W podróż się nie wybieram, ale już się martwię tym paskudztwem. Mam nadzieję, że wymyślą coś na to.
Ale ja to jestem przewrażliwiona na punkcie wszelkich wirusów / bakterii.
W minione lato niestety Deet, mimo wypsikania się nim niemalże religijnie, nie uchronił przed niektórymi ugryzieniami. Przed większością - tak, ale kilka zdeterminowanych robali nie dało za wygraną i jednak mnie użarło. To były jakieś hAmerykańskie latające (skaczące?), maleńkie czerwone robale.