Skocz do zawartości

Zwrot kosztów W&T


qnnq

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Wystarczy mieć dobrą pracę z napiwkami (valet, kelner) i bez problemów można wyciągnąć te 5000/mc. dla mnie, jak najbardziej realne.

Calkiem ciekawie ktos to zdanie ulozyl. Takie podejscie powiedzialbym "psychologiczne". Pierwsze słowo jest w tym zdaniu jest jak dla mnie kluczowe - "wystarczy". Tylko problem w tym, że nie jest to takie proste.

  • Odpowiedzi 68
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Moim zdaniem nie powinno sie zakładać ile sie chce zarobić jak nie ma pewności ze mozna wyciagnac ile sie chce $.

Jadąc z założeniem że sie będzie pracowalo po 14h dziennie i ze sie nie wyda duzo na podroże można osiagnać cos czego sie nie spodziawalo (oczywiscie przy odrobinie szczescia)

Nie byłam ale po czytaniu tego forum do takich wniosków doszłam.

Napisano

to może napiszę trochę mniej merkantylistyczne podejście: ja tam jadę bo już mam dość zimna przez większość wakacji, i robienia po 12h/dziennie za 6 zł brutto (5,08 netto na godzine) w magazynie leków - nawet nie patrzyłem ile się dostaje kasy, ot tylko mnie interesowało: gdzie praca (lodziarnia przy plaży gdzieś w Płd Karolnie :D), czy będę miał gdzie spać (pracodawca zapewnia/zniżkowy motel or sth) i czy jest gdzie robić zakupy - wisi mi czy mi się zwróci, staram się nie robić sobie długów i pojechać za swoje

mam po prostu inne podejście bo gdybym chciał pojechać tylko po kasę, pojechałbym do stoczni na Islandii albo gdzieś do Norwegii - tylko że póki jestem studentem chcę kawałek świata zobaczyć

Napisano

5000/miesiac to bardzo dobry kurort o takim wszystkim opowiadaja ciagle pracownicy YTP (pewnie na treningu im wpoili promocje takich magicznych miejsc kurort kasyno itd). Roznica miedzy toba a reszta jest taka ze oni koncza po 5-7$ na godzine i zeby odlozyc trzeba harowac jak wol.

Osobiscie wiem ze na niektorych ofertach ciezko jest odlozyc 1000$ miesiecznie wiec o czym gadka

Napisano

ja dodam tylko tyle ... ze pieniadze tez sie rozejda tutaj czy tam- to juz kwestia priorytetow... a to co sie przezyje i zobaczy na zawsze zostanie i jak ktos jedzie do stanow to powinnien sobie odpowiedziec na pytanie po co tam jedzie... ja rowniez wychodze z zalozenia zeby chociaz koszty sie zwrocily a jesli bedzie wiecej gotowki to super (dodam ze po worku 2006 koszty mi sie zwrocily, co nieco sie zobaczylo, zrobilo sie spore zakupy, troche sprzetu + duza walizka cichow i jescze zostalo zielonych)

a tym ktorym uda sie naprawde DUZO gotowki przywiezc bez "harowania" to tylko pogratulowac...

zaznaczam ze ja mojej pracy nie nazwalabym harowaniem mimo ze pracowalo sie nieraz po 12-16h

zreszta nikt nie twierdzil ze wystarczy poleciec do stanow i od razu posypia sie $$$$ to chyba zalezy od samozaparcia i odrobiny szczescia jesli to bedzie to koszty powinny sie zwrocic... wystarczy zaryzykowac

i szczerze to wole przez te 4 miesiace pracowac w stanach i zarobic tyle ile sie zarobi nawet gdybym miala tylko wyjsc na zero ale przynajmiej zobaczyc kawalek swiata niz mialabym pracowac w wakacje w Polsce za pieniadze za jakie sie u nas niestety pracuje

_____________________________

3 maj 2007 ---> Los Angeles 8)

Napisano
wiec o czym gadka

O tym, że niekoniecznie trzeba nie spać, czy pracować w stripclubach, aby przywieść 10 tyś dol.

Napisano

Mi nikt w biurze z ktorego jade, nie obiecywał kokosów.

Nawet zostalem lekko ostrzezony, ze sa tacy ktorzy sie nie nadaja sie na W&T, (z tresci postow na tym forum wynika ze to jednak nie ja)

Nie chodzilem rowniez na "spotkani propagandowe" organizowane na moje uczelni przez inne biura, bo wiedzialem ze to jakiś bullshit.

Kierowalem sie wylacznie opiniami moich znajomych, byly rozne ale nikt nie byl stratny. Mam rowniez dwoch wieloletnich znajomych, których nie nazwałbym najodpowiedzialniejszymi ludzmi.. Ale dochodze do wniosku, skoro oni poradzili, to czemu nie. Oczywiscie jest rowniez, wskaznik szczescia (a raczej pecha), dlatego powinno sie dowiedziec jak najwiecej info o podstawowym pracodawcy do ktorego sie jedzie. I pamietac, ze nie zawsze, to co dobrze wyglada na papierze albo targach jest takie w rzeczywistosci.

Napisano

Co do tego ile kto pieniedzy przywiózł z usa, to jak juz pisalem w innym temacie bardzo czesto te sumy sa podawane po to zeby nie wyjsc na kompletnego idiote. Znam takich ludzi ktorzy wszystkim gadaja jak tam bylo cudownie i ile kasy przywiezli itd... itd... itd.... Natomiast prawda jest taka, ze duzo osob po prostu wstydzi sie przyznac ze wrocilo na sporym minusie (i nie dlatego ze wszystko przepili itp.), czasami jest naprawde ciezko cokolwiek zdzialac. I w sumie to nieradzilbym komus wierzyc tak na slowo. Jeden z moich znajomych ktory pracowal na wakacjach gdzies w Europie (nie pisze w jakim kraju bo zaraz wszyscy sie na mnie rzuca ze go reklamuje, a ze tam wcale nie jest tak pieknie itp.) powiedzial mi ze zarobil sporo kasy bylo to prawie 9000zl, i powiedzialem ze mu nie wierze na co on mi tak kase pokazal - wtedy uwierzylem. Pisze to wszystko po to zeby niektorym osobom uswiadomic to ze nie wszystko co slyszy sie od swoich znajomych to prawda, a juz zwlaszcza historyjki o kosmicznych zarobkach.

PS. Przypomniala mi sie w tym momencie sytuacja jeszcze z podstawowki, jak na Mikolaja losowalismy osoby z klasy ktorym kupowalismy prezenty i bylo ustalone ze maja byc one tak do 10zł. W dniu rozdania prezentow oczywiscie wszyscy sie pytali wszystkich ile pieniedzy kto wydal na ten prezent, i jakims dziwnym trafem zawsze okazywalo sie ze kazdy kto wymienial kwote jaka wydal na prezent jako pierwszy to wydal mniej niz ten ktory wymienial kwote jako drugi. Czy ta sytuacja sprzed dobrych kilku lat i pytanie "Ile wydales na prezent?" tak bardzo rozni sie od pytan z cyklu "Ile zarobiles w usa"?

Napisano

"lorkendtrawel"

"Co do tego ile kto pieniedzy przywiózł z usa, to jak juz pisalem w innym temacie bardzo czesto te sumy sa podawane po to zeby nie wyjsc na kompletnego idiote. ... prawda jest taka, ze duzo osob po prostu wstydzi sie przyznac ze wrocilo na sporym minusie....I w sumie to nieradzilbym komus wierzyc tak na slowo.

Jeden z moich znajomych ktory pracowal na wakacjach gdzies w Europie (...) powiedzial mi ze zarobil sporo kasy bylo to prawie 9000zl, i powiedzialem ze mu nie wierze na co on mi tak kase pokazal - wtedy uwierzylem. Pisze to wszystko po to zeby niektorym osobom uswiadomic to ze nie wszystko co slyszy sie od swoich znajomych to prawda, a juz zwlaszcza historyjki o kosmicznych zarobkach."

lorkendtrawel masz racje - w tym temacie zgadzam sie z Tobą w zupełności. Sama zrobiłam to samo zanim wybrałąm worka i wyjechałam do USA. W&T polecił mi mój dobry znajomy - powiedział, że warto, sma korzystał z programu juz 3 raz wiec powiedziałam sobie skoro on wraca tam co roku, czego ja nie moge spróbować. W biurze co prawda od razu mi powiedzieli jakie są realia zarobkowe, ale jakos to mnie nie przekonało. Naprawde moze uznacie mnie za niedowiarka - ale wolałam miec potwierdzenie w dokumentach. Poprosiłam kolege czy nie mógłby mi pokazac wszystkich swoich rachunków - tzn kosztów które musiał ponieść na start, a potem czeków i dokumentów które miał przygotowane do rozliczenia podatków od zarobionych sum.

Dopiero to mnie przekonało - ale jak pisał Lorkendtrawel czasami same checi nie wystarczą - trzeba miec troche szczęścia, umiejętności językowych i wiary we własne możliwości.

Dla mnie udział w programie to było duze doświadczenie życiowe, wielka przygoda i okazja sprawdzenia samej siebie. Nie załuje!

pozdrawiam wszystkich!!!

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...