Skocz do zawartości

motorolnik

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    621
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez motorolnik

  1. Ad 1 i 3: to o czym piszesz to stan umysłu. To nie jest coś materialnego, więc nie zamienia się z czegoś w nic. Ad 2. Niepamiętam który to ośrodek mózgu, chyba własnie pień, ale to ten obszar, który odpowiedzialny jest za najbardziej prymitywne instynkty (atawizm, itp.). To on przejmuje wtedy kontrolę. Słyszałeś o tym (z tymi szympansami wyszło wcześniej w tym roku)? http://www.independent.co.uk/news/science/mysterious-chimpanzee-behaviour-could-be-sacred-rituals-and-show-that-chimps-believe-in-god-a6911301.html https://en.wikipedia.org/wiki/Animal_faith 1. ludzie nie są w tym względzie wyjatkowi, 2. "spirytualizm" a konsekwencji też "wiara w jakąś osobę wyższą" to coś co musiało wyewoluować, możliwe że jako efekt uboczny czegoś, albo po prostu posiadanie tego czegoś dawało jakiś lepszy procent w przetrwaniu gatunków. No i oczywiście jest ten eksperyment, w którym za pomocą wystarczająco silnego pola magnetycznego stymulującego mózg wyzwalano w uczestnikach wrażenie kontaktu z osobą boską.
  2. Trochę w temacie - dzisiaj zobaczyłem na instagramie New Yorkera i nie mogę się powstrzymać:) https://www.instagram.com/p/BMeiw1pB8Ue/
  3. Bo tak jest. Śmierć to koniec, nie ma po niej niczego. Mówię to z perspektywy odoby z doktoratem w naukach ścisłych. Przy okazji - przypomniało mi się jak jednego razu w Nowym Jorku kupiłem sobie curry na wynos w Chandni na 29tej ulicy no i sobie myślę "trzeba znaleźć jakieś miejsce żeby to spokojnie zjeść". Po chwili olśnienie: Madison Sq Park, przecież tam jest mnóstwo stolików w sąsiedztwie Shakeshacka. Więc sobie siedzę, niedaleko dwie laski przy stoliku o czymś rozmawiają, nie wszystko słyszę, ale do moich uszu dotarł fragment zdania, że jedna z nich zaczęła używać konta na Grindr, więc myślę sobie, że zapowiada się ciekawie. Więc konsumuję sobie powoli swojego kurczaka tikka a tu po jakimś czasie zbliża się dwóch młodych gości. I zaczynają nawijać tekstami "czy myślę o bogu" i takie tam. Od razu widać co się święci. Mam dylemat - spławić gości i dalej przysłuchiwać się tym dwóm laskom, albo wziąć na patelnię tych gości i biorąc moje naukowe podejście rozbrajać ich religijność. Wybrałem to drugie - przynajmniej poćwiczę język. Goście to byli jacys studenci, którzy szukali chętnych do jakiś grup dyskusyjnych itp. Więc rozmawiamy, powoli wyjaśniło się jakie mam wykształcenie i moje poglądy, ale szczególnie jeden gość był bardzo entuzjastyczny na zasadzie, że "punkt widzenia na religię itp kogoś z Twoim wykształceniem może się bardzo przydać w naszych dyskusjach". Porozmawialiśmy o tym i tamtym, mój kurczak wystygł w międzyczasie a laski obok się zmyły, goście zaproponowali entuzjastycznie żebym im dał swoje namiary to się odezwą. Null, zilch, nothing - cisza. Jak się domyślam do końca trzymali dobrą twarz, ale szybko doszli do wniosku, że narobię więcej szkody niż będą mieli pożytku z mojego uczestnictwa.
  4. Ja dzisiaj planuję w ogóle nie otwierać polskich stron informacyjnych. Jak tylko zobaczę te mordy, które teraz okupują Polskę to będzie mi niedobrze, więc po co się denerwować. Telewizji nie mam by design, więc nawet gdyby im przyszło do głowy zrobić tylko jeden słuszny kanał to i tak nie mają szansy mnie indoktrynować. Tradycyjnie przegląd wiadomości za to zacząłem od Gothamist - serwis prawie 100% zgodny z moimi poglądami i do tego społeczność komentatorów, której wypowiedzi poprawiają mi humor i dają nadzieję na lepszą przyszłość. Z Gothamista dowiedziałem się dzisiaj, że zmarł Leonard Cohen - 2016 continues to suck. Wracając do Trumpa, to w USA dalej komentuje się to, że w przemowie wspomniał o tym, że jego zabawa w prezydenta może się skończyć po dwóch albo trzech latach. Może on ma jakąś chorobę? Np. ten pomarańczowy makijaż jest po to żeby zamaskować objawy. Podczas całej kampanii codziennie wracał do Trump Tower w Nowym Jorku, kto wie, może po to żeby mieć jakiś treatment, np. dializy? Nie zdziwiłbym się gdyby to był jakiś nowotwór, albo potrzeba przeszczepu (nerki? żółtaczka C?). Biorąc pod uwagę jego nieopanowane instynkty seksualne i bliską znajomość z Jeffreyem Epsteinem przez te wszystkie lata mógł złapać jakieś paskudztwo (nie HIV, ale inne wirusy przenoszone drogą płciową) i teraz zbiera żniwo. Inna sprawa, że USA ma wielowiekową tradycję zamachów na prezydentów, więc jeśli Trump chce porządzić chociaż przez dwa lata to powinien unikać przejażdżek w samochodach z odkrytym dachem w pobliżu opuszczonych budynków bibliotek. Już teraz wokół Trump Tower jest no-fly-zone.
  5. SNL miał rewelacyjny odcinek z Tomem Hanksem. Dosłownie brzuch mnie bolał od smiechu.
  6. I jak Ci poszła przesiadka w ZRH?
  7. 45 to rzeczywiście mało, ale jeśli nadajesz bagaż 'through' to muszą na Ciebie poczekać, bo alternatywą dla nich i tak jest ekstra czas spędzony na wyjmowaniu Twojego bagażu z luku. Poszukaj na google statystyki Twojego lotu wtedy zobaczysz jak często i jak duże ma opóźnienia wylotu z Zurichu. Ja w ub. roku ćwiczyłem 55 minutową przesiadkę KRK-FCO-JFK w Fumicino. Biegłem z rękawa przez dwa terminale żeby potem i tak stać 20 minut w kolejce czekając aż w ogóle rozpoczną sprawdzanie boarding pass. W Zurichu zdaje się że pieszo nie da się przejść z terminala połączeń lokalnych do tego z którego obsługują USA tylko trzeba skorzystać z kolejki. Może dzięki temu jest szybciej? Z drugiej strony takie śmigłowe popierdułki które latają z Polski do Zurichu to raczej nie będą podjeżdżać pod rękaw tylko będą przewozić autobusem, co jest niestety wolniejsze. Jestem ciekawy jak Ci pójdzie ponieważ sam będę w Zurichu za dwa miesiące ale z przesiadką 1h05m (lot LX14, https://flightaware.com/live/flight/SWR14).Wylatuję na wakacje KRK-ZRH-JFK 10 sierpnia i wracam JFK-ZRH-KRK 7 września.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...