-
Liczba zawartości
656 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Nigella
-
Uojezuuu, nie bylo mnie tu cale wieki i nie nadazam z czytaniem postow Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Moi drodzy, mam pytanie do tych z Was, ktorzy goscili u siebie rodzicow, czlonkow rodziny czy inne bliskie osoby. Moi rodzice przylatuja do nas na miesiac i zastanawiam sie jak rozegrac sprawe ubezpieczenia. W Polsce dostali nastepujaca oferte: Polisa na 150000,- Euro Choroby przewlekłe 30000,- cena za 30 dni 660 zł/os. Sa w to wliczone inne cuda, musze jeszcze doczytac co dokladnie, i teraz pytanie, czy ubezpieczenie z Europy wystarczy, czy dokupowac cos na miejscu (nie mam kompletniej zadnej wiedzy na temat tego, jak to tutaj dziala, wiec szczerze mowiac nawet nie wiem jakie sa ceny i czy to sie ewentualnie oplaca). Rodzice w wieku 60+, zdrowi jak rydze, aktywni i wysportowani, ale wiadomo, licho nie spi, wiec wole sie zabezpieczyc - szczegolnie, ze beda tutaj caly miesiac.
-
A gdzie byl jak go nie bylo?
-
U mnie w porywach 30 stopni, upal jakby zelzal
-
Roelka, mam podobny problem z psami, pietro nizej wprowadzili sie nowi sasiedzi, mlodzi ludzie. Maja dwa sliczne psy, jeden taki jakby labradorowaty, drugi pudelek. Sasiedzi wypuszczaja je na balkon i wtedy zaczyna sie ujadanie, jeden szczeka basem, drugi jak to pudel - jak wejdzie na wysokie tony to mozna dostac kota. W ciagu dnia nie ma problemu, jestesmy w pracy, a psy musza sie wyszczekac, ale raz dawaly czadu cala noc (wydaje mi sie, ze sasiadow nie bylo w domu), a poranne szczekanie w weekendy, tak kolo 7:00, to juz standard. Nie chce robic afery z administracja, bo boje sie, ze jesli ich przycisna to biedne psy skoncza gdzies w schronisku, z drugiej strony jakos nie czuje sie komfortowo, zeby do nich isc i prosic o cisze, brak asertywnosci totalny Dzisiaj cud, bo od rana nic nie slychac, ale najbardziej wkurzaja mnie soboty i niedziele, jedyne dwa dni, kiedy mozemy sobie pospac… nie wiem, chyba skonczy sie na zakupie zatyczek, ech.
-
Super wyprawy, Jannapa! Jkb, jak u Was? Alaske mam na bucket list, moze kiedys... jak wrazenia? Przy okazji - Spirit, po United, to najgorsze linie lotnicze w Stanach, lot na Floryde opozniony na razie o godzine, w poniedzialek moj maz lecial tym samym i mial trzy godziny opoznienia. Na szczescie pogoda w Chicago cudna, wlocze sie po miescie i tak naprawde to nie chce mi sie wracac
-
Jkb... hahaha, fakt... tragedia goni tragedie Magdalena, ja tez nie jestem masochistka, upalow nie cierpie... ale wszystko da sie wytrzymac.
-
Ale czego sie obawiasz? Ja mieszkam juz prawie cztery lata i zyje
-
Moi drodzy, Jackowo sie konczy Pare polskich biznesow, reszta latino... mysle, ze jeszcze troche i po polskiej dzielnicy nie bedzie sladu. Tak czy siak jedzenie w Staropolskiej doskonale A Chicago (downtown) rzeczywiscie przepiekne i pierogi w Pierogi Heaven normalnie jak u babci
-
U mnie wietrznie, bo jestem (po raz pierwszy w zyciu) w Chicago Jutro wybieram sie zobaczyc Jackowo, dreszczyk emocji normalnie
-
Wow, a wlasnie sie zastanawialam niedawno, co tam u Ciebie po drugiej stronie Florydy! I jak tam wrazenia z Kalifornii? W ktorej czesci jestescie?
-
O matko, oferta swiezutkiego sushi jest strasznie kuszaca! Niestety ladujemy ok. 11:20, jak tylko odbierzemy bagaze i samochod z wypozyczalni, co pewnie zajmie z godzine, ruszamy do REI i dalej na wybrzeze. Co do Redwoods National Park to moj maz bardzo naciska, zebysmy tam pojechali, wiec jeszcze zobaczymy (aczkolwiek plan mamy tak napiety, ze pewnie z wielu rzeczy trzeba bedzie zrezygnowac). Co do Portland i okolic to plan nie podlega juz negocjacji, wynajelismy na tydzien mieszkanie, zaliczka wplacona i wszystko prawie dopiete na ostatni guzik - gory, wodospady, Columbia River Gorge, Cannon Beach, moze nawet krotki wypad do Seattle Po 3,5 roku na florydzkiej plaszczyznie i bagnach nic mi sie tak nie marzy jak lasy i wspinaczka
-
Dwa tygodnie, robimy tour de Oregon Z lotniska prosto do Lincoln City przez Tillamook, potem Coos Bay, Bandon, Crater Lake, Bend - to wszystko w tydzien, a drugi tydzien Portland i okolice. W duzym skrocie: wybrzeze, gory, lasy, jeziora, rzeki i miejscowe browary
-
@andyopole Jak tam pogoda w Oregonie, bo w piątek lądujemy?
-
Ja w zeszlym roku kupowalam samochod - byl sierpien, dwuletnia zielona wygasala w pazdzierniku i jeszcze na SSN ten dopisek Bylismy po ktoryms tam z kolei dniu negocjacji u dealera i juz bylo baaardzo blisko transakcji, no i wlasnie wtedy panowie dealerzy zdali sobie sprawe z mojej sytuacji… ale tak jak mowie, negocjacje byly tak zaawansowane i dealer tak zadny zarobku, ze ostatecznie przymkneli na to oko
-
Jannapa, a wiesz, ze juz nie pamietam, czas leci tak szybko i w sumie to zaluje, ze nie zapisywalam calego procesu K-1, krok po kroku, ale tak, wydaje mi sie, ze najpierw bylo SSN (po slubie), a potem dopiero AoS. Niedawno dostalam zielona 10-letnia wiec moze to juz czas, zeby sie wybrac do SSN office?
-
Dzieki wszystkim za wypowiedzi Paulina, mialam podobna sytuacje z lekarzem, calkiem niedawno - chcieli SSN przez telefon, powiedzialam, ze nie pamietam… bo naprawde nie pamietam i ze wpisze w formularz jak bede na miejscu. Formularz wypelnilam, SSN nie wpisalam i nikt sie nie czepial - wiec stad moje watpliwosci dlaczego lekarze zbieraja takie dane. Milion razy slyszalam o koniecznosci chronienia tego numeru, a tymczasem mam wrazenie, ze jestem zmuszana, zeby szastac nim na prawo i lewo. Przy okazji pytanie - na moim SSN widnieje dopisek, ze "valid for work with authorization only" (czy cos podobnego). Czy to oznacza, ze po jakims czasie trzeba cos tym zrobic?
-
Dzięki za wyjaśnienie, przy okazji mam jeszcze jedno pytanie - po co lekarzom mój numer SS? Tyle się słyszy wokół, żeby chronić ten numer i nie podawać go osobom niepowołanym, tymczasem za każdym razem u nowego lekarza muszę wpisywać # SS w papierowe formularze, które podejrzewam przechodzą przez wiele rąk, mogą też łatwo zaginąć. Ostatnio musiałam wyjaśnić nieporozumienie w związku z ratami za rower, zadzwoniłam do banku, w którym wzięliśmy kredyt i - żeby w ogóle zacząć rozmawiać z kimkolwiek - musiałam na wejściu podać numer SS, obcej osobie, przez telefon. Jak zaczęłam dopytywać po co i czy jest to konieczne, doradca odpowiedział, że jeśli ne będzie miał mojego numeru to nie będzie mógł "wyciągnąć" danych mojej sprawy. Generalnie mam wrażenie, że numer SS podaje się tu na prawo i lewo, a jednocześnie wszędzie słychać ostrzeżenia, żeby tym numerem nie szastać, bo wiadomo, czym może to grozić. Co o tym sądzicie i jakie macie w tej kwestii doświadczenia?
-
Czyli lekarz może wystąpić do ubezpieczyciela o jakąkolwiek kwotę z nadzieją, że dostanie jak najwięcej? To jest UH i ortopeda in-network, nie wiem czego to kwestia, może planu ubezpieczeniowego, ale wychodzi na to, że na wszystko mam spory discount, przykładowo MRI: $1200 billed, discount $782.85, plan paid $67.15, out of pocket $350.00. Czwarty rok w Ameryce i nadal nie ogarniam zasad i kosztów tutejszej służby zdrowia...
-
Jak już jesteśmy przy służbie zdrowia to wyjaśnijcie mi proszę jak to działa, bo nadal nie mam pojęcia. Wizyta u ortopedy (w tym dwa prześwietlenia) i takie oto liczby w rachunku: - amount billed: $686.00 - plan discounts: $500.43 - your plan paid: $145.57 - your responsibility: $40.00 Rozumiem wszystko poza drugą kwotą, czyli $500.43. Skąd ta suma? Kto ją zapłacił, jeśli "your plan paid $145.57"?
-
San Francisco!
-
Nie, moj maz jest Polakiem A dlaczego pytasz?
-
Super, to teraz… cierpliwosci!
-
@andyopole No więc właśnie, rozmawiałam z kobietą z San Diego, która powiedziała nam, że za 300 tys. dolarów to można sobie co najwyżej kupić mieszkanie. Nie wiem, ile w tym prawdy, bo nie miałam czasu spojrzeć na oferty nieruchomości, ale generalnie wielu miejscowych mówiło nam, że życie w SD jest bardzo drogie.
-
@Serafina Nie, nie bylam nigdzie poza centrum San Diego wiec oczywiscie nie mam pelnego obrazu. Stacjonowalismy w Manchester Grand Hyatt, przeszlismy wybrzeze od Hilton San Diego Bayfront do Maritime Museum, zwiedzilismy Seaport Village, Gaslamp Quarter i Old Town. Na koniec bylismy w La Jolla i tam zrobilismy sobie dlugi spacer - od La Jolla Cove Beach po Nicholson Point. Musze przyznac, ze mam ogromny niedosyt i na pewno kiedys tam wroce, chocby po to, zeby zwiedzic USS Midway, na co zabraklo niestety czasu (na Coronado rowniez). Tez slyszalam, ze San Diego jest bardzo drogie jesli chodzi o "zwykle" zycie… ciekawe, czy to oznacza, ze zarobki sa odpowiednio wyzsze
-
…właśnie wróciłam z Kalifornii, byłam czwarty raz i za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam w USA. San Diego i La Jolla zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Jeśli chodzi o SD to dawno nie widziałam tak zadbanego miasta. Kto poza Serafiną mieszka w tym rejonie? Jak tam się żyje?