Skocz do zawartości

Gdzie Lepsze Perspektywy- Na Florydzie Czy W Kalifornii?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Chodzi o wize J1 a nie H1-jak pisalem wczesniejszy post wkradl sie blad-sory za pomylke. W kazdym razie nie zmienia to faktu ze ciagle nikt nie chce mi pomoc opisujac obecna sytuacje tylko wysmiewa,niedowierza.

Nie był to jedyny błąd, gdybyś sam wiedział o czym piszesz to pewnie by Ci ktoś z sensem odpowiedział, a czytając o jakiś NINach, pracy jako kierowca na wizie dla wysoko kwalifikowanych specjalistów, wyrabianiu prawka i ID i tym podobnych to się ludzie zastanawiają czy sam tak sobie namieszałeś w głowie czy ktoś Ci namieszał i jeszcze wziął za to pieniądze. Nie potrzebnie się tak unosisz, lepiej najpierw dowiedz się na jakich zasadach wyjeżdżasz a potem zabieraj za szukanie pracy.

  • Odpowiedzi 36
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Tak-chodzilo mi o wyjazd przez program Work And Travel tyle ze w opcji job hunting gdzie sam bede szukal pracy juz na miejscu, wyjazd na 4 miesiace pracy maksymalnie plus miesiac "grace period" juz bez pozwolenia o prace ktory mozna przeznaczyc np. na zwiedzanie. Ewentualnie zawsze mozna starac sie o przedluzenie wizy juz na miejscu na turystyczna lub studencka ale juz niestety bez pozwolenia na prace, jak rowniez o nawiazanie pozytywnej relacji z pracodawca ktory zgodzi sie na sponsorowanie na wize pracownicza (co swoja droga slyszalem jest w miare ciezkie do zrealizowania, z racji ze to bardzo duzo papierkowej roboty dla zatrudniajacego). Pomylilem nazwy i napisalem wiza H1 a chodzilo mi oczywiscie o J1- moj blad. A NIN to NATIONAL INSURANCE NUMBER ktory jest odpowiednikiem SSN amerykanskiego. Bylem w pracy kilka razy w Anglii wczesniej stad ten NIN z przyzwyczajenia podalem. Nie jestem tak doswiadczony w tym temacie jak Wy dlatego tez zalozylem wogole ten temat zeby sie czegos nowego dowiedziec. Wydawalo mi sie z poczatku ze dzial "Pracodawcy" bedzie w miare sensownym miejscem na umieszczenie pytania o potencjalnych pracodawcow i sytuacje z praca w USA. Dziekuje za rady ktore pojawily sie w odpowiedziach. Pozdrawiam!

Napisano

ok, to juz wiemy cos wiecej,

nie wiem czy w Twoim wypadku job haunting bedzie dobry, czasem lepiej miec jakas prace juz uzgodniona zanim sie wyjedzie, czlowiek sie pewniej czuje

z "job haunting" ogolnie nie ma problemu, jesli jedzie sie w miare wczesnie (czerwiec, najlepiej poczatek), wez tez pod uwage ze nie mozesz "poszukiwac" pracy przez blizej nieokreslony czas, a te dni z 4 miesiecznego pobytu, w ktorym mozesz pracowac, beda uciekaly bardzo szybko ;-)

Napisano

Rysiek zadales wcale nielatwe pytania. Porownanie rynkow pracy w CA czy FL dla kierowcow to juz bardziej specjalistyczny temat. Sprobuj raczej na jakims amerykanskim forum tego typu. Jesli bierzesz pod uwage rachunek ekonomiczny, to pewnie zdajesz sobie sprawe ze wybrales sobie bardzo drogie miasta. Powiedzialbym bardzo ciezkie i nieciekawe miasta do odnalezienia sie dla emigranta z Polski pierwszy raz lecacego do USA. LA i Miami to dwa bardzo specyficzne wieksze miasta jesli chodzi o demografie, sa to latynoskie miasta w prawdziwym tego znaczeniu. W zadnych innych dwoch metropoliach USA, tak wielu ludzi nie zna angielskiego jak wlasnie w Miami czy LA. Tu w USA wszystko sprowadza sie do tego wokol kogo mieszkasz, z jakimi ludzmi bedziesz mial stycznosc w sklepach, szkolach czy na drodze. Raczej ze nie chcesz zamieszkac w miejscu o populacji 50%+ wzwyz latynosow i nie chodzi tylko o latynosow, o obcokrajowcach innej rasy ktorzy zwykle trzymaja sie ze soba, a to jest przewaznie LA czy Miami - bedziesz sie zle czul nawet pomimo super intencji. Problem polega na tym, ze jesli chcesz zamieszkac w takich miejscach w tych miastach gdzie ludzie sa bardziej wyksztalceni i mowia po angielsku, w LA czy Miami takie miejsca sa BARDZO DROGIE w porownaniu z innymi wiekszymi miastami. O ile dobrze kojarze sredniej jakosci 1-bedroom w lepszych miejscach LA i Miami to ok 800-1000$, moze ktos mieszka w tych miejscach i moze mnie poprawic, ale wydaje mi sie ze byloby to wokol tej kwoty. Chodzi o to ze gdy w innych miastach zechcesz zamieszkac w niekoniecznie lepszej dzielnicy, to nie jest az tak drogo, i nie bedziesz sie czul tak strasznie obco, jak w tych miastach ktore podales, gdzie naprawde wiele ludzi nie zna angielskiego. Jesli jestes bialy i nie mowisz po hiszpansku, w Miami i LA bardzo wielkie znaczenie ma gdzie mieszkasz. Dlatego sie zapytalem ciebie na poczatku czy bierzesz pod uwage pieniazki, jesli jestes zamozny to sie nie przejmuj tym co pisalem, zamieszkasz w miejscu w ktorym poznasz LA czy Miami od super strony, a sa to bardzo fajne miasta. Jesli jednak nie stac cie na zamieszkanie, to moze sprobuj pomyslec o innych miastach. Szkoda jesli mialbys sie rozczarowac pierwsza przygoda w USA, a Ameryka nie konczy sie na Miami i LA.

Napisano

Dzieki za odpowiedzi!

Zdaje sobie z tego sprawe ale bede jednak probowal sam cos znalezc. Oferty pracy z biur posredniczacych zupelnie mi nie leza. W Anglii szukalem sam i dalo rade cos dobrego znalezc, mam nadzieje ze w USA tez sie uda. Z tego co wiem moge jej poszukiwac przez 45 dni i jezeli w tym czasie nie znajde to automatycznie wiza przechodzi w okres 30 dni "grace period" i musze sie zwijac. No ale 45 dni to jednak troche czasu..

Myslalem o tych dwoch miastach: Los Angeles i Miami szczerze powiedziawszy glownie ze wzgledu na klimat no i tez ze wzgledu na mozliwosci. Wiedzialem ze jest tam duzy procent latynosow ale nie zdawalem sobie sprawy ze gra to az tak duza role i az w tak duzym stopniu wplywa na wszelkie aspekty mieszkania tam. Faktycznie pod znakiem zapytania lezy mozliwosc efektywnego szukania pracy i zycia jezeli prawie 50% mieszkancow uzywa hiszpanskiego jako ich pierwszego jezyka. Zapewne w miescie takim jak Los Angeles komunikacja takze jest powaznie utrudniona ze wzgledu na rozmiary miasta. Ale maja tam autostrady miejskie "inner city highways" - czy to usprawnia komunikacje? W Kalifornii zastanawialem sie jeszcze nad San Diego ale miasto to lezy juz praktycznie przy samej granicy-czy odsetek latynosow (legalnych i nie) nie jest tam jeszcze wyzszy niz np w LA? Jak sie sprawa ma idac dalej na polnoc- np.San Francisco? Czy im dalej na polnoc tym teoretycznie mniej latynosow? Moja sytuacja finansowa nie pozwoli mi na wynajmowanie drogiego lokum i nie usmiecha mi sie mieszkac w meksykanskiej gangsterskiej dzielnicy rowniez:) Swoja droga to troche absurdalne ze w USA mozna czasem sie nie dogadac po angielsku. Trzeba sie zatem zaczac uczyc hiszpanskiego:D Pozdro!

Napisano

Zgadza sie im dalej na polnoc tym wieksze szanse ze mniej latio

Oregon czy Washington na zachodzie

Na wschodzie sa prawie wszedzie choc podobno znacznie ich mniej w New England

a latem nie chcesz byc na Florydzie wierz mi

CA jest OK bo suchy klimat natomiast FL absolutnie odpada latem

Bynajmniej dla mnie

Napisano

Jesli nie znajdziesz pracy przez 45 dni, to piszesz ze bedziesz musial wracac. Juz znajdziesz prace i na jak dlugo maksymalnie zostajesz? Bo napisales o szkole i rozwoju, dobrze rozumiem ze bedziesz chcial tu na stale zostac? Moze sie troche pogubilem. W kazdym razie nie napisales nam wiec moze zechcesz napisac co jest dla ciebie wazniejsze: czy praca i odlozenie $ czy mieszkanie w pieknym miejscu i klimacie. Wspomniales LA i Miami, dwa sliczne miasta ale bardzo drogie i ciezko w nich zarobic i dobrze zyc. Chociaz jak sie uprze to nie ma problemow z tanszym wynajmem pokoju czy zamieszkaniem w odleglejszym suburb i dluzszym dojazdem do miasta. Tylko po co tak skoro wiele przyjemniej, latwiej a czasami nawet i piekniej jest gdzie indziej. Wybierasz sie moze latem do USA, why not sunny Chicago in the summer? Unless you're totally rich, odradzam LA, San Diego i cale SoCal - ridiculously expensive!!! Sam sie stad przeprowadzam z tego powodu ze tu za drogo. Tu w USA istnieje American Dream, czyli zarobic na zakup wlasnego domu gdzies w ladnym suburb z dobrymi szkolami. Na oszacowanie czy dane miasto jest *affordable* przyrownuje sie sredni roczny zarobek rodziny (konkretnie malzenstwa) do sredniej ceny domu w danym regionie. Z tego zestawienia wynika ze w San Diego ok. 5% ludzi stac jest na zakup wlasnego domu, jedno z najgorszych wynikow USA. Dla porownania w metropolii Indianapolis, IN ok 90% pracujacych rodzin stac na wlasny dom. To straszna wielka roznica i daje do myslenia kiedy przychodzi placic latami w sam rent, czy w tym samym czasie nie lepiej gdzies zainwestowac we wlasne zamieszkanie. Wiem ze Cie zakup domu raczej nie interesuje ale chcialem pokazac co mialem na mysli mowiac ze miasto jest tanie czy drogie.

Napisano
Rysiek zadales wcale nielatwe pytania. Porownanie rynkow pracy w CA czy FL dla kierowcow to juz bardziej specjalistyczny temat. Sprobuj raczej na jakims amerykanskim forum tego typu. Jesli bierzesz pod uwage rachunek ekonomiczny, to pewnie zdajesz sobie sprawe ze wybrales sobie bardzo drogie miasta. Powiedzialbym bardzo ciezkie i nieciekawe miasta do odnalezienia sie dla emigranta z Polski pierwszy raz lecacego do USA. LA i Miami to dwa bardzo specyficzne wieksze miasta jesli chodzi o demografie, sa to latynoskie miasta w prawdziwym tego znaczeniu. W zadnych innych dwoch metropoliach USA, tak wielu ludzi nie zna angielskiego jak wlasnie w Miami czy LA. Tu w USA wszystko sprowadza sie do tego wokol kogo mieszkasz, z jakimi ludzmi bedziesz mial stycznosc w sklepach, szkolach czy na drodze. Raczej ze nie chcesz zamieszkac w miejscu o populacji 50%+ wzwyz latynosow i nie chodzi tylko o latynosow, o obcokrajowcach innej rasy ktorzy zwykle trzymaja sie ze soba, a to jest przewaznie LA czy Miami - bedziesz sie zle czul nawet pomimo super intencji. Problem polega na tym, ze jesli chcesz zamieszkac w takich miejscach w tych miastach gdzie ludzie sa bardziej wyksztalceni i mowia po angielsku, w LA czy Miami takie miejsca sa BARDZO DROGIE w porownaniu z innymi wiekszymi miastami. O ile dobrze kojarze sredniej jakosci 1-bedroom w lepszych miejscach LA i Miami to ok 800-1000$, moze ktos mieszka w tych miejscach i moze mnie poprawic, ale wydaje mi sie ze byloby to wokol tej kwoty. Chodzi o to ze gdy w innych miastach zechcesz zamieszkac w niekoniecznie lepszej dzielnicy, to nie jest az tak drogo, i nie bedziesz sie czul tak strasznie obco, jak w tych miastach ktore podales, gdzie naprawde wiele ludzi nie zna angielskiego. Jesli jestes bialy i nie mowisz po hiszpansku, w Miami i LA bardzo wielkie znaczenie ma gdzie mieszkasz. Dlatego sie zapytalem ciebie na poczatku czy bierzesz pod uwage pieniazki, jesli jestes zamozny to sie nie przejmuj tym co pisalem, zamieszkasz w miejscu w ktorym poznasz LA czy Miami od super strony, a sa to bardzo fajne miasta. Jesli jednak nie stac cie na zamieszkanie, to moze sprobuj pomyslec o innych miastach. Szkoda jesli mialbys sie rozczarowac pierwsza przygoda w USA, a Ameryka nie konczy sie na Miami i LA.

no wlasnie sluchaj johnego on dobrze pisze - wybrales sobie jedne z najgorszych miast wedlug mnie a to ze masz wize i pozwolenie na prace to male piwo, w Miami szybciej zatrudnia nielegalnego z poludniowej Ameryki co mowi po hiszpansku niz Ciebie z ta wiza J1, California to ma powazne klopoty finansowe i bezrobocie tam jest naprawde duze, a koszty utrzymania tez jedne z najwyzszych a jak Ty przyjezdzasz na work i travel to naprawde nie licz na wysokie zarobki - zreszta szkoda ze nie wybrales sobie opcji ktora zapewnia pracodawce ktorzy w wiekszosci zapewniaja takze housing - to jest wazne bo masz bardzo ograniczony czas 4 miesiecy jak przez pierwszy miesiac bedziesz szukal pracy to juz masz miesiac w plecy za ktory nikt Ci nie zaplaci, a tak to bys sobie zaczal prace praktycznie od reki nastepnego dnia po przylocie

Napisano

Dzieki za odpowiedzi!

gal:

Floryda nie za dobra ze wzgledu na temperature, opady w lecie, huragany czy tornada? Powiem szczerze ze bardzo mi sie Floryda podoba i bardziej niz klimat nie pasuje mi tam sytuacja z praca a takze fakt ze jest to odosobniony stan na uboczu, co znacznie limituje zakres mozliowsci...

johnny21:

Chce najpierw pojechac i zobaczyc jak mi sie to wszystko spodoba, jezeli wszystko bedzie ok to pomysle nad przedluzeniem wizy-w kazdym razie zostawanie nielegalnie absolutnie odpada. Ale jezeli sie okaze ze naprawde bede w stanie bardzo dobrze sie odnalezc w tamtym srodowisku pomysle nad przeniesieniem kredytow z Uczelni i moze kontynuacji nauki. Oczywiscie wiem ze i tak nie byloby to od razu mozliwe ze wzgledu na finanse.. Jezeli chodzi o odkladanie kasy to ja na cuda pod tym wzgledem nie licze w USA. Jakbym chcial kase odlozyc to bym sie kolejny raz do Anglii wybral. Przynajmniej bym nie wydawal tyle kasy na program wizowy i bym tez pewnie zarobil podobne pieniadze albo i wieksze. Mi w USA chodzi o specyficzny klimat (a takze przede wszytskim jego roznorodnosc i w praktyce mozliwosc jego dopasowania do swoich upodoban-jestem akurat osoba ktora bardzo denerwuje klimat w Polsce i duze znaczenie ma dla mnie co zobacze wychodzac rano z domu) rozleglosc kraju, ogromne mozliwosci i kulture ktora mi "lezy". Dlaczego nie Chicago? No moze w lecie jest ok-tzn bardziej gorace lata niz w Polsce ale z kolei zimy fatalne. A mnie ciagnie do West Coast i tamtejszego wybrzeza. Ale jak piszesz roznica w cenach domow jest ogromna faktycznie. To gdzie planujesz sie z San Diego przeniesc? Nie bedzie Ci brakowalo tego cieplego klimatu, bliskosci oceanu? Bo moja opinia na ten temat jest taka ze mamy ta jedyna przewage nad obywatelami urodzonymi w USA ze mamy praktycznie nieskonczone mozliwosci w wyborze miejsca w ktorym osiadziemy. Wiem tez z doswiadczenia ze jak sie juz gdzies osiadzie bardzo trudno potem sie stamtad ruszyc ze wzgledu na wyrobione juz kontakty, poznanie okolicy, odnajdywanie sie w tym miejscu, zasiedzenie sie..

bigguy:

Coz moge powiedziec. Jezeli tak faktycznie jest trzeba sie poprostu bedzie w przyszlosci nauczyc hiszpanskiego. Jezeli np. klimat Florydy by mi sie wyjatkowo spodobal, na tyle ze chcialbym sie tam osiedlic to nie rezygnowalbym ze swoich marzen tylko poprostu najzwyczajniej w swiecie nauczyl sie hiszpanskiego-podobno jest to na dodatek bardzo prosty jezyk. A jezeli chodzi o Kalifornie to nie martwi mnie fakt ze nie zarobie duzo kasy-nie po to tam jade-jak juz pisalem wczesniej jakbym chcial zarobic kase pojechalbym do Anglii a moze jeszcze lepiej do Norwegii hehe.. Jezeli chodzi o ten housing to by mnie szlag tam trafil bardzo szybko jakbym mial w kilka osob w jedym pokoju spac-bo najczesciej tak to wlasnie wyglada. A prace ktore sa w ofercie agencji posredniczacych zupelnie mi nie odpowiadaja. Nie zamierzam opiekowac sie malymi dziecmi na campie, myc talerzy w restauracji, robic burgerow w mc donaldzie, czy biegac z miotla po podworku. Juz mam podobne doswiadczenia z Anglii-jakbym dal sie tam namowic na wykonywanie takiej pracy jak 95% polakow czyli praca w jakiejs fabryce nie zdobylbym takiego doswiadczenia jakie zdobylem podczas kontraktow ktore sam sobie nagralem. Nie bylo latwo-to fakt-ale praca jaka wykonywalem dawala mi ogromna satysfakcje i przynosila wieksze zarobki niz standardowe zajecia. Tak wiec kazdy ma inne priorytety i wymagania-jeden woli sytuacje pewna i niekoniecznie przebojowa, inny bedzie szukal czegos wiecej..

Pozdro!

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...