. Po dwóch godzinach bylem wstawiony jak szpadel. Wypiłem 12 piw ( 3% sików) ale po 12 już byłem wstawiony. Neil wpadł na genialny pomysł " Mike może postrzelamy"? :shock: jak to postrzelamy? - spytałem. No i postrzelaliśmy, okazało się że Neil jest myśliwym i ma z 15 strzelb gładkolufowych. Facet był tak piany że nawet nie trafiał pestkami do lufy. Ale w końcu trafił, wyszliśmy pzed dom, wzieliśmy paczke nabojów i zaczeliśmy strzelać. W powietrze oczywiście. Coż było po 24 spytałem czy Policja może przyjechać czy coś, a on mówi że w promieniu kilometra nikt nie mieszka więc na luzie można sobie postrzelać. Bawiliśmy się tak z pół godziny w końcu wyszły dziewczyny z domu i też sobie postrzelały. Wieczór skończyliśmy przed domem z piwkiem w ręku. Nie musze dodawać że byłem już tak wstawiony że miałem ochotę po prostu pójść spać. Do dziś nie wiem ile wypiłem piw a ile Neil to nawet nie wspomne. W każdym razie gdzieś o 3 wracaliśmy do domu. Moja dziewczyna nie piła i oczywiście zapomniała: prawka, soczewek, okularów, torebki. Nie miała nic. No ale cóż godzina jazdy do domu, jedziemy. Złożyłem fotel i poszedłem spać, ona przerażona bo bez okularów nie wiele widzi przykleiła się do przedniej szyby i jedzie 30 po autostradzie :twisted: wampir szybkości. Po 30 minutach tak szybkiej, karkołomnej jazdy zatrzymał nas szeryf. Brutalnie wybudzony z pijackiego snu musiałem opuścić samochód. Ona cała w panice nie mam dokumentów przy sobie szeryf spojrzał na nas i kazał mi wyjść. Cóż nie było to łatwe wyzwanie ale jakoś dałem radę. Oparłem się o maskę a szeryf pyta czyj to samochód. -Mój - odpowiadam. Później pyta się czy ona ma prawo jazdy. Mówie że tak tylko nie wzięła z domu. Kazał nam odejść od samochodu i spytał się czy mamy narkotyki albo broń przy sobie. Oczywiście nic nie mialiśmy zastanawiałem się czy kij bejsbolowy na tylnej kanapie to broń czy nie. Okazało się że nie. W stanach kij głównie służy do grania. Póścił nas bez papierów na samochód, prawa jazdy. Pewnie nie chciało mu się pisać raportu itd. A po za tym miły facet. Nie to co u nas. Czekam na wasze historie :wink:

Napisano

pilidzin_piligo to miales duze szczescie a druga sprawa ze zagranica wierza Ci na slowo ale jesli wychwyca ze klamales to jestes skonczony i wtedy zobaczysz co to znaczy USA.

Napisano

Ja raz "budziłem" kolegę w nocy na osiedlowej drodze ostrym hamowaniem :) i niby nic zawiozłem go pod sam dom -gdy już miałem wracać do pracy { bo akurat miałem zmiane w ochronie } zobaczyłem za soba "dyskotekę". Grzecznie poczekałem z rączkami na kierwonbicy na szeryfa ,ktory właśnie do mnie podchodził . Pierwsze ptanie jakie usłyszałem -

-to czy pił pan -oczywiscie nie bo jestem w pracy

-to dlaczego pan tak ostro sie zatrzymywał ?- nic mi nie przyszło do głowy to to ,że widziałem dziurę w jezdni :)

-a za drugim razem ? - no cóż było ich kilka :lol:

później szeryf sprawdził samochodzik no i poprosił o id - i zonk nie miałem nic przy sobie - jedyne co mogłem zrobić to pokazać w co jestem ubrany {ciuszki robocze} i jakoś mi darował tym razem- od tamtej pory zawsze miałem przy sobie jakiekolwiek ID 8) 8) i nie budziłem kolegow :lol:

Napisano

Ciekawsza historia spotkala mnie podczas samej drogi do Stanow. Kupilem znajomemu wodke Kalaszniokov. Jezeli ktos nie wie co to za wodka to krotko opisze. Wodka w butelce w ksztalcie karabinu , do tego wódka żałądkowa w butelce w kształcie granatu. Do tego 6 szklanek. Wszystko w drewnianej, podłużnej, skrzynce. Idealny prezent dla mysliwego. Na Okeciu nie mialem problemow pokazalem celnikom, usmiechneli sie i poszedlem do samolotu. Szopka zaczela sie w Hamburgu podczas przesiadki. Ide sobie jakby nigdy nic, przechodze przez bramke, klade na tasme skrzynke, przechodze a tam gruba niemka mowi halt, i wola celnikow ze stanowiska obok. Podchodze do nich patrze na ten rentgen. No i widok piekny w skrzynce karabin z granatem i do tego 6 naboii :roll: no co? prezent dla kolegi. Przyszedł jakiś wazniak i zaczal ogladac kalasznikowa. "Nie moze pan wejść na pokład samolotu z tym karabinem i granatem, bo moze pan sterroryzowac samolot" - to jego pierwsze slowa. Co? :shock: Po prostu wymieklem. Nawet zabawka dziecieca bardziej przypomina bron a to ze szkła, przezroczyste, nawet nie ma zamka, spustu no ni jak przypomina bron, tylko kształt podobny. Wiec jak moge sterroryzowac butelką samolot?? :x "No tak ale moze pan pomalowac granat na czarno i sterroryzowac samolot!" - rzekł przesympatyczny niemiec. Mówiąc szczerze to sie troche wkurzyłem bo powiedzial ze skrzynka musi leciec razem z bagazami pod samolotem. Oczywiscie nie dojechalo by w kawalku bo wszyscy wiedza jak z bagazami obchodza sie pracownicy lotniska. Wiec mowie ze kto mi zaplaci za zniszczenie prezentu. On mowi ze nic sie nie da zrobic i koniec. Wszyscy weszli do samolotu i tak naprawde czekaja na mnie. A ja negocjuje z tym grubym celnikiem, że przecierz nie da sie starroryzowac szklana kulka w ksztalcie granatu samolotu, ze tak sie sklada ze nie mam farb. A ponadto Kalasz kosztował 300 euro. Oczywiscie zawyzylem cene bo kosztowal 300 zł. ale 300 euro brzmi lepiej. I tak od slowa do slowa mowi ze nie ma takiej mozliwosci i koniec. Na szczescie w obsludze klienta pracowala polka. Przygladala sie dluzsza chwile i nic nie mowila. W koncu powiedziala ze ci niemcy zawsze robia jakies problemy i powiedziala ze to zalatwi. Zadzwonila do kapitana statku na komorke i wyjasnila mu temat. Przyszedl kapitan popatrzyl na to i powiedzial ze wezmie to w depozyt. Celcnicy oczywiscie ze absolutnie nie, ze przepisy ze na teren samolotu nie mozna wnosic takich przedmiotow. Kapitan troche sie wkurzyl i chyba im troche nawtykal, nie wiem nie znam niemieckiego ale nie byla to przyjacielska pogawedka. W kazdym razie wzial w depozyt. Kiedy wychodzilem w N.Y. wytlumaczyl mi ze teren kabiny pilota nie nalezy z definicji do pokladu statku wiec celnicy mogli mu skoczyc. Mily facet dzieki niemu dowiozlem prezent.

Napisano

moja najdziwniejsza sytuacja spotkała mnie w pracy....

otóż pracowałem z takimi dwoma murzynami Wardem i Quavonem, stuknięci na maksa, Quavon był raperem i członkiem gangu z wyrokiem na karku, kilka razy nawet opowiadał jak pojechał z ekipą na bitwe z innym gangiem, no ale to mniej istotne, najważniejsze, że oni mieli cholernie wielkie uprzedzenie do komunistów, kiedyś koledzy(Polacy) zrobili mi żart i powiedzieli Quavonowi i Wardowi, że jestem komunistą i wtedy się zaczęło, Ward ciągle mnie przekonywał że to źle i pytał czy w Polsce jest dużo komunistów, do tego wszystkim opowiadał że jestem komunistą, Quavon za to chodził za mną i strzelał do mnie z ręki(no wiecie układał palce w kształt pistoletu i pociągał za spust), niekiedy jak gdzieś stałem i rozmawiałem np z supervisorem podchodził z tyłu i przykładał mi pistolet do głowy. strasznie dziwne to było....naszczęście szybko im przeszło

Napisano

Pilot był amerykaninem i bardzo żałował że nie zapomniałem o prezencie podczas wychodzenia z samolotu. Najlepsze że w tym roku znowu kupoje Kalasznikowa z tym że tym razem lece przez Francje, ciekawe czy znowu będą szopki. :roll:

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...