Skocz do zawartości

High School Na Dłużej


Rekomendowane odpowiedzi

wychodzi na to, ze musisz zrozumiec jedna rzecz: szkola szkole nie jest rowna. I tak samo ceny za szkole. Jesli twoja szkola kosztuje 20 tysiecy zlotych to na pewno nie jest to szkola, ktora kosztuje $30,000 w USA. Jesli szkola w Kansas kosztuje $3,000 na rok to nie znaczy, ze szkola w NY czy w NJ bedzie kosztowala tyle samo. Tak samo jak z domami - za ten sam dom w NJ zaplacisz $600,000 a na Florydzie $100,000.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaczy chyba mnie nie zrozumiałaś... Mówiłem odnośnie wyjazdu na rok do publicznego High School z programem takim jak chodźby WhyNotUsa... Wogóle to chyba się nie zrozumieliśmy ;p

Bardzo dobrze Ci zrozumialam i wytlumaczylam Ci to jasno - koszty nawet publicznego HS, ktory ma uprawnienia do przyjmowania studentow zagranicznych, sa inne w kazdym stanie, dlatego wychodzi Ci to taniej aby jechac do publicznego high school, tyle, ze w publicznym high school mozesz byc max. rok czasu i dlatego pokazalam ci roznice miedzy tym jakbys chcial byc w prywatnym high school przez kilka lat (bo tam nie ma ograniczen co do wizy), a miedzy publicznym high school - ktore jest tansze, ale mozesz tam chodzic tylko rok. Twierdzenie, ze ktos gdzies napisal, ze zostal sobie w publicznym high school na drugi rok jest bzdura, a zostanie w prywatnym high school wiaze sie z kosztami.

Inna rzecz, ze publiczne high school sa bardzo rozne... Mam znajoma wlasnie w Kansas gdzie jej syn chodzi do publicznego high school i gdzie testy koncowe zdaje okolo 30% uczniow (co nie znaczy oczywiscie, ze wszedzie jest tak samo), podobnie jest np. w Camden w NJ gdzie wiekszosc uczniow w ogole nie mowi po angielsku. Moja klientka z Arizony miala taki sam problem - 95% klasy stanowili Hiszpanie, ktorzy prawie w ogole nie mowili po angielsku. Dlatego kupujac dom w USA pierwsze co sprawdzaja rodzice to jakie szkoly sa w okolicy. Dlatego gdyby moje dziecko decydowalo sie na udzial w takim programie to pierwsze co bym sprawdzila to do jakiej konkretnie szkoly dziecko ma jechac. I jeszcze jedno co bym sprawdzila to to co dostanie moje dziecko na koniec roku - pamietaj, ze wielu uczestnikow takiego programu nie dostaje high school diploma (zalezy to w duzej mierze od szkoly). Czesto spotykam sie, ze osoby przyjezdzajace z takiego programu maja tylko wykaz ocen z poszczegolnych przedmiotow i maja problem, bo kuratorium kaze im uzupelnic roznice, ktore wystapily w programach zeby mogli chodzic dalej do szkoly sredniej w Polsce. Sa natomiast szkoly, ktore bez problemu wydaja dypolm na zakonczenie roku i taki uczestnik programu moze spac spokojnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, tylko to nie jest tak że jedzie się do przypadkowej szkoły... Nie chce Cię pouczać bo napewno wiesz lepiej, ale z tego co się dowiadywałem to organizatorzy takich wyjazdów w Polsce (jak np. WhyNotUSA, to jest chyba najpopularniejsza i chyba najlepsza) to są tak jakby oddzielne agencje zajmujące się tylko tym które i tak później tam na miejscu podlegają jednej wielkiej która zrzesza te z całego świata Każdy uczeń ma tam na miejscu koordynatora która się z nim kontaktuje conajmniej raz w miesiącu (jeśli uczeń ma problemy to sam może zadzwonić, jeśli się nie mu nie podoba rodzina albo szkoła to w grę wchodzi także przeniesienie!) Rodziny i szkoły są ponąć często sprawdzane i napewno ktoś taki nie wyląduje na Bronxie tylko naogół w spokojnym, bezpiecznym miasteczku w (może nie najlepszej) ale fajnej szkole, polecam lekturę blogów uczestników takich programów :)

Co do tego High School Diploma to właśnie słyszałem o tym... Co jeśli chciałbym jechać na taki program na ostatnią klasę High School a potem chciałbym starać się dostać na College? Całą moją przyszłość musiałbym uzależniać od tego czy dostanę na koniec roku ten dyplom?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, tylko to nie jest tak że jedzie się do przypadkowej szkoły... Nie chce Cię pouczać bo napewno wiesz lepiej, ale z tego co się dowiadywałem to organizatorzy takich wyjazdów w Polsce (jak np. WhyNotUSA, to jest chyba najpopularniejsza i chyba najlepsza) to są tak jakby oddzielne agencje zajmujące się tylko tym które i tak później tam na miejscu podlegają jednej wielkiej która zrzesza te z całego świata Każdy uczeń ma tam na miejscu koordynatora która się z nim kontaktuje conajmniej raz w miesiącu (jeśli uczeń ma problemy to sam może zadzwonić, jeśli się nie mu nie podoba rodzina albo szkoła to w grę wchodzi także przeniesienie!)

W swoim zyciu zawodowym spotkalam sie z wieloma roznymi sytuacjami - byly osoby, ktore przyjechaly na work and travel i okazalo sie, ze na miejscu jest inaczej niz mieli to obiecywane; byly osoby, ktore przyjechaly na J-1 jako trainee i wcale tymi trainee nie byli; byly au pairs, ktore tez mialy sprawdzone rodziny gdzie mialy pracowac oraz koordynatorke, ktora spotykala sie z nimi raz na miesiac, a tego co te osoby przeszly nie chce ci nawet opisywac - choc moze warto byloby to zrobic; byly wreszcie osoby, ktore przyjechaly na rok do HS. Ty masz lat 16, 17 - ja pracuje jako adwokat dluzej niz Ty jestes na swiecie, dlatego wez za dobra monete to co Ci pisze, choc moze na folderach firm reklamujacych wyjazdy wszystko wyglada cudownie i pieknie. Koordynatorzy niewiele moga - oni maja placone od kazdejo osoby, ktora sie zajmuja wiec sila rzeczy nie chca cie staracic. Zmiana szkoly wcale nie jest latwa, tym bardziej, ze ty za szkole placisz z gory i wtedy co robi koordynator? Mowi ci, ze musisz sie nagiac do warunkow jakie panuja w szkole/w rodzinie, mowi ci ze wiele osob juz tu bylo wiec cos jest nie tak z toba, bo ty narzekasz itd. Zadzwonila do mnie kiedys w nocy dziewczyna, ktora byla na takim programie a moj telefon dostala od kogos na internecie - otoz ta dziewczyna mieszkala w malym miasteczku w South Dakota, szkola byla nawet w porzadku, ale rodzina gdzie mieszkala byla tragiczna - dziewczyna czesto nie miala co jesc (musiala kupowac sobie za swoje pieniadze), kazywali jej opiekowac sie 3 swoich malych dzieci (za darmo oczywiscie), nie mogla korzystac z net w domu tylko w bibliotece, ktora byla odddalona od domu 5 mil a dziewczyna nie mogla jezdzic samochodem itd. Do czego zmierzam - otoz kiedy chciala porozmawiac z koordynatorka to dowiedziala sie, ze ta rodzina jest super, wspaniala itd. i ze mieli juz wczesniej 2 osoby z Rosji i wszystko bylo dobrze, tylko ta Polka narzeka. Dziewczyna mowi, ze ma przygotowywac projects do szkoly i nie ma dostepu do net na co koordynatorka powiedziala, ze moze by poprosila jakas kolezanka ze szkoly aby po nia przyjezdzala i zawozila ja do biblioteki... Inna dziewczyny, ktore byly pod opieke tej samej koordynatoki mieszkaly nawet 30 mil od Polki wiec bez samochodu nie bylo jak sie nawet z nimi spotykac. Chetnie opisze wiecej przykladow z ktorymi mialam do czynienia. Mialam tez do czynienia z niektorymi koordynatorkami i jesli sadzisz, ze byly one sklonne do minimalnej pomocy komukolwiek to tak, byly sklonne do pomocy rodzinom (bo trzeba miec lokal dla nastepnej osoby) oraz za zadne skarby wolaly nie wstawiac sie za uczniem (bo gdzie znajda nastepna szkola, ktora przyjmie potem obcokrajowcow).

Rodziny i szkoły są ponąć często sprawdzane i napewno ktoś taki nie wyląduje na Bronxie tylko naogół w spokojnym, bezpiecznym miasteczku w (może nie najlepszej) ale fajnej szkole, polecam lekturę blogów uczestników takich programów :)

Tak, by ty myslisz, ze tu nikt nic nie robi tylko sprawdza rodziny... powiedz mi w jaki sposob sprawdza sie rodzine? Tylko rozmawia sie z nimi. I tyle. Przez 10 minut kazdy moze byc mily. I ciesza sie, ze ktos w ogole chce przyjac pod dach obcokrajowcow... chetnie przytocze kilka wypowiedzi roznych osob .

Co do tego High School Diploma to właśnie słyszałem o tym... Co jeśli chciałbym jechać na taki program na ostatnią klasę High School a potem chciałbym starać się dostać na College? Całą moją przyszłość musiałbym uzależniać od tego czy dostanę na koniec roku ten dyplom?

Jest jedna zasada: zasada ograniczonego zaufania i jesli wierzyssz w to co czytasz to mozesz byc rozczarowany kiedy tu sie znajdziesz. Nie mowie, ze tak bedzie na 100%, ale warto podchodzic do tego co sie czyta z bardzo duza rezerwa. Ja znam takie sprawy z innej strony - kiedy ludzie szukaja pomocy. I nie szukaja pomocy, bo nie maja nic innego do roboty, tylko szukaja pomocy, bo maja niewesole sytuacje, a czesto nie wiedza nawet gdzie sie udac z problemem a na koordynatorow po prostu nie moga liczyc. I nie sa to sytuacje sporadyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale bez przesady... Z takim podejściem że "A tam nie jadę, bo zdarza się że nie jest wcale tak fajnie" nigdy się nic nie osiągnie... Znam wiele osób którym się podobało (jednemu chłopakowi nie odpowiadała rodzina to go przenieśli) więc nie ma co się nastawiać że będzie beznadziejnie :) Zresztą wolę zaryzykować i najwyżej się rok przemęczyć niż potem żałować całe życie ;)

A co odnośnie tego mojego pytania o High School Diploma i studia za oceanem, karino?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi o to zeby nie jechac - chodzi o to, ze chyba za bardzo wierzysz w kolorowe reklamy i nie przyjmujesz do wiadomosci, ze jednak nie musi byc tak kolorowo jak to opisuja na stronach internetowych.. trzeba miec bardziej ograniczone zaufanie i sprawdzic gdzie sie jedzie i do jakiej szkoly bedzie sie chodzilo - zwlaszcza jesli myslisz aby tu pojsc pozniej do college. Tu bardzo patrza do jakiej szkoly sie chodzilo, jakie ma sie wyniki egzaminow itd jesli starasz sie dostac do dobrego college, a dobry college gwarantuje dobra prace. Inaczej patrzy sie na kogos kto skonczyl Columbia w NY czy UCLA a inaczej na kogos kto skonczyl community college w Idaho (bez urazy - tylko porownanie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...