sly6 Napisano 13 Października 2008 Zgłoś Napisano 13 Października 2008 Wojtek-J po 1 jak dobrze przeczytasz relacje napisane to sam dojdziesz do wniosku ze tak do konca dobrze nie postapili Policjanci bo np wyszlo wiele nie wyjasnionych spraw jak naprzyklad ilosc uzytych traserow,druga sprawa czy uwazasz ze kazdy kto zle zniosl podroz nalezy poczestowac traserem? A i najwazniejsza sprawa jesli by nic nie bylo to by sie nia urzad,Policja nie zajela a tak nie jest do konca.Zeby nie ten film ktory pokazal chlopak to by sprawy nie bylo... ps a wstydzic sie powienies tych co krada,alkoholikow ,oszukuja biednych ...
Wojtek-J Napisano 13 Października 2008 Zgłoś Napisano 13 Października 2008 Uwazam, ze ofiara wypadku zachowywala sie skandalicznie - to po pierwsze. Nie widze w tym co robil pan Dziekanski niczego normalnego i nie widze zadnego usprawiedliwienia dluga podroza. Byl to prymitywny typ, ktory zachowywal sie agresywnie. Ochrona przez dluzszy czas nie mogla dac sobie z nim rady, policja rowniez. Aby go uspokoic uzyto paralizatorow. Dlaczego nie? To standardowa procedura. Po to wlasnie sa, dzieki nim policja nie strzela ciagle z broni ostrej. To, ze interwencja zakonczyla sie smiercia jest po prostu nieszczesliwym wypadkiem. Ktos powyzej pisal "dlaczego policja nie uzyla palek". Gdyby otrzymal cios w glowe i w jego wyniku stracil zycie, ta sama osoba napisalaby "dlaczego policja nie uzyla paralizatorow"? To, ze pan Dziekanski spedzil X godzin niezauwazony na wielkim lotnisku niczym dziwnym raczej nie jest - wielu z nas zdarzaly sie dluzsze pobyty na lotniskach. Moj 'rekord' to cos ok. 16 godzin - nie kur**walem, nie rzucalem niczym w szyby, zachowywalem sie spokojnie. Jezeli delikwent nie zachowywal sie spokojnie, a byl agresywny - nalezalo go uciszyc. Robiono to przez dlugi czas - jak pokazuje filmik - w kulturalny i spokojny sposob. Latwo byc 'madrym' po wypadku, ale gdyby ta osoba wyjela nagle przemycony cudem noz i zadzgalaby nim 3 inne osoby - odezwalyby sie glosy "Dlaczego policja nie interweniowala? Przeciez po to sa! Dlaczego zostawili go w spokoju i zginely 3 niewinne osoby. Po co maja paralizatory i palki?". Jezeli ktos nie zna jezyka, bierze ze soba chociaz podreczny slownik aby porozumiec sie w razie awaryjnej sytuacji. Kosztuje takie podreczne cudo pewnie z 15 zl. Jak widac - "slownik oszczedza zycie". Idea tworzenia filmu o naszym nowym narodowym bohaterze uwazam za zalosna. A za takich prymitywow niestety trzeba sie wstydziec, a nie ich heroizowac.
sly6 Napisano 13 Października 2008 Zgłoś Napisano 13 Października 2008 Wojtek-J teraz to pojechales po tzw bandzie,niby masz do tego prawo ale pamietaj o 1 ze w zyciu roznie bywa i jedni tak sie zachowuja a 2 znow inaczej i nie wiadomo co Nam zycie da. Dlaczego nie chcesz przeczytac o tym jak rozmawial z urzednikiem imigracyjnym i ta osoba wprost powiedziala ze byl spokojny a jedynie biala plama to jest te pare godzin w ktorych byl w tranzycie i potem jest ten film co pokazuje ze faktycznie zle sie dzieje ...
Wojtek-J Napisano 13 Października 2008 Zgłoś Napisano 13 Października 2008 Dla mnie to jest jasne - filmik pokazuje 10-minutowy wycinek, a pan Dziekanski przebywal na lotnisku wiele godzin. Rzecz w tym, ze jesli ktos w porcie lotniczym zachowuje sie w tak niestosowny sposob (a wszystko widac dokladnie na filmiku) - nalezy go uspokoic i to obowiazkowo. Czy zgadzasz sie ze mna co do tego? Malo mnie obchodzi to, ze np. terrorysta zachowuje sie jak aniolek podczas odprawy jezeli potem porywa samolot. Moze nawet obdarowywac cukierkami male dzieci przed wejsciem do samolotu i pomagac w upchnieciu bagazy starszej pani, ale jesli kogos pozniej zabije - bedziemy patrzec na to co zrobil na koncu, a nie jak zachowywal sie przed zdarzeniem. Pan Dziekanski zachowywal sie przed zdarzeniem spokojnie, ale w pewnym momencie stal sie po prostu agresywny i prymitywny. Obsluga zachowywala sie bardzo spokojnie i starala sie kulturalnie uciszyc awanturnika - takie jest moje zdanie. Gdy nie mogli dac sobie z tym rady - zadzwonili po policje. Jezeli obsluga lotniska nie potrafi porozumiec sie ze dana osoba - wzywa tlumacza. Jezeli poza problemami z komunikacja dochodzi agresja - powinna wezwac policje, aby bronic w ten sposob inne osoby (co zrobiono). Powtorze raz jeszcze - wiele osob krytykuje policje za interwencje (przepisowa), ale gdyby stalo sie cos zlego - te same osoby krytykowalyby policje za brak interwencji. Powiedz mi szczerze - czy tak nie jest?
sly6 Napisano 13 Października 2008 Zgłoś Napisano 13 Października 2008 Wojtek ta sprawa jest zbyt powazna aby powiedziec kto zawinil,sledztwo wykazalo pewne uchybienia i chyba tego nie bedziesz kwestionowal,prawda>? I jeszcze raz napisze,nikt z Nas nie wie do konca co moze z Nim sie stac.Zycie czasami plata figle a wtedy prawie kazdy szuka oparcia w innych osobach .
Wojtek-J Napisano 14 Października 2008 Zgłoś Napisano 14 Października 2008 Wojtek ta sprawa jest zbyt powazna aby powiedziec kto zawinil,sledztwo wykazalo pewne uchybienia i chyba tego nie bedziesz kwestionowal,prawda>? Zanim mam cos kwestionowac - chcialbym wiedziec co. O jakich uchybieniach mowimy, chodzi mi o konkrety? Wymaga sie cudow od pracownikow lotniska i policji, i obciaza sie ich calkowicie odpowiedzialnoscia za ta przykra smierc - ale to nie bylo morderstwo, a wypadek, w ktorym winienie osob trzecich jest naduzyciem. Nawet na tym 10-minutowym filmie widac, ze obsluga stara sie spokojnie zalagodzic sytuacje, bez atakow, bez krzykow, w odpowiedni sposob. Nie mozna powiedziec tego samego o panu Dziekanskim, ktory zachowywal sie prymitywnie i agresywnie. Opisuje sie cala historie tak, jakby przez 10 godzin nikt nie zajal sie ta osoba - prawda jest jednak taka, ze pan Dziekanski czekal sobie spokojnie w sali odbioru bagazow bez informowania kogokolwiek o swoim problemie i nikt nie mial wrecz szans sie nim zainteresowac. Czy ktos mial go w tej sali zauwazyc (przypominam, ze w ciagu kilku godzin przewinelo sie tam szacunkowo 4 tysiace osob i pozostawanie w sali odbioru bagazow nie jest niczym dziwnym i niespotykanym) i uprzejmie spytac czy nie potrzebuje pomocy? Wszyscy wiemy, ze to absurdalny wariant. Chetnie dowiedzialbym sie czemu pracownicy lotniska zachowali sie wedlug opinii publicznej tak nagannie. Sprowadzono pracownika, ktory dzieki slabej znajomosci jezyka polskiego pomogl w przejsciu formalnosci wizowych oraz w odnalezieniu bagazy pana Dziekanskiego (gdy ten w koncu raczyl pojawic sie w odpowiedniej sali). Nawiasem mowiac fakt, ze pan Dziekanski przeszedl przez wszystkie kontrole i rozmowe z oficerem imigracyjnym oznacza, ze jednak ktos sie nim zajmowal (gdy tylko pojawila sie taka mozliwosc). Podawano mu wode, probowano tez odprowadzic go do publicznej czesci lotniska, dostepnej dla osob z zewnatrz. Wczesniej wywolywano przez glosnik zarowno pana Dziekanskiego, jak i jego matke, dzwoniono tez zreszta na jej telefon i pozostawiono wiadomosc. To nie swiadczy o ignorancji i calkowitym braku zainteresowania, prawda? A co wiecej mozna bylo zrobic? Trzeba pamietac dodatkowo, ze mowa tutaj nie o 3-letnim dziecku, a o 40-letnim doroslym facecie, ktory w dodatku nie przyjezdza jako turysta, a stara sie o stala rezydencje w obcym kraju. Jezeli mial problem - dlaczego nie poprosil o pomoc? Nawet na migi, nawet starajac sie wytlumaczyc cos w jedynie sobie znanym jezyku. Oczekiwal, ze wszyscy w Kanadzie beda mowic po polsku? Dlaczego tez nie patrzyl na to co robia inni pasazerowie - nawet wzorujac sie na nich daly sobie rade. Mapki na lotnisku tez nie istnieja? We Frankfurcie jakos dal sobie rade, a sytuacja jest przeciez podobna. Brak slownika polsko-angielskiego lub polsko-francuskiego u osoby, ktora stara sie o stala rezydencje w Kanadzie jest co najmniej dziwne. Wini sie za brak reakcji pracownikow lotniska, ale w jaki niby sposob maja zwrocic uwage na wszystkie osoby czekajace w danym miejscu przez dluzszy czas? Rozumiem, ze mozna zwrocic taka uwage na samotne male dzieci, ale na doroslych? Poza pustymi slowami - chcialbym przeczytac jakis konkret - co pracownicy lotniska powinni zrobic w calej tej sytuacji. Jak ogolnie obsluga powinna sie zachowac, aby tej sprawy uniknac? Moze pomogloby zatrudnienie tlumaczy wszystkich jezykow swiata (w tym tak waznego polskiego)? Przeciez sytuacja wyniknela juz po zalatwieniu wszelkich formalnosci (i to tych bardziej skomplikowanych niz odprowadzenie do wyjscia, przy ktorym incydent rozpoczal sie), a nie przed nimi. Wczesniej nieznajomosc jezyka nie przeszkodzila tak drastycznie w komunikacji z panem Dziekanskim, dopiero jego agresja juz przy wyjsciu stworzyla problemy. A moze pomoze zwiekszenie ilosc kamer moniturojacych teren portu? No tak, uratowaloby to zycie. A, juz wiem! Powinno sie zwracac wieksza uwage na osoby, ktore w danej sali przebywaja dluzej niz dwie godziny (proponuje kolczykowanie pasazerow, aby wiedziec ktory w danej sali przebywal ponad wyznaczony limit czasu). Przeciez to absurdy. Szukajac kozla ofiarnego zapomina sie o jednym - o skandalicznym zachowaniu pana Dziekanskiego. Zastanawiajaca jest jeszcze jedna rzecz - dlaczego pani Dziekanska nie czekala na lotnisku czekajac na syna? Wymaga totalnej opieki nad nim od obslugi lotniska (wiedzac, ze nie zna zadnego jezyka poza polskim), a sama dotarla na miejsce dopiero po polnocy (jej maz dzwonil okolo godziny 19-tej, ale pan Dziekanski przebywal wtedy na lotnisku juz od trzech godzin). Wiedziala, ze jej syn nie mowi po angielsku, nie mowi po francusku - jest wiec pierwsza osoba, ktora powinna dotrzec na lotnisko i po godzinie-dwoch oczekiwan wiercic dziure w brzuchu pracownikow lotniska, aby pomogli w jego poszukiwaniach. Wie przeciez, ze jego lot zostal przyjety i ze jej syn jest na lotnisku (tyle, ze ciezko go zlokalizowac). Co do policji. Policja jest po to, aby w takich sytuacjach pomagac. Zostala wezwana do obezwladnienia agresywnego typa, z ktorym nie mogli poradzic sobie ochroniarze obiektu. Rzucanie krzeslem w szyby nie jest niczym normalnym i moze przerodzic sie w jeszcze gorsze zachowania. Paralizatory sa narzedziem, ktore zostalo stworzone do uzywania, to nie blyskotka "blink blink" przypieta do paska policjanta, ktora ma ladnie wygladac. Nie mozna tez zapominac, ze jej funkcja jest bezpieczniejsze (nie tylko dla ofiary, ale tez dla policjanta!) zatrzymanie podejrzanego. Bez uzycia broni palnej, ale tez armatek wodnych czy gazu lzawiacego (rozprzestrzeniajacego sie w niewielkim pomieszczeniu blyskawicznie i wplywajacego na wiele osob - t0d, swietne pomysly, gratuluje ). Jezeli ktos jest agresywny i rzuca roznymi przedmiotami - policjant ma prawo uzyc najpierw paralizatora, aby nie narazac swojego zdrowia i zycia na atak niemalego w koncu napastnika. W komentarzach krytkuje sie dzialania policjantow, bo pan Dziekanski byl "passively resisting" - nie mogl byc "actively resisting" bo do spelnienia tej definicji brakowalo mu znajomosci jezyka angielskiego ... Jestem w takim razie ciekaw w jaki sposob policjanci mogli zatrzymac pana Dziekanskiego i nie ryzykowac swoim zdrowiem. Oni rowniez powinni zachowywac sie jak ochroniarze i nie dotykac go godzinami, bo nie wszedl jeszcze w tryb "actively resisting" (no i nie wszedlby w niego nigdy, bo nie znal zadnego obcego jezyka)? Mieli liczyc na to, ze rzucajacy krzeslami napastnik nie stawi oporu gdy sprobuje zatrzymac go kilku policjantow? Raz jeszcze - po to sa paralizatory, aby moc zatrzymac dana osobe bez ryzykowania zdrowiem i zyciem policjanta, ale tez przy zachowaniu ofiary przy zdrowiu i zyciu. Sa osoby (bardzo nieliczne przypadki), ktore reaguja na uzycie paralizatora negatywnie, ale umrzec mozna nawet po ukaszeniu osy czy przez 'niekompatybilne' znieczulenie w szpitalu. Znakomita wiekszosc osob reaguje na paralizator tylko przez moment, po chwili jest w pelni sil - jest to wiec chetnie stosowana forma obezwladniania agresora. To byl przykry, niespodziewany wypadek, a nie smierc spowodowana brutalnoscia policji. Gdyby policjanci uzyli tu palek - byliby w wiekszym ryzyku, a oskarzonoby ich jeszcze o niewspolmierna do zdarzenia agresje. I jeszcze raz napisze,nikt z Nas nie wie do konca co moze z Nim sie stac.Zycie czasami plata figle a wtedy prawie kazdy szuka oparcia w innych osobach . Czyli pan Dziekanski nie jest winny, a wszyscy naokolo. Mial zly dzien i nalezalo mu to wybaczyc, pozwolic mu krzyczec na pracownikow lotniska i rzucac krzeslami w szyby. Kazdemu sie zdarza, zycie splatalo mu figiel, a on tylko szukal oparcia w innych osobach. No tak. Usprawiedliwiasz jego prymitywnosc i chamstwo zmeczeniem. Wiec ja rowniez spytam 'raz jeszcze' : gdyby pan Dziekanski zrobil komus krzywde czy nie krytykowano by rowniez obsluge lotniska (tym razem slusznie) za brak zdecydowanej reakcji? Co nalezalo zrobic - czekac az rozbije wszystkie okna i rzuci sie na kogos, w miedzyczasie sprowadzajac tlumacza? Policje sprowadzono, bo byl agresywny, a nie dlatego, ze nie dalo sie z nim porozumiec ... Na pewno jest czyms strasznym, ze zginal w bezsensowny sposob czlowiek i ze matka, ktora czekala na niego tyle lat, bedzie musiala go pochowac. Nie wiem jednak dlaczego konieczne jest znalezienie tutaj kozla ofiarnego, nawet jesli ma sie to wiazac z naginaniem faktow ...
gal Napisano 14 Października 2008 Zgłoś Napisano 14 Października 2008 Nie za bardzo mi sie wtracac w wasza dyskusje ale troche mnie niepokoi fakt ze zyjemy w spoleczenstwie gdzie wine zawsze przenosi sie na kogos to nie prowokator, scigany przez policje zawinil to policjanci bo wystrzelili 40 naboi na bezbronnego czarnego w nyc i zamordowali go a on przeciez siegal po portfel nie pistolet troche mniej drastyczny jesli moje dziecko nie przejdzie do nastepnej klasy to wezme nauczycielke do sadu bo jak ona uczy skoro dziecko konczy piata klase i nie umie czytac itd i tp smierc polskiego imigranta w vancouver byla ogromna tragedia jest nadal takie incydenty nie powinny miec miejsca w cywilizowanym swiecie bez dwoch zdan ale czy musial umrzec czy nie przeciagnal struny czy nie jest czas aby winni pewnych sytuacji ponosil wine za stworzone sytuacje a nie ciagle ktos inny jest obwiniany zyjemy w takich spoleczenstwach ze zwalanie winy na kogos innego jest jakby natychmiastowe i obowiazkowe
sly6 Napisano 14 Października 2008 Zgłoś Napisano 14 Października 2008 po 1 chyba dobrze wiesz ze starajac sie o wize na pobyt staly nie musisz znac jezyka-przy laczeniu rodzin i zobacz ile jest takich przypadkow na tym Forum ze osoby leca bez znajomsci jezyka,tak mozna powiedziec ze sobie radza ale czy tak jest w 100%? Ktos kto nie zna jezyka to jak ma prosic o pomoc,wytlumacz mi prosze?mowisz na migi ale jak w jaki sposob?sa przypadki ze mozna pokazac ze cos Nas boli,ze jestesmy glodni lub tez ze jestemy spragnieni ale jak pokazac ze sie chce wyjsc?no chyba nie sadzisz ze kazdy odczyta takie migi w 100%jesli tak uwazasz to gratuluje ale to jest fikcja,,najgorsze jest to nie wiemy i Ty sam nie wiesz co bylo przez te pare godzin,moze szukal pomocy,moze chcial cos powiedziec itd i co wtedy?jak widzisz nie ma w 100% odpowiedzi na te pytanie i pytania co do Matki to dobrze przeczytaj tekst bo widze ze zle cos czytasz bo: W Vancouver miał wylądować wczesnym popołudniem, ale samolot się spóźnił. A ja wyjechałam z Kamloops wcześnie rano i czekałam na lotnisku, ale z drugiej strony. Już się nie mogłam doczekać, kiedy go zobaczę. Pani wie, ja go jednego mam...miałam...(płacz). On był tam, gdzie wydają bagaże, powiedzieli mi ludzie, którzy widzieli na własne oczy, co się stało na lotnisku...A mnie tam nie chcieli wpuścić. Błagałam tych ochroniarzy z security, żeby mnie wpuścili, bo on jest sam, nie zna lotniska, nie zna angielskiego, a ja jestem matką, znajdę go i pojedziemy do domu... Ale oni byli nieubłagani. Nikt nie chciał mnie wysłuchać. Mijały godziny, w końcu jedna pani oficer zgodziła się wywołać go przez głośniki. Ale to było zupełnie bez sensu, bo w hali przylotów tych głośników nie słychać, a poza tym tak przekręciła jego nazwisko, nawet ja ledwo je poznałam... Jak teraz pomyślę, że on tam chodził z kąta w kąt i prosił ludzi o pomoc, i nikt, absolutnie nikt mu nie pomógł, to nie mam już sił, żeby żyć... (płacz). http://www.gazetagazeta.com/artman/publish...cle_20195.shtml Moze przeczytaj relacje Matki bez emocji i sam zobaczysz gdzie byly bledy i co nalezalo zrobic z tej sytuacji . A i pamietaj tez i o tym ze Policja sluzy tez pomoca a nie lapaniem i strzelaniem . gal zyjemy tak w dziwnych czasach ze czasami nalezy 2 razy sie zastanowic przed okreslaniem,napisaniem na kogos zbir itd Mozna czyjes czyny osadzic ale nie czlowieka i chyba od tego nalezy zaczac bo chyba nikt z Was nie chcialby aby ktos Was okreslil po 1-2 zdarzeniach jacy to jestescie ,prawda?
gal Napisano 14 Października 2008 Zgłoś Napisano 14 Października 2008 Tak tragiczna jak sytuacja winikla nikt nie wie i nie czuje jak matka lub najblizsi ale do ch.....mowimy o 40 letnim facecie zacznijmy ponosic odpowiedzialnosc za swoje czyny!
sly6 Napisano 14 Października 2008 Zgłoś Napisano 14 Października 2008 gal widze ze jako dorosla osoba wiesz zawsze co mozesz i jak mozesz robic i nie robisz zadnych pomylek a jak robisz to zawsze przyjmujesz na siebie pelna odpowiedzilanosc,,nigdy takiej osoby nie spotkalem i raczej sie nie spotka ...W wiekszym lub tez mniejszym stopniu bedziemy spychac niepowodzenia na kogos innego nawet jesli tego nie widzimy ,taka jest natura ludzka ,tak samo jest ze mna i widze to po swoim zyciu i zachowaniu.. a wracajac do tego niby 40 latka to ile takich jest starszych ludzi co nalezy im pomoc,podac pomocna dlon..wtedy nikt sie nie dziwi ze tacy sa tylko ze jak ma 30-40 lat to robi sie wielkie oczy ...Nie kazdy z Nas rodzi sie taki sam i tak samo czuje,jesli to prawie kazdy pojmie bedzie nam sie zylo o wiele lepiej,inaczej bedzie tak jak jest ze jedni beda na gorze a inni troche inaczej myslacy i radzacy sobie beda na dole-jak widac to sie nadal utrzymuje bo jak przyznac sie do swoich slabosci i niedoskonalosci kiedy ma sie te prawie 40 lat?wtedy mozna uslyszec taki duzy a nie radzi sobie-a no sobie nie radzi bo jakos tak zycie dalo to co dalo...Znam wiele mlodych osob ktore sa madrzejsze od niejednego 30-40 latka ale czy kazdy mlody czlowiek taki jest?i tak samo jest z 30-40 latkami..
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.