Skocz do zawartości

Odwiedzanie Dziewczyny A Rozmowa Na Granicy


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Hej,

doszedłem do wniosku, że się podzielę moim doświadczeniem podczas ostatniego przekraczania granicy. Mam nadzieję, że przyda się komuś, kto również ma swoją miłość w stanach i zastanawia się nad odwiedzinami na wizie B2. Generalnie, odwiedzam tu swoją dziewczynę, mniej więcej raz na miesiąc na okres około tygodnia. Przyjeżdżając w piątek po raz czwarty już od grudnia 2010, byłem gotowy na jakieś solidniejsze przesłuchanie, więc wziąłem ze sobą employment letter, rachunki telefoniczne, itp. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

Ja: Hello, sir!

IO: Hi! (patrzy na moją koszulkę) So, you must be a Bears fan, huh?

Ja: Yep, wish they made it to the Superbowl though

IO: Yeah, well, me too, but what can you do. Welcome to the United States. (przybija pieczątkę, po raz kolejny, na 6 miesięcy).

nawet nie pytał do kogo, dokąd ani na jak długo jadę. Gość był dość młody i widać, że luzak, więc zacząłem z nim gadać i go podpytywać. Dodam, że POE to Chicago. Po pierwsze spytałem, jak się oficerowie CBP zapatrują na odwiedzanie dziewczyny w stanach na wizie turystycznej. Jego odpowiedź była jasna, że nie mają nic przeciwko temu, wiedzą i są instruowani przez swoich przełożonych, że teraz jest sporo par poznających się przez Internet i jest to całkowicie w porządku, by odwiedzać w ten sposób swoją dziewczynę (swojego chłopaka). Druga sprawa to pytanie, czy pojawianie się na granicy często na krótkie okresy czasu może podnosić jakieś "czerwone chorągiewki" i czy może być jakąś przesłanką do niewpuszczenia. Dodałem, że pojawiam się co miesiąc. W odpowiedzi usłyszałem, że o ile są to właśnie takie częste, ale krótkie wizyty, nie ma to żadnego znaczenia i nie jest to w ogóle problemem. "Jak się kogoś ma za granicą, nie ma innej możliwości jak tylko często podróżować i odwiedzać, cóż innego pozostaje". Powiedział dokładnie i wprost, że problemem są osoby, które zostają w USA przez 6 miesięcy, wyjeżdżają na 2 tygodnie i próbują wjechać znowu. Dodał, że wie że możliwość niewpuszczenia do Stanów jest stresująca, ale spojrzał w monitor i stwierdził, że nie powinienem się mieć o co martwić przy kolejnych przejściach. Uśmiechnąłem się, wziąłem paszport, poszedłem odebrać bagaż.

Jak widać, IO też człowiek :)

Pozdrawiam!

  • Odpowiedzi 25
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

@jkb: wszystko co piszesz jest prawda, tylko zapominasz o jednej rzeczy, w koncu trafisz na granicy na urzednika, ktory "bedzie znal sie lepiej" i Ci powie, ze to co uslyszales to nie jest prawda, a urzednik, ktory Ci to powiedzial nie mial racji ;-)

Ja tez raz zapytalem urzednika na lotnisku o warunki wjazdu na J-1, po czym przy kolejnym wjezdzie uslyszalem od innego urzednika, ze zostalem wprowadzony w blad.

Wjazdy w ramach wiz turystycznych B1/B2 maja to do siebie, ze Twoj wjazd zalezy od "widzi mi sie" urzednika. Ten, ktorego spotkales, akurat mial taka opinie na ten temat, spotkasz innego i on bedzie patrzyl na zupelnie inne rzeczy :) ..i sprobuj mu wtedy powiedziec, ze nie ma racji, bo inny urzednik Ci powiedzial inaczej ;-) walka z wiatrakami.

Napisano

Nie bede wmawial komus czarnego scenarjuszu ale... Mielek kilka wlotow do USA na wize B2 co roku na 3-6mc i po 6 wlocie zaczely sie problemy (maglowanie prawie 3 godziny) Nie zostalem cofniety ale bylo ciezko. Zalezy na kogo sie trafi, jaki ma dzien itp...

Napisano

Oczywiście, że tak może być. Ja tylko chciałem się podzielić moją rozmową z urzędnikiem przy wjeździe.

Ponadto, zwróć uwagę, że takie coroczne wjazdy na dłuższe okresy czasu (sam piszesz, że nawet do 6 miesięcy) to właśnie może być, przynajmniej moim zdaniem, podstawa do uznania przez IO, że jedziesz tam sezonowo pracować. Trochę inaczej wygląda to w przypadku wyjazdu na tydzień i powrotu do kraju na 4-5 tygodni :)

Nie zmienia to faktu, że zawsze przy podchodzeniu do urzędnika na granicy jest ta niepewność, trochę strach, bo zawsze istnieje to ryzyko. Ale, jak sami dobrze wiecie, dopóki nie spróbujesz to się nie dowiesz :D

Pozdrawiam!

  • 1 miesiąc później...
Napisano

Ja kiedys przejezdzalam granice z Kanady do Stanow z kolezankami, auto zapchane alkoholem na Duty Free i gotowe bylysmy zaplacic clo, lecz pan celnik tak sie rozgadal na temat pierogow i innych polskich potraw ze o nic wiecej nie pytal, wiec tak jest, czasem latwo - czasem nie. A innym razem musialam sie wrocic do Kanady po kase bo celnik sie uparl ze karta kredytowa nie wystarczy jako dowod ze mam jak sie utrzymac podczac mojej wizyty, a maszyna na granicy nie dzialala. Stracilam prawie godzine gdzie wjezdzajac poraz drugi raz, inny celnik byl zdziwiony po co ja mu kase pokazuje.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...