Skocz do zawartości

Zwrot kosztów W&T


qnnq

Rekomendowane odpowiedzi

dokładnie schemat jest prosty: jedziesz drugi raz, przepracowałeś gdzieś wakacje, wiedzą, że się nadajesz i na pewno Cie zatrudnią, więc jedną prace masz nagraną, a jak znajdziesz drugą to już twoja sprawa, może w Polsce jeszcze. Zajeżdżasz na miejsce, wszystko poukładane, wszystko znajome. Ile kroków jesteś przed jadącymi pierwszy raz, zanim oni zorientują się w temacie ty już będziesz miał pierwszą kasę w portfelu.

nie zawsze tak jest miałem znajomych, którzy pojechali w to samo miejsce ale zrobili sobie roczną przerwę w wyjazdach, pierwszą prace mieli jako kelnerzy, a na drugą liczyli w restauracji, gdzie pracowali 2 lata wcześniej no i się zawiedli, bo w między czasie zmienił się manager, ale i tak zawsze byli krok przed nami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 68
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Nie wiem czego się czepiasz w mojej wypowiedzi lorkendtrawel?

Trzeba ciężko pracować i tyle a myślisz, że w Polsce jak jest? Chcesz mieć siano to musisz tyrać po 12 i więcej godz.

Ja pracowałem do 90 godz tygodniowo i miałem jeszcze czas na imprezy.

Przez jeden tydzień w sierpniu spałem po 2-3 godz dziennie bo ze znajomymi w pracy tak się dobrze bawiliśmy. Wydaje mi się, że to kwestia samozaparcia bo była z nami jedna laska, która na zmywaku robiła i potrafiła przez miesiąc 16 dziennie robić i jeszcze się bawić od czasu do czasu. Nie wiem czy to kwestia tego, że trafiłem na [beeep]ch ludzi i w pracy i w chacie. Bo nawzajem się dopingowaliśmy do ciężkiej pracy i wiadomo, że ludzie chodzili wkurzeni bo coś bolało ale później jak można było spędzić tydzień w NYC i w zasadzie nie oszczędzać specjalnie to nikt nie narzekał...

Nie ma co płakać, że ciężko. Popracuj ciężko przez 3 miesiące a potem przez miesiąc się można bawić zwiedzając Stany i robiąc zakupy. I wtedy się jest naprawdę szczęśliwym, że to za swoje ciężko zarobione...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lorkendtrawel napisał :

Zaczne od tego, ze wkleilem w calosci twoja wypowiedz bo nienawidze jak ktos wybiera 1 zdanie z 10 i go komentuje.  

A teraz do rzeczy: po tej wypowiedzi dokladnie widac jaki jest sposob na to zeby sie program zwrocil - bardzo ciezka praca.  

PS. Tez mialem znajomych ktorzy nie spali po nocach bo ciezko pracowali, ale ich nie pozdrawiam.

Od pewnego czasu czytam Twoje wypowiedzi na forum i myslam ze naprawde miales takiego pecha ze nie dalo sie nic zrobic...Ale z tego co tu napisales to widze ze miales szanse na dodatkowa prace, bo przeciez twoi znajomi pracowali po nocach.......dlaczego ty nie mogles??

I fajnie ze doszles do wnosku, ze aby program sie zwrocil to trzeba ciezko pracowac. Myslales ze ktos Ci bedzie placil za ladny usmiech??

Przypuszczam, ze robiles to co teraz ......czyli nic poza narzekaniem.....

Gdybys poswiecil tyle energii na prace na worku ile tu na krytykowaniu programu to pewnie by sie zwrocilo........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cos mi sie wydaje, ze w tym temacie powoli zaczynacie pisac jak naprawde wyglada work and travel ("wychodzi szydło z worka"). I tez jakiego typu osoby powinny zapisac sie na ten program. Aha - do "Groch": nie czepiam sie twojej wypowiedzi i naprawde nie wiem na jakiej podstawie doszedles do takiego wniosku. Co do zwracania sie programu (dziwie sie ze ten watek dalej sie ciagnie, no ale), to w koncu jest pokazane to w jaki sposob mozna go odrobic: zapieprzaniem dzien i noc. Co do wypowiedzi "kantowa" to jak juz pisalem w innym miejscu moi znajomi praktycznie nie spali po nocach - bo wlasnie pracowali. Ja natomiast stwierdzilem, ze czasmi warto pojsc spac (no tak raz, dwa na tydzien).

PS. Moj kolega poswciecil tyle energii na prace na worku jak to ladnie ujelas, ze pewnego dnia stwierdzil ze nie ma czucia w rekach.

I jeszcze jedna sytuacja z tym samym kolega: kiedys po przyjsciu z pracy (druga zaczynal za 3 godziny) zapytalem sie go czy on kiedys bedzie mial wolne? Na co uzyskalem nastepujaca odpowiedz: "No wlasnie teraz mam wolne, cale 3 godziny". W tym czasie musial zjesc, wziasc prysznic, przespac sie - (co nie bylo takie latwe jak sie mieszka z kilkoma osobami), i po tym "wolnym" z powrotem do pracy, i tak codziennie.

No ale oczywiscie potem mogl sie chwalic w domku, ze byl w ameryce, ze sobie kupil to i tamto itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cos mi sie wydaje, ze w tym temacie powoli zaczynacie pisac jak naprawde wyglada work and travel ("wychodzi szydło z worka"). I tez jakiego typu osoby powinny zapisac sie na ten program. Aha - do "Groch": nie czepiam sie twojej wypowiedzi i naprawde nie wiem na jakiej podstawie doszedles do takiego wniosku. Co do zwracania sie programu (dziwie sie ze ten watek dalej sie ciagnie, no ale), to w koncu jest pokazane to w jaki sposob mozna go odrobic: zapieprzaniem dzien i noc. ....

PS. Moj kolega poswciecil tyle energii na prace na worku jak to ladnie ujelas, ze pewnego dnia stwierdzil ze nie ma czucia w rekach. .....

ale czy ktoś kiedyś twierdził inaczej(zaraz pewnie napiszesz, że tak) fajnie byłoby dostać prace za 15$/h pracować maksymalnie 48h/tydzień(dla Ciebie lorkendtravel 720$ i 8640$ w ciągu 12 tygodni pracy) i iść sobie na plaże kiedy inni zapieprzają, spokojnie zrobić zakupy, ugotować obiadek, zamiast żywić się tylko na firmowych stołówkach

też miałem takiego kumpla i w pewnym momencie, kiedy przepracował 120h w tygodniu(tydzień ma 168h) stwierdziliśmy że przesadza, ale on miał jasny cel, chciał kasy, kasy i jeszcze raz kasy no i to mu się udało, a potem zafundował sobie mega zakupy i 2 tygodnie w Nowym Jorku i zapomniał jak było i może pojedzie znowu

PS. może określisz jaki to typ ludzi powinien zapisywać się na w@t

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ta ciezka praca to przesada - pewnie,ze niektorzy musza niezle zapieprzac zeby dobrze zarobic, ale np. jesli chodzi o mnie (i generalnie o taki typ ludzi) to nie za specjalnie lubie sie przepracowywac, za kazdym razem mialam lajtowe prace i zawsze sobie na tyle zarobilam, zeby program sie zwrocil + zeby byly fajne zakupy + zeby byla fajna 2-3 tyg.wycieczka na koncu + zeby przywiezc nadwyzke dolarowa do PL ;) .

Moim zdaniem to czy program sie zwroci w duzej mierze zalezy od szczescia, tzn.byc we wlasciwym miejscu o wlasciwym czasie - w moim przypadku przewaznie takie rozne fajne zbiegi okolicznosci byly i sie wszystko bardzo dobrze ulozylo, choc wiadomo dac palec to chce sie reke i zawsze moze byc lepiej :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. może określisz jaki to typ ludzi powinien zapisywać się na w@

To moze ja spróbuje Ci odpowiedzieć.

Ludzi wiedzących czego chcą, zdeterminowanych, żyjących zgodnie z zasadą "co Cie nie zabije to Cię wzmocni", nie poddajacych się w przypadku problemów, otwartych na innych ludzi,optymistów.

Rozumiem dlaczego lorkendtravel pisze takie posty.

Poprostu ktoś mu naopowiadał przed wyjazdem bajek o USA że wszystko tam jest piękne, chlopak pojechał nie miał szczęścia i sprawy nie ułożyly mu sie tak jak mial to zaplanowane, nie kupił tego co chcial, zobaczył tego co chciał itd.

Do tej pory nie może sobie wybaczyc że zaufał tej osobie (lub grupie osób, najprawdopodobniej byl to ktoś z biura wysylającego ludzi na W&T) i stąd te posty.

Bardzo dobrze że lorkenftravel pisze posty, ponieważ pokazują one drugą stronę programu.Uważam że W&T nie jest dla każdego.

Prawda jest taka część osób ma szczeście i nie musi ciężko pracować żeby zrealizować swoje plany, pozostali(większość) muszą "zapieprzać dzień i noc".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na miejscu wyjezdzajacych radze sobie zadac pytanie jaka kwota was satysfakcjonuje? czy tylko odrobienie czy jeszcze odlozenie, zwiedzenie czegos itp. Ja znam duzo osob co odpracowalo program+bilet+kasa ktora bierzecie ze soba lecz doslownie na nic wiecej nie starczylo i chcac np. pozwiedzac musieli wydac te pieniadze czyli wyszli pod kreska, sam tak mialem po pierwszym worku. z Drugiej strony glupio jechac pol swiata tylko zeby wyjsc na zero i nic nie zobaczyc. Jak patrze na to z perspektywy czasu stwierdzam ze koszty porgramu sa po prostu sporo za duze przez co oplacalnosc eskapady jest jaka jest. Jak myslicie kategoriami zysto pieniznymi zysk/strata to sie generalnie nie oplaca, ale jak jakies doswiadczenie zobaczenie czegos itd to juz zalezy od konkretnej oferty.

Aha YTP organizowalo spotkanie wiosna 2006 z chlopaczkiem co zarobil na czysto 10.000$. Jako ze byl to czas mojego wyjazdu tak obliczylem ze znajomymi i wyszlo ze albo nie spal albo dobre napiwki mu w stripclubach dawali. Albo ten tepy prezes wybral mu specjalna oferte 'dla wybranych' hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha YTP organizowalo spotkanie wiosna 2006 z chlopaczkiem co zarobil na czysto 10.000$. Jako ze byl to czas mojego wyjazdu tak obliczylem ze znajomymi i wyszlo ze albo nie spal albo dobre napiwki mu w stripclubach dawali. Albo ten tepy prezes wybral mu specjalna oferte 'dla wybranych' hehe

Wystarczy mieć dobrą pracę z napiwkami (valet, kelner) i bez problemów można wyciągnąć te 5000/mc. dla mnie, jak najbardziej realne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...